Tu są użyte tylko racjonalne argumenty. Żadnych uzasadnień religijnych. Czyli tak, jak powinno być. Co do moich poglądów - nie jest tak, że jestem skrajnym konserwatystą. Wręcz przeciwnie - sprzeciwiam się dyskryminacji jakichkolwiek związków (nie tylko homoseksualnych, ale też poligamicznych), jestem za szeroką dopuszczalnością eutanazji, całkowitą legalizacją prostytucji i czerpania z niej korzyści, legalizacją marihuany, obniżeniem wieku przyzwolenia, sprzeciwiam się związkom Kościoła z państwem (w tym oczywiście finansowym) i tak dalej. Nie uważam też ruchu pro-choice za absolutne zło - gdyby życie rzeczywiście zaczynało się później, zakaz aborcji byłby atakiem na podstawowe prawa człowieka. Jednak aborcja jest zła i myślę, że ten artykuł o tym dobrze przekonuje.
@Zauberlehrling: tl;dr zapłodnione jajeczko to życie. I jak wyobrażasz sobie zakaz tej aborcji? Ma być bezwzględny? Ten sam argument jest stosowany przeciwko in vitro i niszczeniu zamrożonych zarodków. Też zakazać?
@Zauberlehrling: to się właściwie dla nas, teoretyzujących facetów, sprowadza do słynnego ciuchciowego problemu. Jeśli akcję uznajemy za złą, ale w momencie gdy akcja spowoduje zmaksymalizowanie ogólnego poziomu szczęścia (w tym wypadku minimalizację nieszczęścia), uznajemy ją za moralnie usprawiedliwioną, mamy tu grubą niekonsekwencję przyzwalając na nią. Gdy tą akcją będzie aborcja, musimy założyć, że dziecko w łonie matki chciałoby zachować życie i jego pozbawienie może zostać uniknione (matka będzie żyła na tyle długo, by dziecko mogło funkcjonować poza jej organizmem).
Pro-choice, that’s a lie,
babies never choose to die!
Tutaj z jakiegoś powodu pojawia się stwierdzenie, że nie wybierają śmierci. Ale życia też nie.
Oczywiście to analiza sytuacji z trzeciej osoby, dla kogoś kto arbitralnie na temat zakazu/przyzwolenia na aborcję się wypowiada. Czy jesteśmy w ogóle moralnie zobligowani by komuś aborcji zakazywać? Nie odpowiadam na to pytanie, taki tam strumień myśli. Ale gdybym był matką i moje życie byłoby zagrożone, takiego dylematu bym nie miał.
@andrzej_gownooki: @Zauberlehrling: Pany pozwolicie że i ja się dorzucę. "A favourite pro-abortion tactic is to insist that the definition of when life begins is impossible" - tak piszą w niemal pierwszym zdaniu. Ale to nie do końca prawda. Argument brzmi, że nie sposób powiedzieć od kiedy człowiek się zaczyna, a nie życie. Czy organizm bez zmysłów, z układem nerwowym insekta to człowiek ? A jeśli tak, to czy gdyby wydobyć taki organizm z ciała matki, podtrzymywać przy życiu etc. to dostałby pesel i dowód osobisty ? Problem jest biologiczno-filozoficzny. Nie wiem czy na tym etapie da się go rozwiązać.
@_lechu_: no właśnie, już prędzej zrozumiem argument wywodzący się z religijnych przekonań i po prostu się z nim nie zgodzę, niż takie racjonalizowanie i słowne chwyty.
@andrzej_gownooki: No racja. Ale z drugiej strony, problem jest wielowarstwowy. Jeśli ograniczymy się tylko do warstwy religii, to inne aspekty niestety nie przestaną istnieć. Dlatego dla mnie zgoda/niezgoda z tym, co religia na ten temat stanowi to zdecydowanie za mało.
@_lechu_: Jeśli organizm ma geny człowieka, to jest człowiekiem. Poza tym rozwój układu nerwowego jest procesem nie tak krótkim i nie ma w nim wyraźnych granic. Jeśli mielibyśmy sprawdzać układ nerwowy przy początku życia, to i tak trzeba by było wybrać, co wystarczy do wystarczającego rozwinięcia. A człowiek jest człowiekiem niezależnie od tego, jak bardzo jest rozwinięty - koniec "Should all human life be given equal protection?". Moglibyśmy uważać, że zarodek staje się człowiekiem np. kiedy zarejestrowano pierwsze fale mózgowe. Ale w ten sposób można też twierdzić, że zarodek jest człowiekiem, gdy opanuje mowę albo podstawowe umiejętności matematyczne - i to wcale nie jest słabsze niż pierwsze stwierdzenie, a zezwoli na zabijanie narodzonych dzieci. Czy to jest argument slippery slope? Może, ale kiedyś twierdzono, że dekryminalizacja homoseksualizmu doprowadzi w końcu do małżeństw gejowskich (i tutaj nie ma nic złego oczywiście). Jeśli zrezygnujemy z genetycznej granicy początku życia ludzkiego, nie mamy naprawdę żadnej innej do wyboru.
