Rozkminka:
Jakiś czas temu nasza firma zrobiła badanie dotyczące bibliotek (akademickich). Była w nim min. ankieta dotycząca różnych rzeczy i był podpunkt dotyczący przyszłości. Sporo respondentów napisała coś w stylu:
Obawiamy się, że biblioteki akademickie to coraz częściej miejsce spotkań traktowane jak kawiarnie, ewentualnie miejsca gdzie można użyć komputera. Jak temu zapobiec!!!???!!!
Ja problemu nie widzę. Ot, naturalna ewolucja. Dzisiaj nikt nie płacze, że kowale już nie świadczą usług stomatologicznych tak i nikt nie będzie płakać za bibliotekami.
W końcu gdyby bibliotekarki i bibliotekarze dobrze wykonywali swoją pracę to byłoby ok. W idealnym świecie taka osoba na wydziałowej powinna wiedzieć co w trawie piszczy a zwykle jedyne co wiedzą, to to, jakie książki są na liście podanej przez pana psora. I czego akurat nie ma na stanie. Ale już uzyskanie odpowiedzi na pytanie w stylu:
- Psze pani bo mamy napisać pracę z Quine'a i Rorty'ego, ale chciałbym jakieś książki dotyczące samych podstaw, prawdziwego źródła pragmatyzmu poznawczego...
- Proszę ciszej to biblioteka a nie targ. I co to ja, algorytm rekomendacyjny z Amazona? Tam w rogu jest komputer z katalogiem se pan poszuka...