Jeśli te dane są prawdziwe to ludzie mają naprawdę niską samoocenę, zerowe marzenia i gówniane życie. Jak dla kogoś fb, czy kawa są ważniejsze niż marzenia i dobra praca to chyba pora na 3WŚ i wybić te 40% ludzkości.
@akerro: marzenia mają to do siebie że mogą być nieograniczone, wiec powiedziałbym, że jeśli dla kogos marzeniem jest jakaś praca, ma zerowe marzenia i gowniane życie. Chociaż fraza 'praca marzeń' jest powszechnie używana, z tego wynikałoby, ze jest ona idiotyczna. Ale może za dużo o tym myślę.
Edit: przecinki
@andrzej_gownooki: Dla mnie marzenia są bezwartościowe same w sobie. Stawiają one na jakąś ułudę rzeczywistości. Coś jak stawianie sobie nierealnych celów - prowadzi do niezadowolenia i niespełnienia. Zdecydowanie najbardziej cenię stawianie sobie celi, ale realnych. Zarówno krótkotrwałych, jak i długoterminowych, bo ich osiąganie to pełna satysfakcja i spełnianie się. Takim nierealnym celem, lub o małym prawdopodobieństwie spełnienia jest np - będę w czymś najlepszy w Polsce / na świecie. To wpędzanie siebie w pułapkę, bo nie masz wpływu na swoich "rywali", zawsze mogą być lepsi, ale możesz mieć cel - być najlepszy jak tylko potrafisz. Mógłbym marzyć, że zostanę miliarderem, tylko po co, skoro nawet angażując w to całe swoje siły życiowe szanse spełnienia są bliskie zeru. Wolę dać sobie cel, że zrobię to, nauczę się tego itp. To mogę zrobić i to jest wartościowe ;) Chociaż też zapewne można różnie definiować marzenie i dla każdego jest czymś innym, ale jednak zazwyczaj to coś, co jest mało realne i w niewielkim stopniu od ciebie zależne, a dobrze dobrane cele mają to do siebie, że możliwość ich realizacji zależy tylko od ciebie.
@akerro: Nigdy nie zrezygnowałbym z kawy i słodyczy dla pracy. To właśnie drobne przyjemności są dla mnie celem a praca, nawet ta najlepsza, to jedynie środek aby mieć jak najwięcej czasu i zasobów na te właśnie przyjemności. Poza tym nienawidzę jakichkolwiek ograniczeń, chcę mieć możliwość jedzenia wieprzowiny, picia alkoholu, palenia tytoniu (chociaż nie palę dominikańskie cygarko od święta dobra rzecz) i ogólnie cieszenia się życiem. Wolałbym zostać cieciem niż z tego zrezygnować nawet gdyby mi dawali grube miliony.
Konto na FB mógłbym poświęcić i tak nie mam :P
@Volkh: kawę i słodycze możesz mieć w dobrej pracy... co więcej byłem na ostatnim etapie rekrutacji w firmie, gdzie jest zwyczaj "cake Thursday and beer Friday", jednak firma była poza moim doświadczeniem z programowania, więc nie była "wymarzona". no ale jak napisał andrzej, zaleznie od definicji pracy marzeń...
@akerro: Zrozumiałem że do końca życia nie będę mógł pić kawy ani jeść słodyczy w zamian za dobrą pracę.
@Volkh: ja kawy nie piję, facebooka nie mam, słodyczy jakie są teraz znane raczej unikam, bo ciężko znaleźć jakieś prawdziwe słodycze, żeby to nie był jakiś lakierowany proszek ze spulchniaczami, zamiast słodyczy wolę kupić prawdziwe kakao czy brązowy cukier, owoce i samemu zrobić sobie soki, czekolady, cukierki, pasty... cenowo wychodzi na plus, zdrowsze, smaczniejsze i swoje. jakoś rzadko tak robię, w sumie z czego ja czerpię satysfakcję do życia? w sumie nie wiem, ale chciałbym mieć dobrą pracę, w której czułbym się jak w rodzinie, a jednocześnie rozwijając się intelektualnie, socjalizując się i podnosząc swoje kwalifikacje. akurat te 3. punkty w artykule do mnie nie pasują ;)
@akerro: "cake Thursday and beer Friday" nie ma jak korpo ktore organizuje ci zycie. Zawsze mnie smiesza pracownicy jednej z lodzkich finansjer ktorzy raz na miesiac maja firmowy wypad do piwoteki. Siedza tam dokladnie do 22 (dopoki firma stawia) a potem uciekaja do domu niedopijajac nawet piw. Liscie za brak szacunku do piwa!
Pelna zgoda z @Volkh - praca jako srodek do osiagniecia celow. Dla mnie najwiekszym motorem jest dazenie do perfekcji w rzeczach ktore robie, czy to muzycznie czy dookola. Nie celuje niewiadomo gdzie - raczej tam gdzie ja chce. A marzenia staja sie celami - rozpisac na drobne a potem wykonac!
@occulkot: cake i beer były w trakcie pracy i dobrowolne, nie wypad po pracy... po prostu szwedzki stół z daniami do wzięcia w biurze.
@occulkot: tak! podstępne przekupstwo pracowników!
praca jest max. do 18:30 jak się coś przedłuży, po pracy mam przecież swój dom, rodzinę, swoje zajęcia... dłużej niż 18:30 nigdy nie siedziałem w pracy i nie zamierzam.