Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@zryty_beret: Pożytek cywilizacyjny nie jest argumentem odnoszącym się do racji moralnej. Bo pożyteczne cywilizacyjnie mogło być niewolnictwo i kara śmierci też może być pożyteczna, ale nie każdy ma obowiązek zgadzać się, że to moralnie właściwe rozwiązania. (nawet, jeśli ratują/ratowały ludzkie życia - w liczbach)
@Kaba___JK: Ołkej, tu się uchylam zatem od "konieczności cywilizacyjnej". Nadal obstaję jednak przy tym, że nazywanie piractwa kradzieżą jest godne potępienia.* Moralność też tu zostawiam na boku, gdyż uderzanie w nutę moralną jest graniem na niskich instynktach wg zasady "a u was murzynków biją".
Pokaż ukrytą treść I ogólnie jest chujowe, a ludzie, którzy tak robią, są złamanymi chujami.@zryty_beret: Bzdura, odnośnie moralności. Uderzasz w słowo, olewasz kontekst. Wyraźnie napisałem, że profitowe czysto liczbowo rozwiązanie nie musi być z automatu tym poprawnym, nie zawsze. Chcąc, nie chcąc, oceniamy rzeczy jako dobre i złe i dostrzegamy różnice między dobrem ogólnym, a np. krzywdą jednostki. I piractwo może (nie musi) wiązać się z dobrym ogólnym, ale właśnie kosztem krzywdy jednostek. To jest moralność, tylko ona decyduje o tym, że w ogóle zacząłeś tę rozmowę i że miałeś po co.
Co rozumiesz przez "piractwo", akt, czy proceder? Sam fakt wykorzystania materiału z lewego źródła, czy aktywne włączenie się w struktury, których jedynym zadaniem jest takich materiałów rozpowszechnienie? (vide torrent) Jakie argumenty za? Nie kupuję, bo za drogo? A może - piracę, bo mogę i chcę? (rzadko słyszę to ostatnie) Właśnie w tym kierunku zmierzam. Pro-piraci często obstają przy swoim zdaniu radykalnie, ale w dyskusji używają już cipowatych pół-pśrodków. Nie przyznają, że sobie coś biorą, bo im się to opłaca, ale pierdolą jakieś głupoty o koncernach, o tym do kogo trafiają pieniądze i że nie do właściwych osób (a akurat gówno to powinno konsumenta obchodzić) i że oni w ogóle bardzo chętnie by płacili, ale tyle ile im się podoba i za co im się podoba. Czyli jednak widzą zasadność moralną w tym, by kupować i branie za darmo kłóci się z moralnością większości, ale w połączeniu z tandetnym racjonalizmem kończy się jakąś dziwną karykaturą w postaci człowieka, który udaje, że ma poglądy i przy nich obstaje, ale tak naprawdę po prostu chciał sobie coś wziąć i za to nie zapłacić.
For the record - nigdzie nie napisałem, że piractwo jest złe.
@Kaba___JK: Za głęboka filozofia jak na niedzielny wieczór. Przynajmniej dla mnie.
Moralność mi mówi, że nie zrobię niczego złego, kiedy osobę, która powie, że piractwo jest kradzieżą, nazwę złamasem. O.
PS Krzywda jednostki w rozumieniu robinhoodowskim jest korzyścią ogółu. Ihaaaaaa!
@Kaba___JK: Gdyby nie to, że wszyscy piracili w latach 90, głównie programy i systemy operacyjne, cała branża informatyczna i informacyjna nie byłaby tak rozwinięta. To, że mamy Spotify czy inne wynalazki to zasługa p2p (Napstera, Kaazy i torrentów) czyli practwa. Gdyby nie to, dalej byśmy sobie z płyt muzykę zgrywali, bo koncerny miałyby to w dupie. Na pirackim oprogramowaniu powstało sporo rzeczy z których wszyscy korzystają na co dzień. Piractwo pchnęło branżę do przodu. Od ostatnich kilku lat nie mam żadnej pirackiej muzyki, filmów też mało co (a jak wejdzie netflix to już w ogóle). Gry albo darmowe, albo kupuję na steamie, ostatniego pirata zgrałem jakieś pół roku temu po to, żeby go kupić miesiąc później. Piractwo nie jest kradzieżą, bo nie pozbawiasz nikogo żadnego dobra (nie ukradniesz komuś programu przecież, co najwyżej skopiujesz).
