i dalej
czasem szczegóły w brzydocie się rozpadają
inaczej w pięknie pozostają aż je spalą
jak te Katedry
Boże tyś wieczny
a mnie wczoraj zszyli łeb
i nie pękł
nieznanie rozerwany
po fragmentach liter
Sejm w mojej głowie rymuje do tego szkiteł
nie grożę gdy ostrzegam
bardziej Noe mi patronem
wiary czy prawdy jest rzeka
naciąga pan szwy
bo mnie miota guzik gdy
czyja ta kieszeń i łzy
ubrane jak muzyczny pająk w święta
Niebiesko czerwienna moc zbawienna
niebieskość wieczna nad nami pozornie sprzeczna
niebieskość na Ziemi czasami wisieli
Krasna Własna Jasna
Darem
Niekończącym się Koszmarem
wody nie leje
gdy cofam słowa boli mnie głowa
serca rymowane czasem w nich wieje
słowo jest brawem ode mnie