Czy ktoś może mi wytłumaczyć w czym prezenter telewizyjny (vide Kuźniar) jest lepszy od pani zapowiadającej przyjazdy/odjazdy pociągów na PKP?
@borysses: nie wiem czy tego ze strimoida nie wziąłem
O dziennikarzach Bocheński pisał tak: „dziennikarz jest sprawozdawcą i niczym innym. Jest specjalistą w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym informacji. (…) Ale w ciągu ostatniego wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. Nie tylko informują czytelników i słuchaczy o tym, co się stało, ale wydaje się im, że mają prawo pouczać ich, co powinni myśleć i czynić (…). Wiara, że tak ma być, że należy mu wierzyć, gdy nas poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych. Dziennikarz nie jest przecież ani specjalistą w żadnej nauce, ani autorytetem moralnym, ani przywódcą politycznym (…). Dziennikarz musi pisać o najróżniejszych rzeczach, o których zwykle niewiele wie, a w każdym razie nie posiada głębszej wiedzy. Dziennikarz jest więc z konieczności dyletantem. Uważać go za autorytet, pozwalać mu pouczać innych ludzi, jak to się obecnie czyni, jest zabobonem”.
Bocheński pisał to kilkadziesiąt lat temu. Co napisałby dzisiaj? Co napisałby o dziennikarzach agitatorach, którzy zamiast przekazywać informacje, przekazują partyjną propagandę? Co napisałby o tzw. dziennikarzach śledczych, którzy puszczają w lud informacje podpowiedziane im przez służby policyjno-żandarmeryjne jako tzw. przecieki kontrolowane, a jeśli już sami coś ustalają w formie dziennikarskiego śledztwa, najczęściej polega to na grzebaniu w życiorysach przeciwników politycznych ich zleceniodawcy. A co o dziennikarzach upowszechniających w narodzie obsesje swoich paranoicznych patronów politycznych? A co o dziennikarzach tabloidów wydzierających ludziom resztki prywatności, by w formie zdjęcia i krótkiej plotki jako komentarza zadowolić ciekawość tych, dla których więcej niż pięć linijek tekstu jest nie do przebrnięcia? Ale wszystkich tych dziennikarzy łączy jedno – absolutne przekonanie, że są czwartą władzą, w dodatku całkowicie niekontrolowalną i nieodpowiedzialną, a każdą próbę pociągnięcia do odpowiedzialności za słowo, także to kłamliwe czy obraźliwe, solidarnie traktują jako zamach na wolność słowa i głośno o tym krzyczą.
Jak widać, od czasów, gdy Bocheński pisał swoje „Sto zabobonów”, dziennikarstwo znacznie nam się rozwinęło. Przybyło też stacji telewizyjnych, rozgłośni radiowych i gazet. Siła oddziaływania dziennikarzy na społeczeństwo wzrosła wielokrotnie.