Argument o koncernach nietrafiony. Akurat wielu ludzi obchodzi do kogo kasa leci, i nieraz było tak, że jakiś twórca wrzucał coś na TPB bo więcej zarobił niż przez potyczki z koncernami. A lepszy taki zarobiek niż prawie żaden z tantiem i żaden z piratów.
Jazda na gapę to kradzież, zajmujesz miejsce komuś kto zapłacił więc jego okradasz.
Gdybyś miał maszynę do klonowania i sklonował samochód kumpla, byłaby to kradzież czy nie?
@Wojnar: Gdyby nie obozy koncentracyjne, medycyna potrzebowałaby jeszcze lat, aby znaleźć się na obecnym poziomie. Gdyby nie eksperymenty na ludziach w ogólnym ujęciu - mówilibyśmy może nawet o stuleciach. Już poruszyliśmy ten temat i napisałem, co wnosi do dyskusji opieranie się o postęp cywilizacyjny ;)
Jazda na gapę to kradzież, zajmujesz miejsce komuś kto zapłacił więc jego okradasz.
Ktoś, kto kupuje płytę, płaci za nią więcej dlatego, że ktoś inny nie przestrzegł umowy społecznej i postanowił wziąć sobie ją za darmo, a w konsekwencji - dalej rozpowszechniać. W gruncie rzeczy wierzę, że w wielu wypadkach korzystanie z czegoś, nawet całkowicie bierne, poprzez generowanie popytu daje rację bytu danemu zjawisku. I nie przekonuje mnie to, że "i tak bym nie kupił, więc nikt nie stracił", bo to gadanie głupców, którzy wierzą, że "reklamy na nich nie działają". Nie, gdyby nie dało się ściągnąć, o wiele więcej osób zaczęłoby sięgać po portfele.
Klonuję samochód, który ktoś zaprojektował i wyprodukował nakładem lat ciężkiej pracy. Kot inny go kupił i za 50 lat okazuje się, że samochód zaczyna nabierać wartości kolekcjonerskiej. Na rynku zostało dziesięć egzemplarzy, z czego cztery klonowane, ale nie do odróżnienia. Właśnie kogoś okradłeś. Widzisz, jak skomplikowane i niejednoznacznie potrafią to być problemy?
@Wojnar: Na tej samej zasadzie - czy uczciwie byłoby skopiować sobie dziesięć lat czyjegoś doświadczenia naukowego i z niego korzystać? Załóżmy, że masz taką maszynkę, nikogo nie okradasz z jego wspomnień, ani nie umniejszasz jego dorobkowi i wyrzeczeń. Po prostu sobie to skopiowałeś. A jednak w ten sposób prowadzisz do inflacji wartości tej konkretnej gałęzi wiedzy, z której sobie za darmoszkę skorzystałeś. Kto wie, może za jakiś wcale niedługi czas taki dylemat znajdzie się w naszym zasięgu.
@Kaba___JK: Nie masz za bardzo pojęcia o tej branży, skoro twierdzisz, że więcej osób sięgałoby po portfele. Gdyby nie to, że materiały (pirackie defacto) zaczęły pojawiać się w necie nie miałbys pojęcia o istnieniu niektórych filmów, muzyki czy programów, których twórcy tylko i wyłącznie zyskały rozgłos przez piractwo. Nawet korporacje już dawno porzuciły twój sposób myślenia bo nie prowadził ich do niczego. Do niedawna łatwiej było przetestować pirata niż bawić sie w politykę zwrotów pieniędzy. A argument o obozach pominę, bo jest żałosny.
Mi nigdy nie przeszkadzało piracenie mojej pracy, miałem większy rozgłos i większą szansę na znalezienie odbiorców.
@Kaba___JK: Serio skończ już, mówię ci to jako twórca (czyli osoba z drugiej strony barykady), że dzięki piractwu więcej zarobiłem niż bez, a ty dalej swoje. Kogo chcesz przekonać do swojej racji?
@Wojnar: Ale niech tam. Specjalnie dla człowieka oświeconego, który przez popularność argumentów odnoszących się do nazizmu samo do nich nawiązanie w dyskusji uważa za niskie i niedozwolone. Masz ciekawostkę, która powinna przejść subtelniej obok Twoich mechanizmów obronnych:
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/09/16/dla-dobrego-rysunku-mordowali-ciezarne-rzeznicy-z-brytyjskiej-porodowki-18/
@Wojnar: To Ty tu przyszedłeś i Ty zacząłeś ze mną rozmawiać, więc nie pisz mi żebym skończył, bo to jest jakaś żenada. A argumenty na poziomie "mój wujek jest w policji, więc wiem o czym mówię".
Pozdro, koniec rozmowy.