O tym, jak moja siostra ratowała psa
Byłam ostatnio u rodziny i dowiedziałam się, jak moja najmłodsza siostra razem z koleżanka ratowała psa.
Dziewczyny chodzą razem do klasy, do szkoły średniej. Zwykle chodzą wspólnie, po drodze muszą minąć małe osiedle bloków. Idą więc rano, a tu zauwazyły, że na balkonie na drugim piętrze ktoś powiesił psa. I to jeszcze mu głowę reklamówką obwiązał, żeby krew nie kapała [sic]. Staneły, patrzą, zebrało się też parę innych osób - no pies wisi na balkonie. Dziewczątka na krzywdę zwierząt są wrażliwe, więc uradziły, że trzeba na policję zadzwonić. No ale jak tu na policję, skoro jest się JP na 95% (bo się troche boję), po "mieście" się łazi wieczorami, z policją się styczność miało, na komisariacie wszyscy znają, ogólnie przypał i wstyd do kwadratu.
Wymyśliły więc, że zadzwonią na straż pożarną, no bo straż to już co innego i lipa będzie mniejsza. Straż się jednak do powieszonego psa nie pofatygowała, tylko przekazała wieści policji i ku zdumieniu dziewczyn na miejsce zajechali panowie w niebieskim. Przyjechali, wysiedli, patrzą, coś sobie mówią. Siostra, jako ta odważniejsza, postanowiła podejść i zapytać:
- I da się coś z tym zrobić?
-Tak, pasztet.
(Oczywiście ktoś na balkonie powiesił sobie królika czy innego zająca, a te głupie smarkule myślały, że to pies... I ja bym zrozumiała, jakby to wielce miastowe były i w życiu kicaka na oczy nie widziały, ale w zeszłe wakacje ja sama miałam na podwórku dwa króliki przeznaczone do celów konsumpcyjnych i się młoda mogła opatrzeć. Zresztą sąsiad myśliwy, u niego przed świętami często coś takiego wisi....)
Jak to skwitowała moja siostra: "Teraz to cała komenda będzie mieć z nas polewkę".
Ps. Kiedyś młoda faktyczne uratowała psa, suczka tego sąsiada -myśliwego chciała przeskoczyć przez płot i się powiesiła na obroży, siostra narobiła rabanu i się psinę udało odwiesic zanim się przydusiła na amen.
@Vespera: Gratuluję siostry, która wykazuje się tzw. ludzkimi uczuciami. To teraz dość rzadkie zjawisko.