Wszystko zaczęło się niewinnie. Od czasu do czasu zdarzało mi się myśleć na imprezach - żeby się wyluzować. Jednak jedna myśl podążyła do drugiej i w końcu nieuchronnie zostałem czymś więcej niż okazyjnym myślicielem. Zacząłem myśleć będąc samym - "chwila relaksu" myślałem sobie, ale wiedziałem że to nieprawda.
Myślenie zaczęło być dla mnie coraz ważniejsze, aż w końcu myślałem przez cały czas. I wtedy zaczęły się kłopoty w domu. Pewnego dnia wyłączyłem TV i zapytałem żonę o sens życia. Tę noc spędziła u swojej matki.
Zacząłem myśleć w pracy. Wiedziałem że myślenie i zatrudnienie ze sobą nie współgrają, ale nie mogłem się powstrzymać. Zacząłem unikać znajomych podczas przerw na lunch, żebym w spokoju mógł poczytać Thoreau i Kafkę. Wracałem do biura zakręcony i skonfundowany pytając siebie, "co ja dokładnie tutaj robię?"
Pewnego dnia szef wezwał mnie do siebie. Powiedział: "Słuchaj, lubię cię, boli mnie że muszę to powiedzieć, ale twoje myślenie zaczęło być realnym problemem. Jeśli nie przestaniesz myśleć w czasie pracy, będziesz musiał znaleźć sobie nową."
To dało mi do myślenia.
@andrzej_gownooki: cd,
Po rozmowie z szefem wróciłem wcześniej do domu. "Kochanie", wyznałem: "Tak sobie myślę...", "Wiem że sobie myślisz", odpowiedziała, "i chcę rozwodu!"
"Ale kochanie, to na pewno nie jest tak poważne."
"Jest poważne.", powiedziała z drżącą wargą. " Myślisz tyle ile uniwersyteccy profesorowie, a oni wiele nie zarabiają, więc jeśli dalej będziesz myślał, skończymy bez pieniędzy."
"To niesprawny sylogizm." Odpowiedziałem niecierpliwie. Wybuchła płaczem, złością i frustracją, ale nie byłem w nastroju na użeranie się z tym emocjonalnym szantażem.
"Idę do biblioteki." rzuciłem i wyszedłem z domu. Pojechałem w kierunku biblioteki mając ochotę na jakiegoś Nietzschego. Wjechałem na parking z radiową jedynką w głośnikach, podbiegłem do dużych szklanych drzwi... Zamknięte. Biblioteka była zamknięta. Do dzisiaj wierzę, że jakaś Wyższa Siła miała mnie tego dnia w opiece.
Gdy zsunąłem się na ziemię drapiąc w szklaną, niedostępną dla mnie bramę wiedzy skowycząc do Zaratustry, uwagę moją przyciągnął pewien plakat. "Przyjacielu, myślenie rujnuje ci życie?" pytał. Pewnie rozpoznajesz to hasło. To był standardowy plakat Anonimowych Myślicieli. Dzięki nim jestem tym, czym jestem dzisiaj. Trzeźwiejącym myślicielem. Nigdy nie opuszczę spotkania AM.
Na każdym spotkaniu oglądamy nieeduacyjne video; w zeszłym tygodniu był to "Kaczor Donald". Potem dzielimy się doświadczeniami z tego, jak udało nam się uniknąć myślenia od czasu ostatniego spotkania. Przestałem myśleć. Wydaje mi się, że przebyłem już pełną drogę do pełnego wyzdrowienia. Dzisiaj zapisałem się do Kongresu Nowej Prawicy.
@andrzej_gownooki: troche zjebany potencjał, historyjka odwrotna, że od osoby niemyślącej, do buntownika, osoby myślącej na końcu zapisującej się do KNP byłoby 1000x bardziej bekowo i pewnie powrzucaliby to na fanpejdże korwinowe XD
@andrzej_gownooki: bo chciałbym wiecej takich może, co. Większość chanowych past jest dla mnie śmeiciem, a ta jest bardzo fajna.