Przy okazji zabaw z Linuksami przeorałem sobie też instancję Windowsa z numerem 7. Zauważyłem, że nie potrzebny mi jest (na razie?) Flash. Obchodzę się bez niego i dobrze mi z tym - YouTube jak do tej pory działa (nie siedzę na nim dużo, więc nie jest to miarodajne), jak i również zauważyłem, że SoundCloud daje radę.
Myślałem do tej pory, że nie instalowanie Flasha jest domeną uber-podejrzliwych ludzi jak u/akerro, ale jak się okazuje, nie jest on do szczęścia niezbędny, co wywołało moje niemałe zdziwienie.