Objejrzałem od wczoraj od ok. 22, dwa sezony TheWalkingDead. Ale faza O_O Odruchowo ostrzę bagnet i wymieniłem cięciwę w łuku.
PS. Jestem bardzo rozczarowany postawą i zachowaniem Lori. To przez nią i jej fochy jest nerwowa atmosfera i tyle konfliktów. Jedyną jej funkcją i zasługą w grupie jest to że jest matką Carla i żoną Ricka. A najbardziej mnie w drażni to jej ciągłe obwinianie Ricka i Shana, podczas gdy to ona okazała się kurwą, co przez tydzień po domniemanej śmierci męża bez bolca nie mogła wytrzymać.