Xanthia
g/sennik

Jessss! Doświadczyłam w końcu w pełni świadomego snu :) Co prawda nie był długi, ale nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, więc no cóż, jestem zaskoczona realizmem. Miałam kłopoty z zaśnięciem, bo moja współlokatorka puszczała sobie muzę i kręciła się po domu, a ja ostatnio leżę w łóżku walcząc z chorobą. Położyłam się wcześniej i znanym sposobem na "15 minut" usiłuję zasnąć. Ponoć faza REM występuję co 90 minut. Możliwe, ale raczej nie u wszystkich. Miałam kilka epizodów mniej lub bardziej realnych w ciągu około godziny. I w końcu stało się!
Pojawiłam się na jakimś placu, po którym spacerowali ludzie. W tle widziałam budynki. Byłam w pełni świadoma tego, że to sen i tego, że mogę wszystko. Stuknęłam w ramię przechodzącego obok mnie pana palcem wskazującym i zaczął obracać się wokół własnej osi jakby grawitacja nie istniała. Zburzyłam jakiś budynek "siłą woli". Popchnęłam kogoś niechcący pod samochód i cofnęłam w czasie by to naprawić, stworzyłam kilka pięknych drzew na tym placu. Miałam jeszcze kilka planów na tę okazję, niestety sen skończył się.
Sam sen trwał bardzo krótko, wg mnie minutę, może półtorej. Ale w końcu doświadczyłam tego! :D

#
Kaba___JK

@Xanthia: Brawo! Przypomniał mi się mój archiwalny opis czegoś, co mnie spotkało w temacie LD kilka miesięcy temu.

Miałem wczoraj popieprzony świadomy sen, bardziej realny niż wszystkie do tej pory. Przerażająco realny, do tego stopnia że za pierwszym razem celowo się obudziłem, bo był to dla mnie zwykły szok. (a budząc się słyszałem głośny szum w głowie, jakby mnie z tego snu coś wyssało) Szybko jednak postanowiłem że chcę jeszcze i poszedłem spać dalej, nie zawiodłem się. Świadomość pojawiła się od razu.

Stałem na ulicy w mieście składającym się z wielu domków jednorodzinnych. Była noc i padał śnieg, piękna sceneria. Odbiłem się od ziemi i zacząłem latać nad miastem. Zawsze miałem z tym w snach kłopoty, znosiło mnie na boki, tym razem kontrola była całkowita. Obniżyłem pułap i celowo przebiłem się przez dach do jednego z domów. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę, realizm onieśmielał. Nowoczesny wystrój i masa gratów, jakieś zabawki, modele, sprzęty, komp z naprawdę nieźle zaprojektowaną klawiaturą, której przyjrzałem się z bliska. Wszystko jak prawdziwe. Miałem takie uczucie że nie mogę w to ingerować, chyba właśnie dlatego że było to tak przekonujące i wydawało się nieprawdopodobne żeby odpowiadała za to tylko moja wyobraźnia. Nie miałem teorii na temat tego czym się ten sen różni od innych, ale podchodziłem do niego tak jakbym znalazł się w równoległej rzeczywistości. Postanowiłem to jednak przetestować, wyciągnąłem dłoń w kierunku biurka i zażyczyłem sobie żeby stało się żółte. Rozkaz został wykonany momentalnie. Potem wyobraziłem sobie broń, i zaraz wszędzie dookoła leżały najrozmaitsze pistolety. Mózg przemodelował trochę pokój za moimi plecami, kiedy się odwróciłem zauważyłem że na półkach jest sporo nowych zabawek i modeli o tematyce wojskowej, bombowiec z ruchomym działem u góry i masa podobnych okazów. Bawiłem się dalej, a sny przechodziły w kolejne sekwencje.

