Pewien facet wpadł pod samochód. Umarł. Staje przed Najwyższą Komisją Wydająca Decyzję (NKWD). Przewodniczy Święty Piotr:
- Co sądzą Dusze Członków Komisji o dalszych losach tej zmarłej dopiero co duszyczki?
Dusza numer jeden: - To był dobry człowiek. Bardzo rodzinny, kochający dzieci. Do nieba. - podnosi kciuk do góry.
Dusza numer dwa: - W pracy też był zawsze obowiązkowy. Pomagał kolegom. Do nieba. - kciuk do góry.
Dusza numer trzy: - Do piekła ch*ja. - kciuk na dół.
Dusza świeżego umarlaka: - Jasiek, przecież byliśmy przyjaciółmi...
Dusza Jaśka: - Byliśmy, dobrze powiedziałeś. I wyszedłem na tym jak Zabłocki na mydle.
Dusza świeżego umarlaka: - Ale o co chodzi?
- O co chodzi? ? ? A o to, że robię sobie kupę w kiblu na dworcu w Pruszkowie, słyszę jak dwóch biznesmenów sikających do pisuarów rozmawia o interesach, gdy nagle wpada jakiś facet i rozwala ich z pistoletu maszynowego. Ja podnoszę nogi pod brodę, wstrzymuję oddech żeby mnie nie zauważyli, zaczynam się modlić...
- Ale Jasieńku, co to ma wspólnego ze mną? - przerywa dusza świeżego umarlaka.
- A kto wtedy, ku*wa, zadzwonił do mnie na komórkę?