Włąśnie mój kochany człowieku wszystkie badania DNA, tektoniki, składu powłok ziemskich i inne, wskazują tylko na to, że ewolucji nigdy nie było :)
A mutacje genowe i chromosomowe są tego najlepszym dowodem, ponieważ wyobraź sobie, że żadne zwierzę nie mogłoby przez właśnie te mutacje ewoluować. Ilość mutacji, która musiałaby zajść, aby zwierzę wyewoluowało z jednego w drugi gatunek, jest zabójcza dla zwierzęcia itd. Czytałam o tym świetne artykuły, m.in. dr. habilitowanego, który na przykładzie żyrafy obalił całą teorię ewolucji, polecam (znowu) dr. Kenta Hovinda, ale również innych naukowców, tzw. kreacjonistów, którzy w bardzo zrozumiały i ciekawy sposób pokazują, że świat został stworzony przez Boga, opierając się na naukowych badaniach, odkryciach i Piśmie Świętym :) #
Q: Jeżeli sądzisz, że wszyscy ludzie rzeczywiście pochodzą od Adama i Ewy i nikt od tego czasu nie wyewoluował to do cholery które z nich było murzynem, które Azjatą, a które białym bo coś mi się tu nie zgadza. I przestań gadać, że Pan Bóg może wszystko bo to nie jest wytłumaczenie.
A: Afroamerykanie, czy Azjaci i inni ludzie zawdzięczają swój wygląd przystosowaniu się ich do warunków, w.których żyją, co nie ma żadnego związku z wymyśloną ewolucją (więcej o tego typu sprawach dr. Kent Hovind).
Tak, jest to najbardziej logiczne, najłatwiejsze i najprostsze wytłumaczenie :)
@Kuraito: No tak, w końcu Hovind jest naukowcem całą gębą. Doktorat z edukacji chrześcijańskiej czyni z niego eksperta XD
[edit] Jak się okazuje, odsiadujący 10 lat za popełnienie 57 przestępstw federalnych Hovind może pochwalić się udokumentowaniem swojego wykształcenia jedynie do licencjatu. Magistra i doktorat zrobił w "uczelni" w której wpłaca się kasę i dostaje się dyploma.
Q: co sądzisz o żydach i czemu trzeba ich wytępić przeciez odpowiadaja za wszystkie wojny, WTC, donosili na Polaków po powstaniu styczniowym, plują na Polskę w TVN wyborczej i innych zakłamanych gównach?
A: Żydów nie wolno ,,wytępić'', przecież to ludzie, jak wszyscy inni. Nie wolno być antysemitą. Większość ludzi starszych, i nie tylko ma w sobie niechęć do Żydów, nie ukrywam, że ja również, ale to nic złego. To naturalna rzecz w człowieku, że kogoś darzy sympatią, a kgoś innego wręcz odwrotnie. Ale to niejest żadne ich obrażanie, czy nasz antysemityzm. Prawdą przecież jest , że Żydzi zapracowali sobie porządnie na taką opinię. Rozpijali Polaków podczas zaborów, zdradzili Polskę(nadal to robią, obrażają ją oraz perfidnie kłamią o Niej m.in. w gazetach), nie chcieli się nigdy asymilowac że społeczeństwem, sami siebie ladowalido pieców w obozach koncentracyjnych, ale trzeba im wybaczyć, jak na chrześcijan przystało. W żadnym wypadku, jak już wspomniałam wcześniej, nie można Żydów szykanowac, obrażać. :) #
[Żydzi] sami siebie ladowalido pieców w obozach koncentracyjnych
Wiara w Boga jest podstawą egzystencjalności człowieka, która od początku istnienia gatunku ludzkiego przejawiała się w przeróżnych formach, we wszystkich istniejących, zaistniałych kulturach. Człowiek ma od urodzenia, od zarania dziejów ,,wszczepioną'' wiarę, przeczucie, że istnieje Ktoś, kto nad nim jest, kto go stworzył, się nim opiekuje oraz czuwa nad całym stworzonym, przez tego Kogoś światem. Wiemy oczywiście, że jest nim Bóg. Próby odcięcia się, od naturalnych, przyrodzonych odczuc, pragnień człowieka podjęli ateiści, którzy zakładając nie istnienie jakiegokolwiek boga, odrzucając szeroko rozumiane oraz istniejące dowody, sami wpisali się w grono ludzi wierzących - wiara w nieistnienie Boga. Jak widac, nawet im nie udało się odciąc, od własnej natury,czyli wiary.