#
Kaba___JK

Normalne jest u mnie to że w takim momencie budzę się w łóżku, zawiedziony końcem przygody, a dopiero rano okazuje się że było to fałszywe przebudzenie w które uwierzyłem. Nabieram się za każdym razem, to chyba deficyt intelektualny :D Tym razem też zdarzyło mi się to ze trzy razy, ale w każdym przypadku szybko zorientowałem się że to nic innego, niż tylko senna rzeczywistość. Szalałem dalej i nie będę opisywał wszystkiego, sen trzymał się mnie i nie spieszył z zakończeniem, a to dość niezwyczajne. Myślę że minęło w ten sposób przynajmniej 20 minut. Postanowiłem znowu kontrolnie się obudzić. Nigdy w życiu, ani razu nie zdarzyło mi się żebym miał problem z obudzeniem się. Za dzieciaka miewałem koszmary, wykaraskać się z nich potrafiłem w ułamku sekundy. Po prostu otwierałem tak jakby drugie oczy i już leżałem w swoim łóżku na jawie. Ewentualnie sięgałem po sprawdzony patent z prowokowaniem bólu, który we śnie nie występuje. Szczypałem się, przygryzałem wargę. Tym razem nie działało nic. Tzn. raz udało mi się pozornie obudzić - znowu - ale od razu odkryłem że to wszystko to po prostu kolejny element iluzji. Zacząłem się bać nie na żarty, na myśl przyszedł mi motyw z Incepcji i zastanawiałem się na poważnie co zrobię, jeśli nie uda mi się obudzić. Bardzo ciekawe przeżyć coś takiego. Pozorny raj nagle zaczyna przerażać. Nie przedłużając - po jakimś czasie zadzwonił budzik i wydostałem się z pułapki. Słyszałem o takich snach, ale do tej pory traktowałem je jako legendę. Do dziś. Nie wiem czemu przytrafiło mi się to akurat teraz, w żaden sposób nie starałem się z tego sprowokować. Wieczorem dość ciężko trenowałem, być może zmęczenie ciała wpłynęło na głębokość snu. Jeszcze jedna ciekawostka, mimo 8 godzin przeznaczonych na spanie obudziłem się z ciążącymi powiekami, więc sny były chyba dla mózgu dość wyczerpujące.

#
Xanthia

@Kaba___JK: Ja też mam niesamowicie realne sny. Włącznie z odczuciami wszystkimi zmysłami, przy tym cholernie dziwnie logiczne i spójne (nawet po obudzeniu) jeśli chodzi o fabułę. Mogę wymienić kilka, wyprawa do USA, na jakąś operację, włącznie dojazdem na lotnisko, czekaniem na samolot, samym pobytem i powrotem. Udział w teleturnieju i wycofanie się z niego ze wszystkimi konsekwencjami, bo inną uczestniczkę też ze sobą zabrałam a jej rodzina nie chciała mi tego wybaczyć, całą otoczką infrastrukturą okolicznych budynków, gdzie teleturniej się odbywał dla rodzin osób które przyjechały z uczestnikami (kwiaty, żarcie itd), mogłabym wymieniać bez końca. Ale z budzeniem się nie miałam problemów poza paroma przypadkami paraliżu sennego wraz z halucynacjami. Opisywałam parę moich snów tutaj, zerknij :)

#
Xanthia

@Kaba___JK: W moich snach rzadko latam. Zwykle znajduje się w miejscach, które są znajome a jednak inne wyglądem i lokacją (z czego zdaję sobie sprawę). Czasem następują jakieś kataklizmy, jak trzęsienia ziemi, czy powódź.
Pamiętam doskonale sen, w którym wybrałam się ze znajomymi na dach jakiejś kamienicy napić się czegoś, tak zaszaleć. Jeden z nich wziął ze sobą pistolet, który zabrał ojcu i strzelił przypadkowo. Wiedziałam, że będą z tego problemy. Uciekaliśmy dachami, pojawiła się policja, potem snajperzy. Zaczął padać deszcz, czułam go. Wpadliśmy w końcu do jakiegoś sklepu, który był zamknięty, ale widzieliśmy, że obława się zacieśnia. Próbowaliśmy uciec, ale gdy biegłam do wyjścia, które mogło dać się otworzyć dostałam postrzał w głowę, ból, dezorientacja, zagubienie. Krople deszczu wpadające w dziurę przez którą wpadliśmy, rezygnacja. Niesamowicie realne. Choć nie miałam wpływu na ten sen, jest to jeden z epickich snów, których raczej nie zapomnę :)
Poza tym gratuluję, ja nie mam jeszcze takiej kontroli nad swoimi snami.

#
Xanthia

@Kaba___JK: A ogólnie doświadczyłeś paraliżu sennego, połączonego z halucynacjami, trzeba dobrej chwili by z tego wyjść.

#
Vespera

@Xanthia: Gratulacje, pierwszy świadomy sen to coś, co zapamiętuje się na zawsze. W moim pierwszym zagadałam do policjanta, a on nie chciał ze mną rozmawiać.
Łatwo przychodzi ci kształtowanie otoczenia we śnie, mi szło to dość opornie. W ogóle często moje sny rozpadały się szybko, jakby przeszkadzała im moja świadomość i chciały zrobić mi na złość kończąc się.

