Zauberlehrling
g/Polityka

Luźna propozycja systemu, który ma łączyć duży wpływ ludzi na podejmowane decyzje, myślenie długoterminowe, stabilność i jakość tworzonego prawa. Obecnie tzw. "demokracja bezpośrednia" w Polsce polega właściwie na odwoływaniu... reprezentantów, należałoby to zmienić.

Główną instytucją stanowiącą prawo jest Parlament, wybierany koniecznie w wyborach proporcjonalnych na bardzo długą kadencję, w okolicach 12 lat. Organizacja prac ma zapewnić jak największy stopień demokracji deliberatywnej. Rząd działa mniej więcej tak, jak w Szwajcarii Rada Związkowa, technokratycznie, z wielką koalicją. Najważniejsze - co 2-3 lata odbywa się referendum, w którym obywatele odpowiadają na pytania dotyczące ważnych problemów. Na takim referendum może się pojawić nawet kilkadziesiąt pytań z wieloma opcjami, i to jego wyniki byłyby podstawą do tworzenia prawa przez parlamentarzystów. Podstawa nie oznacza dyktatury większości - ostateczne decyzje biorą pod uwagę też chociażby liczbę głosów na opcje, które nie wygrały (demokracja deliberacyjna wymaga kompromisu) czy zobowiązania międzynarodowe, budżet państwa itd. Zalety rozwiązania to możliwość zwracania uwagi na dłuższy okres czasu - 4 lata to za mało, a także realna władza wyborców, która jednak byłaby - zdroworozsądkowo - ograniczona przez członków Parlamentu. I głosujący nie są ograniczeni do wyboru platformy danej partii, jeśli się nie zgadzają z nią w kilku kwestiach, to mogą to wyrazić. Jakie są wady? Niestety obawiam się, że taki system w Polsce jest nie do zrobienia, bo za trudno u nas osiągnąć zadowalające możliwie dużą grupę osób.

#
kalmanawardze

@Zauberlehrling: Zastanawiam się, czy wówczas jeden zły wybór nie doprowadziłby do jakiegoś przewrotu, wszak 12 lat to kupa czasu. Bo 4 lata można poczekać, ale świadomość, że ktoś kto cię oszukał będzie tyle czasu rządził może doprowadzić do jakichś prób obalenia. A co do referendalnej części - to tylko dla krajów w pełni wykształconych obywatelsko, Polsce brakuje ze 100 lat do tego...

#
Zauberlehrling

@kalmanawardze: Nie miałbym nic przeciwko możliwości odwołania, ale bardzo trudnej, żeby nie była nadużywana. Aby referenda nie doprowadziły do złych skutków, jest to zabezpieczenie przez parlament.

#
kalmanawardze

@Zauberlehrling: Tylko patrząc na naszą rzeczywistość owe referenda byłyby zawsze odrzucane ;) Przykładów chyba podawać nie muszę.

#