Można więc stwierdzic, iż człowiek, jako istota myśląca nie jest w stanie funkcjonowac bez wiary. Bóg, celowo wykorzystując ową cechę człowieka, którą sam mu nadał, oparł na niej miłośc ludzi względem swojej Osoby. Istnieje jeszcze wiele powiązań między człowiekiem, Panem Bogiem oraz wiarą, jednak myślę, że nie o to chodzi, by pisac o wszystkich zależnościach, lecz, aby wyciągnąc sens i najważniejsze informacje dotyczące zagadnienia :)
Niech Was wszystkich Bóg błogosławi! :) #
Nie ma to jak twierdzić, że niewierzący są tak naprawdę wierzący. Pewnie agnostycy wierzą, że nie wiedzą, czy bóg istnieje. xD
@wysuszony: W tym fragmencie ma rację, ateizm to również wiara - jeśli ktoś głosi o nieistnieniu Boga to jest na równi z tym co głosi jego istnienie - żaden nie ma na to dowodów - jest to po prostu "wiara w coś". Jest to wielce oryginalny typ wiary, ale zawsze. Jeśli dodać do tego otoczkę jaka ostatnio się wytworzyła wokół ateizmu (np. spotkania z prorokiem Dawkinsem) to masz nawet wspólne celebrowanie obiektu kultu - "nieistnienia Boga" xD
@Karramba: Czyli jeśli moim zdaniem Ziemia nie jest dyskiem, jak to niektórzy próbują nieudolnie wcisnąć koneserom filmików z żółtymi napisami to też celebruję kult "nieistnienia płaskiej Ziemi"? To nie jest kwestia wiary, tylko racjonalnego spojrzenia i przeanalizowania faktów.
Idąc tym torem myślenia, to niedługo za wiarę będzie można uznać to, że wierzymy w to że światełko w lodówce gaśnie po zamknięciu. Tyle że ja w to nie wierzę, ja to wiem i mogę to eksperymentalnie potwierdzić.
@wysuszony: Złe porównanie, kształt Ziemi można zbadać, zaś istnienia Boga nie.
Racjonalne spojrzenie i analizowanie faktów przy rozważaniu na temat istnienia bytu nadprzyrodzonego, który z definicji jest poza tym co jest "przyrodzone"?
Co do światełka w lodówce to faktycznie "wierzysz", jak sprawdzisz to będziesz "wiedział". Zawsze możesz mieć wadliwy model ;)
@Karramba: nie istnieje żadna przesłanka która choć w ułamku procenta wskazywałaby na istnienie jakiegokolwiek nadprzyrodzonego bytu, więc mogę zakładać że nie istnieje, do momentu kiedy taka przesłanka się pojawi. Jakoś dziwnie się utarło że w takich dyskusjach to ateista jako "wierzący w brak boga" musi udowadniać jego brak. Gdzie tu logika?
@wysuszony: Jeśli ktoś stwierdza jakiś stan i nie może tego udowodnić to jest to tylko jego "wiara" - to jest chyba całkowicie logiczne? Nie ma tu znaczenia, czy twierdzi "jest Bóg i nazywa się tam a tak " czy też "żadnego Boga nie ma" - to też jest chyba logiczne?
@Karramba: Nie chce mi się dalej prowadzić dyskusji, bo ze strony wierzących ZAWSZE wygląda to mniej więcej tak: "Istnieje rasa jaszczuroludzi żyjąca na Ziemi i chipująca nas, udowodnij że tak nie jest".
Dlaczego to ja mam obalać wytwory chorych umysłów jakichś ludzi? Bogów, chemtraile, reptilian i nazistów na księżycu. Oczywistym jest że to twórca powinien udowodnić ich istnienie, a nie odwrotnie.
Gdyby była mowa o bardziej przyziemnych rzeczach, to nazwałbyś ludzi wierzących w takie bzdety idiotami, ale gdy pojawia się magiczne słowo "religia" lub "bóg" to nagle wszystkie głupoty stają się usprawiedliwione, choćby były najbardziej absurdalne jak tylko się da.
