Obserwując sytuację na Ukrainie dochodzę do wniosku, że agresywna strategia i polityczna i Handlowa jest bardziej opłacalna niż spokojna i unikająca konfliktów. Konflikt dwóch dużych państw czy rywalizacja dwóch dużych firm prawie zawsze prowadzi do wojny, która jest bardziej wyniszczająca niż korzyści strony wygranej. Rozsądne osoby mówią, że zaczynać wojnę można dopiero wtedy kiedy jest pewność, że się ją bardzo szybko wygra. Wie to Zachód i z tego powodu jego polityka jest bierna. Nie wchodząc w konflikty nie naraża się na koszty i straty z powodu wojny o pietruszkę. Ta strategia jednak zupełnie nie sprawdza się w przypadku Rosji. Ona od początku postępuje agresywnie, prawdopodobnie nie weszłaby w duży konflikt o Ukrainę, ale ponieważ wie, że Zachód nie wejdzie w żaden konflikt o pietruszkę, to te kawałki pietruszki wolno, lecz systematycznie wykrawa od kilku lat dla siebie. Najpierw finansowałai kolonizowała Abchazję i Osetię, potem zaatakowała Gruzję, czyniąc z Abchazji i Osetii swoje republiki a język rosyjski językiem urzędowym, teraz pzesunęła znowu granicę z Gruzją o kilkanascie kilometrów, itd. Zachód tam nie walczy o swoje interes, bo są mało warte. Teraz podobna sytuacja jest na Ukrainie. Rosja ingeruje, sieje propagandę za pomocą tv, oferuje duże pieniądze Janukowyczowi i uzależnia Ukrainę od siebie. Nikt nie ma też wątpliwości, że zaingeruje z bratnią pomocą jak dojdzie do rozłamu. Nikt nie ma też wątpliwości, że Zachód nie poczyni żadnych ważnych kroków w tej sprawie.
Gra Rosji jest na tyle agresywna na ile Zachód pozwala. Wątpię aby dążyła do wojny, ale póki Zachód się cofa będzie szła do przodu działając cały czas w swoim interesie. Tak agresywna postawa jest efektywniejsza, ale do czasu gdy agresor nie przesadzi i nie doprowadzi do konfliktu. A gdzie jest granica bardzo trudno jest ocenić.
agresywna strategia i polityczna i Handlowa jest bardziej opłacalna niż spokojna i unikająca konfliktów
Z osiemdziesiąt lat temu doszli do tego wniosku Niemcy.
Zachód nie wejdzie w żaden konflikt o pietruszkę, to te kawałki pietruszki wolno, lecz systematycznie wykrawa od kilku lat dla siebie
Ale Krym to już nie jest pietruszka.
Obserwując sytuację na Ukrainie dochodzę do wniosku, że agresywna strategia i polityczna i Handlowa jest bardziej opłacalna niż spokojna i unikająca konfliktów.
Zależy od tego, co robi druga strona. Jeśli druga strona jest agresywna, to wtedy nie opłaca się wycofywać i być biernym. Z kolei gdy druga strona jest spokojna, to agresja może być opłacalna, tak jak piszesz, na przykładzie Rosji.
@GeraltRedhammer: Zachód jest spalony. Ostatnie 80 lat pokazało, że o ile nie ma mierzonego w piniondzu interesu, Zachód nie ruszy palcem. To dobitnie pokazały wydarzenia w Jugosławii (ludobójstwo i wojna etniczna w europie u końca XXw, WTF), byłych republikach radzieckich na Kaukazie czy też to co się dzieje na Bliskim Wschodzie.
Jeżeli Rosja zdecyduje się na agresywną politykę na swojej zachodniej ścianie i zwiększy swoją obecność militarna, może to doprowadzić do sytuacji w której Chiny i Indie poczują się pewniej. Juz teraz zalew chińskich emigrantów na wschodzie Rosji jest postrzegany jako atak demograficzny.
Rosja cały czas uważa wszystkich dookoła za wrogów, albo potencjalne strefy wpływu.
Juz teraz zalew chińskich emigrantów na wschodzie Rosji jest postrzegany jako atak demograficzny
Niee, rosyjscy nacjonaliści bardzo przesadzają w informowaniu o skali. Kilkaset tysięcy (mocne dowody są na 200k-400k), które nie ma zamiaru osiedlić się permanentnie.
@Zauberlehrling: Dyskusyjna sprawa. Faktem jest, że chinski rzad daje kase na otwieranie biznesow za granica, ze towar jest wywylany bez podatkow itd. Jest to bardzo widoczne w Hiszpanii i Prtugalii, gdzie sklepy z chinska tandeta wygryzly miejscowych. A jak wiadomo, zaczyna sie od zdobycia rynku a potem w miare bogacenia sie, zaczyna sie sciaganie rodziny, otwieranie wiekszej liczby punktow, znowu sciaganie ludzi do pracy itd.
To nie jest emigracja typy setki tysiecy ludzi jadacych za praca. to są tysiace, ktore jada otwierac biznesy i robic przyczółek ekonomiczny.
Rosja cały czas uważa wszystkich dookoła za wrogów, albo potencjalne strefy wpływu.
jak każde mocarstwo
@Zauberlehrling: @borysses: Parę lat temu byłem w Rzymie i totalna porażka. Mnóstwo turystów, a nie ma gdzie kupić porządnych pamiątek, wszędzie ta sama chińszczyzna. Turyści chcą wydać swoje pieniążki, ale nie mają na co. Do tego włosi chyba doszli do wniosku, że bycie sprzedawcą jest poniżej ich godności, bo sami ciemni byli sprzedawcami, i nie chodzi mi o takich sprzedawców "przenośnych" zajmujących się akwizycją, ale także stacjonarnych.
Trudno ogarnąć na logikę dlaczego tak tam jest.
@GeraltRedhammer: W portugalskiej Albufeirze "postep" byl błyskawiczny. Raz jak bylem to było 50/50 miejscowi vs chinczycy. 8 miesięcy później nie został ani jeden sklep miejscowych.
W ciagu ostatnich 20 lat moich podroży po Europie zauważyłem jak bardzo "retail" został opanowany przez azjatow. I to wszędzie. Zmiana na początku następowała powoli, ale obecne uzależnienie od chińszczyzny jest zwyczajnie glupie. Północ jakoś się trzyma, ale uboższe społeczeństwa południowej Europy były na początku bardzo przychylne tańszym alternatywom.
Trzeba przyznać, że ich polityka ekspansyjna jest o wiele skuteczniejsza od rosyjskiej. Ale w sumie ruskie nie maja nic poza surowcami i bronia do zaoferowania.