Runcheinigal
g/Poezja

Lubię ten stan, kiedyś i dziś i tutaj i teraz.
Za bardzo mnie ogarnia i zbyt często
Lecz dzięki niemu coś warte jest
Jakiekolwiek dzienne zwycięstwo
Bo gdybym patrzył dzień w dzień na te barany
Choć trochę nie wczorajszy i nie ogłupiały
To bym se chyba flaki
Musiał wypróć.
Tak mnię głupota i przaśność codzienności ogarnia
Tak to czuję, zwłaszcza z rana, czy przy spotkaniu
Przy wycenie, robocie, czy innym jebaniu
Siermiężność kmin sięga już granic
Proszę wróćmy do pozytywizmu.
Niech po prostu każdy się stara
Być jak najlepszym, co tam sobie umyśli
I niech robi jak najlepiej, niech zrobi robotę
Tylko żebym się już z debilami nie musiał z rana użerać.

#