@wysuszony: Gdzie niby u mnie masz coś co wygląda mniej więcej tak: "Istnieje rasa jaszczuroludzi żyjąca na Ziemi i chipująca nas, udowodnij że tak nie jest"?
Podobnie z resztą tego co napisałeś.
To co piszę: ateizm to wiara, a zważywszy na obecną otoczę to już nawet religia.
@Karramba: Ale kurwy z logiki to ty nie rób. Czy jak mówię, że nie ma elfów to muszę przedstawiać na to dowód? Nie, ciężar udowodnienia istnienia spoczywa na tym, kto istnienie elfów postuluje.
@borysses: Moment, moment, na spokojnie :) Na logice znasz się zapewne lepiej ode mnie.
Dla mnie, gdy ktoś stwierdza jakiś stan nie mając na niego dowodów, to jest to tylko jego wiara w ten stan.
Jeśli zaś zawężamy rozmowę do zbioru wiedzy "potwierdzalnej" to oczywiście: ciężar udowodnienia spoczywa na tym kto postuluje dany stan.
Zatem do czasu udowodnienia nie ma tu miejsca na twierdzenia o istnieniu Boga czy elfów. Czy można jednak powiedzieć "nie istnieją"? Nie, można co najwyżej powiedzieć "w zbiorze wiedzy poznawalnej one nie istnieją", czyli po ludzku: "brak na nie dowodów".
W świetle powyższego, twardy ateista ("Boga nie ma") jest osobą wierzącą.
Będę wdzięczny za wskazanie błędów, od pewnego czasu "chodziło mi po głowie" to zagadnienie.
@Karramba: Owszem, masz rację, zwłaszcza jeśli będziemy się trzymać założeń pozytywizmu poznawczego, logicznego czy rozwinięcia w postaci racjonalizmu krytycznego.
Tylko, że nie można w nich rozważać niczego, co w ze swej natury jest niefalsyfikowane a to dotyczy wszelkiej metafizyki jak i historycyzmów. Jeżeli coś nie jest w zbiorze wiedzy poznawalnej zwyczajnie "nie jest". Nie istnieje a spekulacja na ten temat jest pozbawiona sensu.
Zgodnie z empiryzmem Wittgensteina, cała metafizyka jest tylko i wyłącznie wytworem naszego języka.
W rozważaniach nad bogiem lepiej trochę cofnąć się w czasie i próbować osadzić dyskurs w dokonaniach myślicieli średniowiecza. O ile można domniemywać, że byli pozytywnie uprzedzeni bo byli głównie ludźmi kościoła a jeśli nie to byli wychowankami szkół prowadzonych przez zakonników to jednak starali się trzymać logiki (scholastyka) i oddzielić rozum od duszy. Mimo krytycznego (jak na tamte czasy) podejścia do tematu wielu z nich jest uważanych za ojców kościoła, wielu jest świętymi.
Mnie ostatnio uderzyło jak próby zrozumienia boga w wykonaniu Jana Szkota Eriugeny i to co na podstawie swoich analiz wywnioskował, pokrywa się z tym co odkrywamy o rzeczywistości w skali kosmicznej. Z tym, że wszystko gra i nie trzeba pierwszego poruszyciela.
W tym podziale zamienienie Boga na Wszechświat niczego nie zmienia poza usunięciem celowości, cała reszta zostaje. Chociaż też nie do końca bo o ile można się ścierać co do wolnej woli w przypadku istnienia omnipotentnego bytu, który za wszystko jest odpowiedzialny o tyle najnowszy dowód matematyczny dotyczący genezy powstania wszystkiego też zakłada, i to w o wiele większym stopniu determinizm będącym wynikiem początkowych warunków kwantowych...
@borysses: Zacznę od najprostszego: rozważania o Bogu. Dla mnie i jak przypuszczam dla wielu innych, istotną cechą Boga jest jego nadprzyrodzoność, czyli jego wykraczanie poza świat przyrodzony - czyli wykraczający również poza moje możliwości poznania. Wyklucza to jakiekolwiek racjonalne rozważania o Bogu, czy to chrześcijańskim, buddyjskim czy nawet samym Wielkim Juju Z Gór. Koniec :)
Wątek poboczny mam z głowy, czas więc przejść do sedna.