@Zauberlehrling: [quote] Jeśli organizm ma geny człowieka, to jest człowiekiem. Poza tym rozwój układu nerwowego jest procesem nie tak krótkim i nie ma w nim wyraźnych granic.[/quote] - to drugie zdanie najważniejsze i z tym się zgadzam. Z pierwszym się nie zgadzam. Biorąc pod uwagę poszczególne cechy genotypu okaże się, że wiele ludzi pod konkretnymi względami bardziej przypomina szympansy niż innych ludzi. Ludzie i szympansy wszak mają tego samego przodka. Poza tym, człowieczeństwo to coś o wiele szerszego, niż DNA. To przede wszystkim kreatywna świadomość, moralność (umownie) inteligencja i wiele innych cech wyróżniających nas w królestwie zwierząt.
@_lechu_: Oczywiście masz rację, że gatunki są do siebie podobne. Ale człowiek w stadium zarodka jest genetycznie tak samo podobny do szympansa, jak człowiek w pełni rozwinięty. I sprawdzając geny organizmów, można rozróżnić gatunki. To co najwyżej może być argument za przyznaniem pewnych praw szympansom, które mają też pewien rodzaj inteligencji i świadomości. Do tego wspólnych genów ludzie i szympansy mają 98.77%, a to jest znaczna różnica w porównaniu do podobieństwa między ludźmi:
The DNA sequence in your genes is on average 99.9% identical to ANY other human being.
Trochę odchodząc od głównego tematu, w Hiszpanii aborcja człowieka jest dozwolona, a małp nie.
@Zauberlehrling: Mi nie chodzi o % podobieństwa a o konkretne cechy. No bo DNA nie tylko oznacza gatunek, ale i także konkretnego osobnika. Bywa, że te konkretne cechy są pomiędzy jednym człowiekiem a drugim bardziej różne, niż pomiędzy człowiekiem a szympansem. Ale wg. mnie to nie jest najistotniejsze. Rozmawiając o ledwie poczętym zarodku mamy do czynienia z sytuacją, gdzie większość jego cech jest i tak nieaktywna a organy nieukształtowane. Czyli większość jego kodu DNA jest jeszcze niewykonana - jeśli można to tak ująć. BTW jak się sadzi te <blockquote> ? BBcodem próbowałem wyżej i mi nie działa.
@Zauberlehrling: no więc właśnie. To może tak - jest sobie program przed kompilacją. Puszczasz kompilator, a ten po wykonaniu 0,5% się wykrzacza. Czy te 0,5% to Twój program ? Nie posiada żadnych założonych cech, i żadnej funkcjonalności. Ale nawet będąc pro-choice nie sposób się nie zgodzić, że 'casual' aborcji być nie powinno. Od tego jest antykoncepcja. Ale są wypadki ekstremalne, jak gwałt etc. W takich chwilach właśnie jestem pro-choice.
@_lechu_: Jeśli robimy takie porównania, to ja bym raczej porównał życie do gry komputerowej. Nieważne, czy zaczynamy pierwszy poziom, czy walczymy z ostatnim bossem - gra pozostaje tą samą grą.
@Zauberlehrling: ale zanim gra stanie się grą to musi być stworzona. I właśnie tu się chyba różnimy. Dla mnie życie człowieka staje się grą od mniej więcej narodzin, a przed tym jest proces kodowania i kompilowania :-) Oczywiście nie chcę powiedzieć, że aborcję można dokonać w dowolnym momencie przed narodzinami.
@_lechu_: Tylko że przed i po narodzinach człowiek nie różni się niczym. Zmienia miejsce pobytu (tak samo, jak przy przeprowadzce czy - bardziej skrajny przypadek - pobycie w kosmosie), kończy bezpośrednie i fizyczne połączenie z matką przez pępowinę, zaczyna oddychać (nie zawsze od razu), ale jako organizm pozostaje dokładnie tym samym. W przeciwieństwie do różnicy między dwoma haploidalnymi gametami a organizmem o diploidalnej liczbie chromosomów.
