lothar1410
g/Polityka

Zastanawiam się nad jednym - jak bardzo muszą być zmanipulowane sondaże, skoro poparcie na PO pływa na poziomie ok. 40% a przecież nikt ich nie znosi. Nie oszukujmy się, urzędników jest ze dwa miliony to maks, na 35 milionowy kraj daje to przecież około 6% poparcia. Dorzućmy do tego zwykłych postępowców i ogólnie to powinno być tego wszystkiego maks 20%. Każdy mówi o prawicy (KNP, RN), każdy też mówi o pseudoprawicy (PiS), jedzie się z lewakami ostro, a mimo to sondaże dają taki a nie inny wynik.

Telewizja to kurwa.

#
sens

@lothar1410: utożsamiasz internetowych krzykaczy z całym społeczeństwem. Z internetu nie korzystają wszyscy Polacy, a spora część ludzi, która korzysta, nie ma jeszcze praw wyborczych.

Zresztą nawet na strimoidzie masz dużo hurr durr prawicowców prawdziwych Polaków, jak i sporo przebrzydłych kosmopolitów i postępowców.

#
kalmanawardze

@sens: i też sporo ludzi, którzy na te tematy zwyczajnie nie dyskutują. Za duże prawdopodobieństwo, że po drugiej stronie ekranu siedzi 14 letni pryszczak, który o życiu nie wie nic, niż ktoś kogo opinię warto wysłuchać. Poza tym trafić na kogoś z kim można ciekawie pogadać o światopoglądzie prawie nie ma. Raczej same bojówki lewicy i prawicy nie dostrzegające innych możliwości. Ja z jednej strony jestem za całkowitą gospodarką wolnorynkową, małym państwem i ogólnie popieram ekonomiczne wizje "prawicy" (choć nie wszystkie), jednak nie popieram stosunku do narodu jako jakiegoś dobra najwyższego i ogólnego konserwatyzmu społecznego (jednak również z wyjątkami). To sprawia, że wchodząc w jakąś dyskusję zostanę zaatakowany przez obie strony używające inwektyw "prawaku, lewaku" gdy zobaczą, że promil moich poglądów się nie zgadza z ich poglądami. Dla sieciowych krzykaczy jest tylko czarne i białe, są lewaki, korwiny i złodziej tusk. Stąd moje zdanie, że 90% internautów się nie wypowiada, bo są głupi/nie interesują się i wolą kwejki, 5% jest na tyle ogarnięta i inteligentna, że nie czuje potrzeby dyskusji z idiotami i gimnazjalistami, a pozostałe pięć to jacyś zindoktrynowani w którąś ze stron radykałowie i dzieci, które cieszą się, że w necie ktoś ich wysłucha, bo w normalnym życiu 13 latek raczej nie pogada o polityce z 40 letnim gościem, więc czuje się ważny.

#