Gdy czytam co napisałeś, to: mam rację, zwłaszcza jeśli będziemy się czegoś tam trzymać, tylko, że w tym co "zwłaszcza mamy się trzymać" nie można tego rozważać z racji na brak falsyfikowalności. Dla mnie dość oryginalna argumentacja, jaki jest sens rozważania czegoś w takich założeniach, w których nie można tego rozważać? Przecież nie uzyska się żadnego wartościowego rezultatu.
Mniejsza o to, jakakolwiek próba racjonalnego rozważania bytów nadprzyrodzonych, które "z definicji" są poza naszymi możliwościami poznania, jest z tej samej definicji skazana na porażkę - co pisałem na początku.
Jeżeli coś nie jest w zbiorze wiedzy poznawalnej zwyczajnie "nie jest". Nie istnieje a spekulacja na ten temat jest pozbawiona sensu.
"zwyczajnie "nie jest"" - błąd. Brak istnienia czegoś w zbiorze wiedzy poznawalnej nie przekreśla istnienia tego.
Przykładowo sto lat temu w zbiorze wiedzy poznawalnej nie istniały układy planetarne poza słonecznym - a więc "nie istniały" - a teraz niby nagle zaistniały? No bez jaj.
Co do sensu, to cel określa jego istnienie. Gdy celem jest spełnianie własnych pragnień, a to jest takim pragnieniem - to czemu nie? Innym celem może być strzyżenie owieczek.
Podsumowując:
Racjonalne rozważanie bytów nadprzyrodzonych jest z góry skazane na porażkę.
Brak istnienia czegoś w zbiorze wiedzy poznawalnej nie przekreśla istnienia tego.
@borysses: czekać na odpowiedź czy sobie darować? Nie to abym poganiał czy marudził, po prostu od poniedziałku mam dwutygodniowy zapierdol i nie wiem czy w ogóle tu zaglądać.
@Karramba: Mam podobne dylematy.Już powoli mam dość internetów zresztą też zapierdol i jeszcze na dokładkę spory problem mi się pojawił w życiu więc na razie nie mam weny do pisania, dyskusji itp.
Q: wytłumacz dlaczego? dlaczego tylko katolicyzm jest właściwą religią? jest tyle religii świata, miejsce gdzie nawet ludzie nie wiedzą kto to jest Jezus, gdybyś urodziła się w ortodoksyjnej muzułmańskiej rodzinie, pewnie chodziła byś teraz w hadżabie, i modliła na dywaniku, i kochała Allaha, a nie Bog
A: Przecież napisałam, bo jest. Gdybyś wiedział to, co wiedzą wszyscy szczerzy katolicy, to byś do końca zycia kochał Pana Boga. Ale, co bym powiedziała, to nic nie da, ponieważ dla takich ateistów, niczym są cuda eucharystyczne, objawienia fatimskie, w Lurds, Medugorje itd. oraz świętych, opętania, krocie cudów różnego rodzaju, niczym jest także obecnośc, czucie obecności Boga wśród katolików, związanego z tym spokoju i pokoju, miłości, radości ze wszystkiego, piękna, odwagi, niczym są dary Ducha Świętego (charyzmaty), które ludzie otrzymują podczas odnowy w Duchu Świętym, na mszach, niczym są świadectwa nawróconych ludzi, działanie Aniołów Stróżów, wydarzenia historyczne, a właściwie cała historia. Wniosek - Kto nie chce, nie zobaczy. #
A sięgasz do pism typowo politycznych lub tez zajmujących się gospodarką? Kto jest Twoim najwiekszym autorytetem lub tez ma najwiekszy wplyw na Twoje poglądy?
Jeszcze nie :) Największym autorytetem jest dla mnie Pan Bóg :)
Jak widzę takie rzeczy to pierwszą myślą zawsze jest: "trolling". Nie wierzę, po prostu kurwa nie wierzę. Jestem jak jej antypody. BTW "ladowalido" brzmi super. Ujęło mnie to.
@borysses: Problem w tym że niektóre odpowiedzi są napisane idealnie tak, jakbym ja to napisał chcąc kogoś strollować. Kurde wiem, widzę podstęp gdzie go nie ma.
Dlaczego hejterom nie odpowiadasz chamsko??
