Nadchodzący kryzys cieplny zimą przyjmuję z pewną nadzieją. Po prostu nienawidzę, kiedy pozna jesienią i zimą wszędzie grzeją jak w piekarniku. I nie chodzi o to, że jest zima, to musi być zimno. W pracy, knajpach, kawiarniach, komunikacji miejskiej jest zawsze gorzej niż na równiku w porę deszczu zenitalnego. Ubierasz się zimowo, bo piździ, sweter, szalik, płaszcz. Opatulony wychodzisz w mroczne mrozy, by po 10 minutach zdychać w przykładowym metrze. Potem znowu zimno, trzeba dojść do biura, kawiarni, czy gdzie tam jeszcze. Wchodzisz do pomieszczenia, a tu 27 stopni, trzeba się rozebrać jak latem. Ehh
Plus jestem jesieniarzem i zimiarzem w tym zakresie, że lubię moje swetry i płaszcze, i kurła chciałbym w nim pobyć, a nie do koszuli i 28 stopni. Jjbx i partnerzy
Wasz
Kakabsiu