@Zauberlehrling: Nie do końca. Pamiętaj, że wypadkowe DNA to zespolenie DNA ojca i matki. To DNA nie zmienia się dyskretnie, a jest to proces ciągłych zmian. Zresztą: http://www.sciencedaily.com/releases/2013/09/130904204123.htm Ale moim zdaniem wkraczamy tu powoli w tematy nature vs nurture - temat rzeka :)
Ja mogę zgadzać lub nie zgadzać się w kwestii aborcji z innymi ale nie mam zamiaru narzucać komuś wyboru, wyboru z którym będzie zmuszony żyć do końca życia. Jeżeli przyszła matka uważa, że życie jej przyszłego dziecka jest dla niej warte więcej niż jej własne zdrowie/życie i pomimo ich zagrożenia podejmuje decyzję o donoszeniu ciąży, to jest jej wybór i uszanuję go tak samo, jak wybór kobiety, która postanowi usunąć uszkodzony płód, gdyż uważa że nie poradzi sobie z upośledzonym dzieckiem.
Kiedyś na strimsie prowadziłem już dłuższą dyskusję na ten temat i nie chce mi się powtarzać. Ogólnie to ja jestem dalekj od decydowania o tym co ktoś ma robić a czego nie, a do tego sprowadza się to całe prolife.
Ale teraz też narzucasz komuś wybór, żeby nie krzywdzić innych ludzi.
Co? Jeżeli ktoś chce dokonać aborcji? Proszę bardzo. Jeżeli ktoś chce np. wychowywać upośledzone dziecko? Mi nic do tego. Gdzie tutaj jest narzucanie czegoś komuś.
Uważasz że aborcja jest zła. Ja nie staram się przekonać Ciebie, że jest inaczej. Ciekawi mnie tylko, czy jeżeli będziesz w sytuacji, gdy decyzja o usunięciu lub nie ciąży może zaważyć o całym Twoim życiu dalej tak będziesz bronił/-a swoich poglądów. Jeżeli tak, to tym większy szacunek dla Ciebie.
Z drugiej strony nie rozumiem ludzi, którzy odbierają możliwość decydowania o swoim życiu innym, próbując narzucić swój światopogląd co jest dobre a co złe poprzez karanie. Oczywiście są zachowania, które przez ogół społeczeństwa odbierane są jako szkodliwe i złe (np. pedofilia, zabójstwo, kradzież) ale aborcja do nich nie należy. Odpowiesz zapewne, że przecież aborcja to zabójstwo przecież. Widzisz, Ty tak zapewne uważasz, ale czy jest to pogląd ogółu społeczeństwa? W moim odczuciu nie i rozumiem, że ktoś próbuje przekonać innych do swoich poglądów, pokazuje, że jednak to jest złe. Ale nie rozumiem, kiedy próbuje się mi narzucić pewien pogląd i zachowanie, poprzez penalizację zachowania niezgodnego z tym poglądem.
Oczywiście są zachowania, które przez ogół społeczeństwa odbierane są jako szkodliwe i złe (np. pedofilia, zabójstwo, kradzież) ale aborcja do nich nie należy.
Nie uważam, żeby opinia większości/znacznej części społeczeństwa miała być zawsze decydująca. Jeśli mamy do wyboru (niekoniecznie każdy musi się zgadzać, że w tym przypadku tak jest) przekonujące argumenty i wolę większości, to jednak wybieram to pierwsze. Poglądy społeczeństwa zmieniają się, a dopuszczalność zachowań nie zależy od woli większości w pewnym momencie historii.
After all, we can't scientifically prove that anyone is a person, but we do manage to advocate for the human rights of women, minorities, and the severely disabled - all of whom have been considered non-persons at various times in history
@Zauberlehrling: To są Twoje poglądy i je szanuję. I oczekuję, że ktoś uszanuje moje prawo do własnych poglądów, bez narzucania mi siłą swoich a niestety w przypadku aborcji tak się dzieje w Polsce poprzez próby wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Oczywiście nie rozwiąże to problemu ale doprowadzi do całkowitego braku kontroli nad tym zjawiskiem (turystyka aborcyjna, podziemie aborcyjne). W mojej opinii, polskie rozwiązania w tej kwestii, jeżeli byłyby respektowane przez wszystkich, są bardzo dobre i nie wymagają zmian.