Odpowiadam tak, jak myślę i nie chcę obrażac, zasmucac ludzi, przecież za nich też ,,walczę'' o wolną Polskę, a na razie nie doceniają tego i ja nic na to nie poradzę :)
Piękne.
Pustak i chamska dziewczyna...
Przykro mi, że swoim zachowaniem skłoniłam Cię do tej refleksji.
Marysiu... Jesteś śliczną, zadbaną i uroczą dziewczyną. Nie wierzę jednak w tą Twoją, tak bardzo przesadną, wiarę. To jest już nieco zbyt wiele Boga w jednej osobie. I, uprzedzając pytanie, tak. Jestem wierząca. Nie chodzę do Kościoła, ale w Boga wierzę. Jednak nie tak ślepo i fanatycznie jak Ty. :)
Nie jestem - fanatyczką, ślepą osobą w kontekście religijnym/wiary, przesadna z wiarą. Będę się za Ciebie modlic, a tymczasem miłej nocy + jutro ma byc ciepło, zapowiada się śliczny dzień :3
Jak ona znajduje czas na robienie czegoś innego niż modlitwa? I jak ona daje radę w szkole z takim brakiem logicznego myślenia...
@borysses: Moment, ale ty traktujesz to "będę się za ciebie modlić" serio? Przecież to jest coś jak "miłego dnia" albo "trzymaj się" u normalnych ludzi. Oczywiście istnieje możliwość że ja nie rozumiem modlitwy.
@borysses: Z modlitwą? Wątpię. I to już nie chodzi o nią, tylko o środowiska religijne ogólnie. Ilość modlitwy jaką zwykle deklarują takie środowiska musiałaby doprowadzić do tego, że nic tylko by się modlili, a to oznaczałoby całkowity paraliż tychże środowisk. Oni wcale to a wcale nie wyglądają na sparaliżowanych. Weź te wszystkie Frondy, Piotry Skargi i Psychiatryki 24 i ich forki. Weź pod uwagę jak aktywna jest Marysia. Myślisz że rozmodleni ludzie byliby w stanie wyprodukować taką ilość tego gówna? Chyba że oni potrafią współbieżnie, modlić się i pisać te bzdury.
Wiara, to jedynie łaska od Boga, taki prezent, który, jeżeli będzie go się pielęgnowac, troszczyc o niego, wykiełkuje w miłośc do ludzi i do Pana Boga :3
Tak więc wystarczy, że będziesz tego chciała, modliła się o to szczerze i będziesz dziękowac na tyle, ile umiesz Stwórcy, że daje Ci tę łaskę :)
Niech Ci Bóg błogosławi! #
Nie wierz w boga.
Módl się do boga, w którego nie wierzysz o to, żeby w niego uwierzyć.
Comments
#
@Kuraito: No tak, w końcu Hovind jest naukowcem całą gębą. Doktorat z edukacji chrześcijańskiej czyni z niego eksperta XD
[edit] Jak się okazuje, odsiadujący 10 lat za popełnienie 57 przestępstw federalnych Hovind może pochwalić się udokumentowaniem swojego wykształcenia jedynie do licencjatu. Magistra i doktorat zrobił w "uczelni" w której wpłaca się kasę i dostaje się dyploma.
█▬█ █ ▀█▀
Co ta Marysia to ja nawet nie :D
@Kuraito: dokładnie jak nie jestem rasistą, ale... [tu wstaw skrajnie rasistowską opinię]
@Zauberlehrling: Wszystko jasne. Dziewuszka nienawidzi żydów i rasizmu.
Nie ma to jak twierdzić, że niewierzący są tak naprawdę wierzący. Pewnie agnostycy wierzą, że nie wiedzą, czy bóg istnieje. xD
@Kuraito: Podstawa dowodu Kanta na istnienie boga. Niestety okazało się, że idea boskości nie jest wrodzona ani powszechna.
