Państwu minimum już dziękujemy. Teraz czas na państwo optimum

Na naszych oczach rozpływa się jeden z głównych postulatów transformacji – nie chcemy państwa o okrojonych uprawnieniach.

3 comments Gospodarka andrzej_gownooki forsal.pl 0

Brak powiązanych.
Prospero

Dostaję raka jak czytam takie artykuły, a to dopiero 1 stycznia (styczeń?).

przestaliśmy się zachwycać wolnym rynkiem,

Czym? Równie dobrze mógłbym napisać, że przestałem się zachwycać Ferrari Testarossa albo piersiami Scarlett Johanson. Mam z nimi podobne doświadczenie, co Kowalski z wolnym rynkiem, w którym, żeby być taksiarzem, trzeba mieć jebaną licencję, albo gdzie ktoś wpadł na pomysł, że brak konkurencji na rynku śmieciowym podniesie jakość usługi. Kurwa mać.

Nie ma mowy o dalszym podążaniu w kierunku państwa minimum, zakończyło się państwo maksimum. Budujemy coś, co można określić mianem państwa optimum – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Elciu, pokaż mi no palcem, bo chciałbym uwierzyć, że śnię.

Państwowa gospodarka rynkowa pokazuje rosnące wpływy przede wszystkim na rynku pracy i w gospodarce. W obu rola „centrali” w ciągu ostatnich kilku lat znacznie wzrosła. Ponownie jest cenionym żywicielem i pracodawcą.

I dlatego ludzie stąd spierdalają. Idźmy dalej tą drogą, nie będzie ludzi, nie będzie trzeba nimi rządzić i w końcu będzie spokój. Nie czytam dalej, nie będę się wkurwiał na noc.

andrzej_gownooki

@Prospero: pomijając hasła i początkowe, bardzo ogólne tezy, ten artykuł całkiem dobrze opisuje rzeczywistość i dlatego go dodałem. A że rzeczywistość jest wkurwiająca to nie moja wina

Zauberlehrling

Jeśli przyjmiemy, że te 3 mln są w wieku produkcyjnym i że połowa z nich ma dwójkę dzieci, łącznie liczbę osób zależnych od państwowych posad można wyliczyć na 8–9 mln

Szacowanie jest dobre, ale to są obliczenia typu "wydaje mi się" bez żadnego zastanowienia. Nie wziął pod uwagę chociażby tego, że skoro ludzie pracują razem, to częstsze są związki między nimi (np. małżeństwa nauczyciel-nauczycielka), przez co liczba osób zależnych od państwa jest mniejsza. Tłumacząc jaśniej - jeśli osoby A i B pracują w państwie, a osoby C i D nie, to po małżeństwie A-B i C-D (przy czym każde ma 2 dzieci) zależne od państwa są 4 osoby (A, B, ich dzieci), a przy A-D i B-C już sześć (A, B, dzieci A, dzieci B).

Nie podoba mi się polityka gospodarcza prowadzona populistycznie i kolesiowsko A do tego dąży zwiększona rola państwa - i będzie, dopóki jasno jej nie określimy. Twierdzenie, że w postkomunistycznym kraju bez stabilnego systemu coś takiego może zadziałać, jest oderwane od rzeczywistości.