Mam nadzieję, że w przyszłości nie staniesz przed wyborem wychowywania niepełnosprawnego/chorego dziecka i nie będziesz musiał/-a dokonać takiego wyboru.
Comments
Tu są użyte tylko racjonalne argumenty. Żadnych uzasadnień religijnych. Czyli tak, jak powinno być. Co do moich poglądów - nie jest tak, że jestem skrajnym konserwatystą. Wręcz przeciwnie - sprzeciwiam się dyskryminacji jakichkolwiek związków (nie tylko homoseksualnych, ale też poligamicznych), jestem za szeroką dopuszczalnością eutanazji, całkowitą legalizacją prostytucji i czerpania z niej korzyści, legalizacją marihuany, obniżeniem wieku przyzwolenia, sprzeciwiam się związkom Kościoła z państwem (w tym oczywiście finansowym) i tak dalej. Nie uważam też ruchu pro-choice za absolutne zło - gdyby życie rzeczywiście zaczynało się później, zakaz aborcji byłby atakiem na podstawowe prawa człowieka. Jednak aborcja jest zła i myślę, że ten artykuł o tym dobrze przekonuje.
@Zauberlehrling: tl;dr zapłodnione jajeczko to życie. I jak wyobrażasz sobie zakaz tej aborcji? Ma być bezwzględny? Ten sam argument jest stosowany przeciwko in vitro i niszczeniu zamrożonych zarodków. Też zakazać?
@andrzej_gownooki: Jedyny wyjątek to zagrożenie życia matki.
@Zauberlehrling: to się właściwie dla nas, teoretyzujących facetów, sprowadza do słynnego ciuchciowego problemu. Jeśli akcję uznajemy za złą, ale w momencie gdy akcja spowoduje zmaksymalizowanie ogólnego poziomu szczęścia (w tym wypadku minimalizację nieszczęścia), uznajemy ją za moralnie usprawiedliwioną, mamy tu grubą niekonsekwencję przyzwalając na nią. Gdy tą akcją będzie aborcja, musimy założyć, że dziecko w łonie matki chciałoby zachować życie i jego pozbawienie może zostać uniknione (matka będzie żyła na tyle długo, by dziecko mogło funkcjonować poza jej organizmem).
Tutaj z jakiegoś powodu pojawia się stwierdzenie, że nie wybierają śmierci. Ale życia też nie.
Oczywiście to analiza sytuacji z trzeciej osoby, dla kogoś kto arbitralnie na temat zakazu/przyzwolenia na aborcję się wypowiada. Czy jesteśmy w ogóle moralnie zobligowani by komuś aborcji zakazywać? Nie odpowiadam na to pytanie, taki tam strumień myśli. Ale gdybym był matką i moje życie byłoby zagrożone, takiego dylematu bym nie miał.
@andrzej_gownooki: @Zauberlehrling: Pany pozwolicie że i ja się dorzucę. "A favourite pro-abortion tactic is to insist that the definition of when life begins is impossible" - tak piszą w niemal pierwszym zdaniu. Ale to nie do końca prawda. Argument brzmi, że nie sposób powiedzieć od kiedy człowiek się zaczyna, a nie życie. Czy organizm bez zmysłów, z układem nerwowym insekta to człowiek ? A jeśli tak, to czy gdyby wydobyć taki organizm z ciała matki, podtrzymywać przy życiu etc. to dostałby pesel i dowód osobisty ? Problem jest biologiczno-filozoficzny. Nie wiem czy na tym etapie da się go rozwiązać.
@_lechu_: no właśnie, już prędzej zrozumiem argument wywodzący się z religijnych przekonań i po prostu się z nim nie zgodzę, niż takie racjonalizowanie i słowne chwyty.
@andrzej_gownooki: No racja. Ale z drugiej strony, problem jest wielowarstwowy. Jeśli ograniczymy się tylko do warstwy religii, to inne aspekty niestety nie przestaną istnieć. Dlatego dla mnie zgoda/niezgoda z tym, co religia na ten temat stanowi to zdecydowanie za mało.