@Kuraito:
a niezbieranie znaczków to hobby
@wysuszony: W tym fragmencie ma rację, ateizm to również wiara - jeśli ktoś głosi o nieistnieniu Boga to jest na równi z tym co głosi jego istnienie - żaden nie ma na to dowodów - jest to po prostu "wiara w coś". Jest to wielce oryginalny typ wiary, ale zawsze. Jeśli dodać do tego otoczkę jaka ostatnio się wytworzyła wokół ateizmu (np. spotkania z prorokiem Dawkinsem) to masz nawet wspólne celebrowanie obiektu kultu - "nieistnienia Boga" xD
@Karramba: Czyli jeśli moim zdaniem Ziemia nie jest dyskiem, jak to niektórzy próbują nieudolnie wcisnąć koneserom filmików z żółtymi napisami to też celebruję kult "nieistnienia płaskiej Ziemi"? To nie jest kwestia wiary, tylko racjonalnego spojrzenia i przeanalizowania faktów.
Idąc tym torem myślenia, to niedługo za wiarę będzie można uznać to, że wierzymy w to że światełko w lodówce gaśnie po zamknięciu. Tyle że ja w to nie wierzę, ja to wiem i mogę to eksperymentalnie potwierdzić.
@wysuszony: hm, czyli uważasz, że możesz eksperymentalnie potwierdzić to, że nie ma Boga?
@Karramba: Brak wiary w coś =/= wierze w brak tego czegoś.
@borysses: Racja, ale to nie ten przypadek. Piszę o ludziach którzy twierdzą "Boga nie ma" a nie "nie wierzę w Boga".
@wysuszony: Złe porównanie, kształt Ziemi można zbadać, zaś istnienia Boga nie.
Racjonalne spojrzenie i analizowanie faktów przy rozważaniu na temat istnienia bytu nadprzyrodzonego, który z definicji jest poza tym co jest "przyrodzone"?
Co do światełka w lodówce to faktycznie "wierzysz", jak sprawdzisz to będziesz "wiedział". Zawsze możesz mieć wadliwy model ;)
@Karramba: nie istnieje żadna przesłanka która choć w ułamku procenta wskazywałaby na istnienie jakiegokolwiek nadprzyrodzonego bytu, więc mogę zakładać że nie istnieje, do momentu kiedy taka przesłanka się pojawi. Jakoś dziwnie się utarło że w takich dyskusjach to ateista jako "wierzący w brak boga" musi udowadniać jego brak. Gdzie tu logika?
@wysuszony: Jeśli ktoś stwierdza jakiś stan i nie może tego udowodnić to jest to tylko jego "wiara" - to jest chyba całkowicie logiczne? Nie ma tu znaczenia, czy twierdzi "jest Bóg i nazywa się tam a tak " czy też "żadnego Boga nie ma" - to też jest chyba logiczne?
@Karramba: Nie chce mi się dalej prowadzić dyskusji, bo ze strony wierzących ZAWSZE wygląda to mniej więcej tak: "Istnieje rasa jaszczuroludzi żyjąca na Ziemi i chipująca nas, udowodnij że tak nie jest".
Dlaczego to ja mam obalać wytwory chorych umysłów jakichś ludzi? Bogów, chemtraile, reptilian i nazistów na księżycu. Oczywistym jest że to twórca powinien udowodnić ich istnienie, a nie odwrotnie.
Gdyby była mowa o bardziej przyziemnych rzeczach, to nazwałbyś ludzi wierzących w takie bzdety idiotami, ale gdy pojawia się magiczne słowo "religia" lub "bóg" to nagle wszystkie głupoty stają się usprawiedliwione, choćby były najbardziej absurdalne jak tylko się da.
@wysuszony: Gdzie niby u mnie masz coś co wygląda mniej więcej tak: "Istnieje rasa jaszczuroludzi żyjąca na Ziemi i chipująca nas, udowodnij że tak nie jest"?
Podobnie z resztą tego co napisałeś.
To co piszę: ateizm to wiara, a zważywszy na obecną otoczę to już nawet religia.
@Karramba: Ale kurwy z logiki to ty nie rób. Czy jak mówię, że nie ma elfów to muszę przedstawiać na to dowód? Nie, ciężar udowodnienia istnienia spoczywa na tym, kto istnienie elfów postuluje.
@borysses: Moment, moment, na spokojnie :) Na logice znasz się zapewne lepiej ode mnie.
Dla mnie, gdy ktoś stwierdza jakiś stan nie mając na niego dowodów, to jest to tylko jego wiara w ten stan.
Jeśli zaś zawężamy rozmowę do zbioru wiedzy "potwierdzalnej" to oczywiście: ciężar udowodnienia spoczywa na tym kto postuluje dany stan.
