Kuraito
g/Gry

Książę i Tchórz przypomniał mi o wszystkim, czego nienawidzę w grach przygodowych. Znakomita większość zagadek jest tak bardzo z dupy, że po 10 minutach odechciewa się przechodzić to samemu. Jedynym sensownym momentem był wątek z panem Słońce. Pozostała część gry polegała na czytaniu solucji i narzekaniu, że co za debil to wymyślił. Dodatkowo różnego rodzaju czasówki, małe elementy na ekranie, powtórzenia wykonywanych czynności oraz przesadna ścisłość rozwiązania (np, żeby walnąć strażnika udźcem w łeb trzeba to zrobić zaraz po teleportowaniu się z celi, bo jeśli ruszysz się choćby o krok to się nie uda).
Fabuła wybitna nie była. Momentami tak głupia, że też się zastanawiałem, co to za debil ją wymyślił (głównie chodzi mi o zdobywanie czosnku, przez podróż do innego świata, podczas gdy czosnek wisi w karczmie na ścianie). Muzyka niestety bardzo się zestarzała, ale w sumie jakaś zła nie była. Jedynymi rzeczami, które mi się podobały były mistrzowskie dialogi (potrzeby przyziemne i przykamienne xD) i grafiki lokacji w przyjemnym, kreskówkowym stylu. W każdym razie nie polecam. Nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy tak tę grę wychwalają. Chyba z nostalgii.

Czekam na ukamienowanie, ze to że odsądzam tę grę od czci i wiary.

#