Runcheinigal
g/pogaduchy

Fasola ze słoika, chleb z plastikowego worka. Idę do samochodu i jadę do pracy, stojąc w korkach po drodze.
Większość dnia spędzę w zamkniętym budynku z ludźmi którym nie ufam, a niektórych nawet nie lubię.

Jednak kiedyś, było lepiej, a przynajmniej inaczej to wyglądało:

Fasola z patelni z prawdziwym mięsem które jeszcze wczoraj kwiczało, chleb świeżo z pieca. Siodłam konia i odjeżdzam ku wschodzącemu słońcu. Dzień minie mi na świerzym powietrzu w towarzystwie ludzi którym ufam i w większości lubię.

#