#
borysses

@Vespera: Sny trwaja niedlugo. Chwila uzyskania swiadomosci i kontroli a potem caly swiadomy sen to zwykle sekundy. Zwlaszcza jesli swiadomosc zaczela sie wybudzac pod wplywem czynnika zewnetrznego.

#
Vespera

@borysses: prawda, lecz ci, którzy trenują świadome śnienie potrafią ten czas nieco przedłużyć. Sama stosowałam technikę, która polega na patrzeniu na stopy lub kładzeniu się na ziemi, pozwala to ustabilizować sen. Stopy czy ziemia są takim symbolem stabilności i patrząc/kładąc się można się ogarnąć, skupić i przedłużyć świadomy sen.

#
borysses

@Vespera: Co nie zmienia faktu, że trwa to sekundy :) Nieskrepowany wokiem mięcha i kości umysł zaiwania ostro, dlatego nawet długi sen pełen wątków i zdarzeń, które wydają się trwać godziny w rzeczywistości trwa sekundy.

Nie wiem czemu ale mi łatwiej wejść w świadome śnienie z rana po przebudzeniu się a nie wieczorem... Chociaż nie, chyba wiem czemu, po blancie zasypiam jak zabity :D

#
Kaba___JK

@Xanthia: O, bardzo zainteresowało mnie to co napisałaś o miejscach w snach, czerpiących z lokacji w prawdziwym świecie, ale jednak odmiennych. Bo ja przeżywam od wielu lat coś bardzo podobnego i intensywnego, a na ile wypytywałem znajomych, niektórych bawiących się też w LD i zorientowanych w tematach, nikt jeszcze nie powiedział mi, że ma podobnie. No więc - ja mam jakby alternatywną, senną wersję całej mojej okolicy oraz wszystkich miejsc które często odwiedzałem i które mi się wryły w pamięć. Co więcej, każde miejsce ma swoją jedną wersję, doskonale ją pamiętam i mam takie wrażenie, że te wyobrażenia są ze mną od zawsze. Niektóre sny muszą być już naprawdę stare i kojarzę takie sprzed wielu lat, (choć nie potrafię powiedzieć na temat niektórych, czy śniły mi się raz, czy wiele razy i kiedy konkretnie) ale najdziwniejsze jest to że wszystko to zrobiło na mnie takie wrażenie, że pamiętam to z najmniejszymi detalami. Mogę przywołać dokładną geografię, różniącą się od prawdziwej, potrafiłbym narysować naprawdę sporą mapę z wycinkiem swojego miasta w sennej wersji i posiadałaby ona masę szczegółów. Poza tym w zasadzie nie ma na niej ciemnych punktów, każde miejsce z jakiegoś tam snu kojarzę i każde miejsce ma swoją jedną wersję. Nawet jeśli pojawiały się inne, to zawsze wygrywało to jedno wyobrażenie i ono już zostawało jako stałe skojarzenie. Tym snom towarzyszy jeszcze dziwna, trochę niepokojąca atmosfera, ale jednocześnie ich klimat mnie fascynuje. Niewiele też się wtedy dzieje zazwyczaj. Sny wiadomo jakie potrafią być, co chwila zmiana akcji, ciągle jakieś absurdalne przygody. Tymczasem gdy przypominam sobie wydarzenia związane z takimi stałymi miejscówkami, to zazwyczaj gdzieś po prostu jechałem, albo wchodziłem do sklepu, szedłem na spacer - takie jakby odwzorowanie rutyny. I najczęściej byłem wtedy sam.

Kojarzysz coś takiego u siebie, czy inaczej to wygląda?

#
Kaba___JK

@Xanthia: Jeszcze odnośnie tego co piszesz, to realistyczne sny na które nie ma się wpływu to też super sprawa. Ciekawym zagadnieniem jest "hibernacja snów", czyli próba zasugerowania sobie tego, co ma Ci się śnić, tak abyś nie uzyskała jednak świadomości w trakcie. Raz mi się udało wymusić coś prostego, zasypiając próbowałem skupić się na tym by śnić o pustyni i faktycznie pamiętałem potem takie sny.

A paraliżu nie miałem nigdy w życiu. Nawet w transy się bawiłem, wyciszałem maksymalnie, pojawiały się już halucynacje wizualne, dźwiękowe i naprawdę ciekawe rzeczy się działy, skurcze mięśni, dziwne wrażenia fizyczne, a paraliż i tak nie następował.