@_lechu_: Jeśli organizm ma geny człowieka, to jest człowiekiem. Poza tym rozwój układu nerwowego jest procesem nie tak krótkim i nie ma w nim wyraźnych granic. Jeśli mielibyśmy sprawdzać układ nerwowy przy początku życia, to i tak trzeba by było wybrać, co wystarczy do wystarczającego rozwinięcia. A człowiek jest człowiekiem niezależnie od tego, jak bardzo jest rozwinięty - koniec "Should all human life be given equal protection?". Moglibyśmy uważać, że zarodek staje się człowiekiem np. kiedy zarejestrowano pierwsze fale mózgowe. Ale w ten sposób można też twierdzić, że zarodek jest człowiekiem, gdy opanuje mowę albo podstawowe umiejętności matematyczne - i to wcale nie jest słabsze niż pierwsze stwierdzenie, a zezwoli na zabijanie narodzonych dzieci. Czy to jest argument slippery slope? Może, ale kiedyś twierdzono, że dekryminalizacja homoseksualizmu doprowadzi w końcu do małżeństw gejowskich (i tutaj nie ma nic złego oczywiście). Jeśli zrezygnujemy z genetycznej granicy początku życia ludzkiego, nie mamy naprawdę żadnej innej do wyboru.
@Zauberlehrling: [quote] Jeśli organizm ma geny człowieka, to jest człowiekiem. Poza tym rozwój układu nerwowego jest procesem nie tak krótkim i nie ma w nim wyraźnych granic.[/quote] - to drugie zdanie najważniejsze i z tym się zgadzam. Z pierwszym się nie zgadzam. Biorąc pod uwagę poszczególne cechy genotypu okaże się, że wiele ludzi pod konkretnymi względami bardziej przypomina szympansy niż innych ludzi. Ludzie i szympansy wszak mają tego samego przodka. Poza tym, człowieczeństwo to coś o wiele szerszego, niż DNA. To przede wszystkim kreatywna świadomość, moralność (umownie) inteligencja i wiele innych cech wyróżniających nas w królestwie zwierząt.
@_lechu_: Oczywiście masz rację, że gatunki są do siebie podobne. Ale człowiek w stadium zarodka jest genetycznie tak samo podobny do szympansa, jak człowiek w pełni rozwinięty. I sprawdzając geny organizmów, można rozróżnić gatunki. To co najwyżej może być argument za przyznaniem pewnych praw szympansom, które mają też pewien rodzaj inteligencji i świadomości. Do tego wspólnych genów ludzie i szympansy mają 98.77%, a to jest znaczna różnica w porównaniu do podobieństwa między ludźmi:
Trochę odchodząc od głównego tematu, w Hiszpanii aborcja człowieka jest dozwolona, a małp nie.
@Zauberlehrling: Mi nie chodzi o % podobieństwa a o konkretne cechy. No bo DNA nie tylko oznacza gatunek, ale i także konkretnego osobnika. Bywa, że te konkretne cechy są pomiędzy jednym człowiekiem a drugim bardziej różne, niż pomiędzy człowiekiem a szympansem. Ale wg. mnie to nie jest najistotniejsze. Rozmawiając o ledwie poczętym zarodku mamy do czynienia z sytuacją, gdzie większość jego cech jest i tak nieaktywna a organy nieukształtowane. Czyli większość jego kodu DNA jest jeszcze niewykonana - jeśli można to tak ująć. BTW jak się sadzi te <blockquote> ? BBcodem próbowałem wyżej i mi nie działa.
@_lechu_: większe niż
Najważniejsze jest to, że kod DNA istnieje. Poza tym, kod jest "wykonywany" przez całe życie.
@Zauberlehrling: no więc właśnie. To może tak - jest sobie program przed kompilacją. Puszczasz kompilator, a ten po wykonaniu 0,5% się wykrzacza. Czy te 0,5% to Twój program ? Nie posiada żadnych założonych cech, i żadnej funkcjonalności. Ale nawet będąc pro-choice nie sposób się nie zgodzić, że 'casual' aborcji być nie powinno. Od tego jest antykoncepcja. Ale są wypadki ekstremalne, jak gwałt etc. W takich chwilach właśnie jestem pro-choice.
@_lechu_: Jeśli robimy takie porównania, to ja bym raczej porównał życie do gry komputerowej. Nieważne, czy zaczynamy pierwszy poziom, czy walczymy z ostatnim bossem - gra pozostaje tą samą grą.
@Zauberlehrling: ale zanim gra stanie się grą to musi być stworzona. I właśnie tu się chyba różnimy. Dla mnie życie człowieka staje się grą od mniej więcej narodzin, a przed tym jest proces kodowania i kompilowania :-) Oczywiście nie chcę powiedzieć, że aborcję można dokonać w dowolnym momencie przed narodzinami.