Zatem do czasu udowodnienia nie ma tu miejsca na twierdzenia o istnieniu Boga czy elfów. Czy można jednak powiedzieć "nie istnieją"? Nie, można co najwyżej powiedzieć "w zbiorze wiedzy poznawalnej one nie istnieją", czyli po ludzku: "brak na nie dowodów".
W świetle powyższego, twardy ateista ("Boga nie ma") jest osobą wierzącą.
Będę wdzięczny za wskazanie błędów, od pewnego czasu "chodziło mi po głowie" to zagadnienie.
@Karramba: Owszem, masz rację, zwłaszcza jeśli będziemy się trzymać założeń pozytywizmu poznawczego, logicznego czy rozwinięcia w postaci racjonalizmu krytycznego.
Tylko, że nie można w nich rozważać niczego, co w ze swej natury jest niefalsyfikowane a to dotyczy wszelkiej metafizyki jak i historycyzmów. Jeżeli coś nie jest w zbiorze wiedzy poznawalnej zwyczajnie "nie jest". Nie istnieje a spekulacja na ten temat jest pozbawiona sensu.
Zgodnie z empiryzmem Wittgensteina, cała metafizyka jest tylko i wyłącznie wytworem naszego języka.
W rozważaniach nad bogiem lepiej trochę cofnąć się w czasie i próbować osadzić dyskurs w dokonaniach myślicieli średniowiecza. O ile można domniemywać, że byli pozytywnie uprzedzeni bo byli głównie ludźmi kościoła a jeśli nie to byli wychowankami szkół prowadzonych przez zakonników to jednak starali się trzymać logiki (scholastyka) i oddzielić rozum od duszy. Mimo krytycznego (jak na tamte czasy) podejścia do tematu wielu z nich jest uważanych za ojców kościoła, wielu jest świętymi.
Mnie ostatnio uderzyło jak próby zrozumienia boga w wykonaniu Jana Szkota Eriugeny i to co na podstawie swoich analiz wywnioskował, pokrywa się z tym co odkrywamy o rzeczywistości w skali kosmicznej. Z tym, że wszystko gra i nie trzeba pierwszego poruszyciela.
Wszystkie byty jakie istnieją można podzielić na:
niestworzone / stwarzające (Bóg)
stworzone / stwarzające
stworzone / niestwarzające
niestworzone / niestwarzające (Bóg)
W tym podziale zamienienie Boga na Wszechświat niczego nie zmienia poza usunięciem celowości, cała reszta zostaje. Chociaż też nie do końca bo o ile można się ścierać co do wolnej woli w przypadku istnienia omnipotentnego bytu, który za wszystko jest odpowiedzialny o tyle najnowszy dowód matematyczny dotyczący genezy powstania wszystkiego też zakłada, i to w o wiele większym stopniu determinizm będącym wynikiem początkowych warunków kwantowych...
@Karramba: @borysses: z waszej wymiany komentarzy dowiedziałem się więcej, niż całego semestru wykładów z filozofii...
@Jasiek: A tak jakoś mnie wzielo :)
Pokaż ukrytą treść Jestem min. filozofem z wykształcenia XD@borysses: To widać. I mam nadzieję, że potraktujesz to jako komplement xD
@borysses: Zacznę od najprostszego: rozważania o Bogu. Dla mnie i jak przypuszczam dla wielu innych, istotną cechą Boga jest jego nadprzyrodzoność, czyli jego wykraczanie poza świat przyrodzony - czyli wykraczający również poza moje możliwości poznania. Wyklucza to jakiekolwiek racjonalne rozważania o Bogu, czy to chrześcijańskim, buddyjskim czy nawet samym Wielkim Juju Z Gór. Koniec :)
Wątek poboczny mam z głowy, czas więc przejść do sedna.
Gdy czytam co napisałeś, to: mam rację, zwłaszcza jeśli będziemy się czegoś tam trzymać, tylko, że w tym co "zwłaszcza mamy się trzymać" nie można tego rozważać z racji na brak falsyfikowalności. Dla mnie dość oryginalna argumentacja, jaki jest sens rozważania czegoś w takich założeniach, w których nie można tego rozważać? Przecież nie uzyska się żadnego wartościowego rezultatu.
