Kaba___JK
g/przemyslenia

Tak sobie pomyślałem, że wszystkie dylematy związane z prokrastynacją wynikają z jednego, prostego mechanizmu. Stawania w obliczu niepotrzebnych wyborów. Jeżeli nie mamy innej opcji, praca nie stanowi jakiegoś ogromnego wysiłku, do którego musimy się zmotywować. Robimy to, co do nas należy, bez refleksji, planowania i użalania się nad sobą. Kłopoty zaczynają się wtedy, kiedy pojawia się swoboda i możliwość zrezygnowania z wysiłku, odłożenia go w czasie etc. Rozwiązanie wydaje się proste, trzeba się takich pokus pozbawić, najlepiej poprzez zaplanowanie jakiegoś sprytnego systemu. Ostatnio postanowiłem założyć sobie zeszyt, w którym będę wpisywał zadania do wykonania "od zaraz". Trochę tak, jakbym był dla siebie jednocześnie trenerem, a dopiero później zawodnikiem. Wpisuję, że mam np. posprzątać mieszkanie i wiem, że za godzinę to mieszkanie ma być posprzątane. Najważniejsze, to traktować ten zeszyt jako absolut, którego zignorować nam pod żadnym pozorem nie wolno. Jak już coś się w nim znalazło, to musi się spełnić. Z pozoru proste rozwiązanie trafia w dziesiątkę, jeśli chodzi o ten problem. Nie jest trudno przemóc się i przelać plan na najbliższy czas na pismo, bo do tego potrzebujemy tylko impulsu, a takie impulsy pojawiają się zawsze i w każdym stanie. A potem pójdzie już gładko.

#
Analfabeta

@Kaba___JK: Na mnie też metoda spisywania zadań działa, polecam :)

#