Mam niebagatelną rozkminę egzystencjalną:
Czy w najbliższy piąteczek iść na imprezę urodzinową z laseczkami z marketingu czy raczej zakopać się w wyrku i z wielkim kubłem lodów, miednicą czipsów i wiadrem cydru obejrzeć za jednym podejściem pierwszy sezon "The Following"?
@borysses: Ile razy w życiu nie zetknąłem się z laskami z marketingu, to choć na pierwszy rzut oka były ujmujące, to jednak na drugie oko traciły więcej, niż oferowały. I leć w takie coś bez ubezpieczenia. A jeśli nie traciły, to miały już męża i kochanka, więc na trzeciego nie opłacało się pchać.