Mniejsza o to, jakakolwiek próba racjonalnego rozważania bytów nadprzyrodzonych, które "z definicji" są poza naszymi możliwościami poznania, jest z tej samej definicji skazana na porażkę - co pisałem na początku.
"zwyczajnie "nie jest"" - błąd. Brak istnienia czegoś w zbiorze wiedzy poznawalnej nie przekreśla istnienia tego.
Przykładowo sto lat temu w zbiorze wiedzy poznawalnej nie istniały układy planetarne poza słonecznym - a więc "nie istniały" - a teraz niby nagle zaistniały? No bez jaj.
Co do sensu, to cel określa jego istnienie. Gdy celem jest spełnianie własnych pragnień, a to jest takim pragnieniem - to czemu nie? Innym celem może być strzyżenie owieczek.
Podsumowując:
Racjonalne rozważanie bytów nadprzyrodzonych jest z góry skazane na porażkę.
Brak istnienia czegoś w zbiorze wiedzy poznawalnej nie przekreśla istnienia tego.
@borysses: czekać na odpowiedź czy sobie darować? Nie to abym poganiał czy marudził, po prostu od poniedziałku mam dwutygodniowy zapierdol i nie wiem czy w ogóle tu zaglądać.
@Karramba: Mam podobne dylematy.Już powoli mam dość internetów zresztą też zapierdol i jeszcze na dokładkę spory problem mi się pojawił w życiu więc na razie nie mam weny do pisania, dyskusji itp.
@borysses: thx
@Kuraito: Normalnie nic do Kościoła nie mam, ale jak widzę takich ludzi to myślę, że powinno się tę instytucję zdelegalizować. ;__;
@Kuraito: meh, to trzeba by zdelegalizować życie a nie instytucję. Głupi są głupi, bez względu na to jakie poglądy reprezentują.
@Writer: Ale ona jest wyprana jak talibowie. Religia grozi pierdolcem...
@Kuraito: Lurds, Medugorje, Butlujem, Jaruzolima, Jasno Goru, Futama, Witykan, a ty dalej nei wierzysz
XD
Kto to jest?
@akerro: Ta co Donalda od zdrajców wyzwała :)
@akerro: BOHATERKA XXI WIEKU
Jak widzę takie rzeczy to pierwszą myślą zawsze jest: "trolling". Nie wierzę, po prostu kurwa nie wierzę. Jestem jak jej antypody. BTW "ladowalido" brzmi super. Ujęło mnie to.
@p_jan: W głowie rozumu brak, ale za to bozia w sercu...
@borysses: Problem w tym że niektóre odpowiedzi są napisane idealnie tak, jakbym ja to napisał chcąc kogoś strollować. Kurde wiem, widzę podstęp gdzie go nie ma.
Piękne.
Mi też jest często przykro jak trolluję.^^
@p_jan:
Jak ona znajduje czas na robienie czegoś innego niż modlitwa? I jak ona daje radę w szkole z takim brakiem logicznego myślenia...
@borysses: Moment, ale ty traktujesz to "będę się za ciebie modlić" serio? Przecież to jest coś jak "miłego dnia" albo "trzymaj się" u normalnych ludzi. Oczywiście istnieje możliwość że ja nie rozumiem modlitwy.
@p_jan: Oj wydaje mi się, że ona tak serio...
@borysses: Z modlitwą? Wątpię. I to już nie chodzi o nią, tylko o środowiska religijne ogólnie. Ilość modlitwy jaką zwykle deklarują takie środowiska musiałaby doprowadzić do tego, że nic tylko by się modlili, a to oznaczałoby całkowity paraliż tychże środowisk. Oni wcale to a wcale nie wyglądają na sparaliżowanych. Weź te wszystkie Frondy, Piotry Skargi i Psychiatryki 24 i ich forki. Weź pod uwagę jak aktywna jest Marysia. Myślisz że rozmodleni ludzie byliby w stanie wyprodukować taką ilość tego gówna? Chyba że oni potrafią współbieżnie, modlić się i pisać te bzdury.
Skoro jesteśmy w temacie głupoty - to tak się zastanawiam - kto tu jest głupszy ;)
Tak czytam co jest napisane i nie wierze... Rozumiem ja jestem głupi, ale kurwa to co czytam... XD Najebane w głowie XD
Logic over 9000
CO
JA
CZYTAM