Ostatnio doszedłem do takiego wniosku że cortaz większy stopień polaryzacji poglądów społeczeństwa jest spowodowany także przez jeden element który umknął mi jakoś, a mianowicie: egzaltację ludzi z wyższym wykształceniem wobec kultury i zachowań będących kanonem życia codziennego znakomitej większości społeczeństwa. Ergo co za tym idzie mamy do czynienia z coraz większym rozstrzałem i polaryzacją, gdyż nawet 100, 200 czy 300 lat temu, wspólnym mianownikiem miedzy ludem a wykształciuchami było chociażby Sakrum i religia, patriotyzm, lub obyczaje, teraz tego dodatkowego łącznika nie ma. Co za tym idzie, następuję coraz wiekszy rozdzwięk między klasą tzw. "wykształconą" a plebsem i rzeczywistością, co jak dowodzą losy krajów arabskich i wiele innych w histori przykładów musi doprowadzić do wyrównania społecznego "ciśnienia" potencjału w sposób co najmniej nie pokojowy i niosący za sobą kolejne "niedogodności" jakby ktoś chciał żyć spokojnie i nie wiązać ledwo końca z końcem, albo nie być politpoprawną kurwą lub innego rodzaju pasożytem społecznym.