#
Xanthia

@Vespera: Dziękuję bardzo :) Może dlatego, że mam bardzo dobrą wyobraźnię :P

#
Xanthia

@Kaba___JK: Moje wersje lokacji są bardziej chaotyczne. Nie mogę zrobić mapy. To bardziej działa na zasadzie - wiem gdzie jestem, ale to miejsce wygląda inaczej, jest zmodyfikowane, albo wręcz jest częścią innego miejsca.
Kiedyś pisałam o tym na wypoku. Niektóre widoki wywołują u mnie bardzo przyjemne uczucia i każde z tych uczuć ma swoją, hmm, nie wiem jak to nazwać, aurę? Podobnie jest z miejscami. Co prawda odczuwam to znacznie słabiej niż we śnie, ale są one zbliżone.
Co do atmosfery, aury, masz rację. Odczucia we śnie są dużo bardziej intensywne niż w rzeczywistości. To jakby powrót do fascynacji różnymi nowymi rzeczami w dzieciństwie.
W snach często gdzieś jadę. A to pociągami, tramwajami, autobusami, prowadzę samochód, różnie. Kiedyś mi się śniło, że wygrałam na loterii i kupiłam jakiś super samochód. Pojechałyśmy z kumpelą to uczcić w jakimś klubie i ktoś mi go zwinął. Martwiłam się, czym teraz będę jeździć, ale kumpela miała znajomego, który miał jakieś auto na zbyciu a mnie jeszcze trochę kasy zostało i pół snu martwiłyśmy się jak to auto sprowadzić, bo było trochę zepsute :P
Niestety nie udało mi się stworzyć "zasugerowanego" snu. Paraliżu Ci nie życzę, koszmarna sprawa, miałam 3 razy bardzo nieprzyjemne halucynacje z tym związane. Możliwe, że jeszcze wcześniej w dzieciństwie też raz miałam coś takiego, ale nie jestem pewna. I na pewno dwa razy miałam sytuację odwrotną, paraliż senny nie zadziałał w fazie REM, przez co kiedyś w dzieciństwie machałam nogami na jawie bo śnił mi się odkurzacz, który mnie atakował, a drugi raz kopnęłam ścianę, bo śniło mi się, że byłam na spacerze z psem i zaatakował go jakiś wielki lew, więc chciałam swojego psa obronić. Mocno broniłam, dwa szwy na dużym palcu :P

#
Vespera

@Kaba___JK: odnośnie tych niby - prawdziwych lokacji we śnie: mam taki las, w rzeczywistości dobrze znam to miejsce, bo blisko i często tam chodziłam. A w snach to miejsce jest inne, bardziej rozległe, dzikie i niebezpieczne. Ten wyśniony las jest tłem dla moich snów już od wielu lat, pojawia się co jakiś czas. A co do zasugerowania sobie treści snu, to też mi się to czasem udaje.

#
Kaba___JK

@Xanthia: Z tą "aurą" snu i porównaniem atmosfery do tej towarzyszącej wspomnieniom z dzieciństwa trafiłaś w dychę. To jest dokładnie to samo, te miejsca oddziałują na człowieka tak intensywnie, że wydaje się jakby ich klimat miał własny zapach. Można go sobie przypomnieć na zawołanie, ale nie da się opisać w żaden sposób.

Wydaje mi się, że dzieci w jakiś sposób są o wiele bardziej uwrażliwione na świat, po to by taka fascynacja wszystkim pozwalała im się szybciej uczyć. Konsekwencją tego jest brak mechanizmów obronnych, ale od tego są właśnie rodzice. Dlatego przypominając sobie scenki z bardzo wczesnych lat mamy wrażenie, jakbyśmy dysponowali wtedy jakimś dodatkowym zmysłem niemalże. To samo rzeczywiście zdarza się podczas snu, a przynajmniej wywołuje podobne odczucia. Kto wie, może mózg w trakcie snów zdejmuje z nas te "bariery obronne" właśnie po to, żebyśmy mogli przeanalizować swoje wspomnienia w zamkniętych, bezpiecznych warunkach, bez ograniczeń i uprzedzeń? Konsolidować wiedzę i patrzeć na nią z innej perspektywy właśnie przez pryzmat marzeń sennych? Brzmi to zupełnie odjechanie i wręcz na jakieś sci-fi, ale myśl wydała mi się na tyle kusząca, że nie mogłem tego nie napisać ;) Poza tym przecież w końcu czemuś te sny muszą służyć...

#