Janusz był zwykłym mężczyzną, który lubił wypić trochę wina wieczorem. Pewnego razu, po kilku kieliszkach, postanowił zrobić porządki w swoim garażu. Wziął wiertarkę udarową i zaczął wiercić w ścianie, aby zamontować półkę na narzędzia.
Niestety, był tak pijany, że nie zauważył, że wiertło się zaplątało w kable elektryczne, a on sam trzymał wiertarkę blisko swojej twarzy. Nagle, wiertło przestało się obracać i wydobył się straszliwy huk, a Janusz poczuł uderzenie prądu.
Krzyczał i próbował się wyrwać z wiertarki, ale było już za późno. Jego twarz zaczęła się spalać, a z jego ust wydobywały się okrutne krzyki. Nikt nie słyszał jego wołania o pomoc, a on sam cierpiał w nieludzkim bólu przez kilka długich i męczących chwil, zanim w końcu stracił przytomność.
Gdy rano obudził się jego sąsiad, zauważył dym wydobywający się z garażu Janusza i natychmiast wezwał pomoc. Strażacy i lekarze przybyli na miejsce, ale było już za późno. Janusz zmarł w wyniku poparzeń i nikt nigdy nie dowiedział się, co tak naprawdę go spotkało w nocy z wiertarką udarową.