@_lechu_: Tylko że przed i po narodzinach człowiek nie różni się niczym. Zmienia miejsce pobytu (tak samo, jak przy przeprowadzce czy - bardziej skrajny przypadek - pobycie w kosmosie), kończy bezpośrednie i fizyczne połączenie z matką przez pępowinę, zaczyna oddychać (nie zawsze od razu), ale jako organizm pozostaje dokładnie tym samym. W przeciwieństwie do różnicy między dwoma haploidalnymi gametami a organizmem o diploidalnej liczbie chromosomów.
@Zauberlehrling: Nie do końca. Pamiętaj, że wypadkowe DNA to zespolenie DNA ojca i matki. To DNA nie zmienia się dyskretnie, a jest to proces ciągłych zmian. Zresztą: http://www.sciencedaily.com/releases/2013/09/130904204123.htm Ale moim zdaniem wkraczamy tu powoli w tematy nature vs nurture - temat rzeka :)
Ja mogę zgadzać lub nie zgadzać się w kwestii aborcji z innymi ale nie mam zamiaru narzucać komuś wyboru, wyboru z którym będzie zmuszony żyć do końca życia. Jeżeli przyszła matka uważa, że życie jej przyszłego dziecka jest dla niej warte więcej niż jej własne zdrowie/życie i pomimo ich zagrożenia podejmuje decyzję o donoszeniu ciąży, to jest jej wybór i uszanuję go tak samo, jak wybór kobiety, która postanowi usunąć uszkodzony płód, gdyż uważa że nie poradzi sobie z upośledzonym dzieckiem.
Kiedyś na strimsie prowadziłem już dłuższą dyskusję na ten temat i nie chce mi się powtarzać. Ogólnie to ja jestem dalekj od decydowania o tym co ktoś ma robić a czego nie, a do tego sprowadza się to całe prolife.
@bleki: Ale teraz też narzucasz komuś wybór, żeby nie krzywdzić innych ludzi.
@Zauberlehrling:
Co? Jeżeli ktoś chce dokonać aborcji? Proszę bardzo. Jeżeli ktoś chce np. wychowywać upośledzone dziecko? Mi nic do tego. Gdzie tutaj jest narzucanie czegoś komuś.
Uważasz że aborcja jest zła. Ja nie staram się przekonać Ciebie, że jest inaczej. Ciekawi mnie tylko, czy jeżeli będziesz w sytuacji, gdy decyzja o usunięciu lub nie ciąży może zaważyć o całym Twoim życiu dalej tak będziesz bronił/-a swoich poglądów. Jeżeli tak, to tym większy szacunek dla Ciebie.
Z drugiej strony nie rozumiem ludzi, którzy odbierają możliwość decydowania o swoim życiu innym, próbując narzucić swój światopogląd co jest dobre a co złe poprzez karanie. Oczywiście są zachowania, które przez ogół społeczeństwa odbierane są jako szkodliwe i złe (np. pedofilia, zabójstwo, kradzież) ale aborcja do nich nie należy. Odpowiesz zapewne, że przecież aborcja to zabójstwo przecież. Widzisz, Ty tak zapewne uważasz, ale czy jest to pogląd ogółu społeczeństwa? W moim odczuciu nie i rozumiem, że ktoś próbuje przekonać innych do swoich poglądów, pokazuje, że jednak to jest złe. Ale nie rozumiem, kiedy próbuje się mi narzucić pewien pogląd i zachowanie, poprzez penalizację zachowania niezgodnego z tym poglądem.
@bleki:
Nie uważam, żeby opinia większości/znacznej części społeczeństwa miała być zawsze decydująca. Jeśli mamy do wyboru (niekoniecznie każdy musi się zgadzać, że w tym przypadku tak jest) przekonujące argumenty i wolę większości, to jednak wybieram to pierwsze. Poglądy społeczeństwa zmieniają się, a dopuszczalność zachowań nie zależy od woli większości w pewnym momencie historii.
@Zauberlehrling: To są Twoje poglądy i je szanuję. I oczekuję, że ktoś uszanuje moje prawo do własnych poglądów, bez narzucania mi siłą swoich a niestety w przypadku aborcji tak się dzieje w Polsce poprzez próby wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Oczywiście nie rozwiąże to problemu ale doprowadzi do całkowitego braku kontroli nad tym zjawiskiem (turystyka aborcyjna, podziemie aborcyjne). W mojej opinii, polskie rozwiązania w tej kwestii, jeżeli byłyby respektowane przez wszystkich, są bardzo dobre i nie wymagają zmian.
Mam nadzieję, że w przyszłości nie staniesz przed wyborem wychowywania niepełnosprawnego/chorego dziecka i nie będziesz musiał/-a dokonać takiego wyboru.