Runchen
g/Runcheinigal

Lubię popatrzeć tak na Strimoid poxniej, wieczorem, jak już się ruch przetrze.
Patrzę na zachodzące słońce, widzę Duxeta ocierającego pot z czoła, prostującego plecy znad jego starego wiernego laptopa (już 3 w tym miesiącu) na trawniku przed gankiem Pherun bawi sie z piesami, jest tam sens, który i kto jest kim- to nie istotne- są szczęsliwi, Aleks wychodzi do nas, zajmuje miejsce w wolnym wygodnym fotelu, podaje mi nabitą fajkę, nabitą najlepszym moim ulubionym kubańskim zielem, nie pada żadne słowo, po prostu palimy fajki i podziwiamy zachód słońca, pherun, kkb, sens bawią się na trawniku przed gankiem, tak obzernym że nazwyają go patio, w tle grają cykady, z kuchni słuchać dźwięki smażonego przez naszą starą dobrą murzynkę Josephine Momite, boczku i chyba chleba albo ciasta w piekarniku. Jeszcze tego nie wiemy, żona Aleksa przynosi nam kawę i dzbanek z wodą i po lampce koniaku.
Słońce zachodzi, cykady grają, wszyscy robią swoje, jest spokój,
moment perfekcji.

#