Raczej to jest tylko taka kaczuszka i prztyczek w strone tych bossow androidowych. Zawsze mozna tez wykorzystac marketingowo: "zobaczcie na podzespolach lumii 520 jak sie ten wasz kochany andek sprawuje, sprobujcie windowsa zobaczycie jakosc."
Inna sprawa ze po sieci krazy juz opinia ze ms sie przymierza do uruchamiania androidowych apek na wp. To moze wywrocic caly rynek do gory nogami i ci co mmieli beke z nokii beda plakac nad swoim nedznym androidem z pierdyliardem rdzeni i fpsami na benchmarkach...
@tristan: zły strim, to nie jest ciekawostka. Są inne grupy, do których to by się nadawało: g/Katolicyzm, g/Chrzescijanstwo...
NHS jest piątym największym pracodawcą na świecie. Chyba to najlepszy przykład, że nie można popadać w zbytni zachwyt nad czymkolwiek. Brytyjczycy są bardzo dumni ze swojej służby zdrowia, która jest daleka od ideału. W leczeniu raka wśród (wielu) krajów rozwiniętych są na drugim miejscu od końca. A w średniej długości życia (standaryzowanej) też są całkiem nisko, za Włochami.
Jaki jest sens wprowadzania na rynek low-endowych telefonów z Androidem? Na low-end bardzo dobrze działa WP8, Android laguje. Tutaj chodzi o coś innego. MS planuje po Blackberry i Jolli obsługiwać appki androidowe w WP, a te tanie low-endy to pole minowe (beta testy) dla ich własnego sklepu androidowego.
Z tym filtrem informacyjnym przez większość życia nie miałem nic wspólnego. Chłonąłem każde info, złe czy dobre, tabu, rzeczy których człowiek lepiej zeby nie wiedział np opinie innych osób o mnie, a nawet ich prywatne wiadomości, zapiski i przemyślenia.(szpiegowałem ;). Lubiałem wiedzieć wszystko : jak ludzie są wykorzystywani przez rządy; jak ludzie robią innym ludziom krzywde; jak ten świat tak naprawdę funkcjonuje, bez żadnych bajek i upiększeń. W skrócie chłonąłem wszystko i chciałem wiedzieć jak najwięcej bez względu na to jak ta prawda potrafiła być dla mnie nieprzyjemna. To właśnie umiłowanie prawdy doprowadziło do tego że w ostatecznym rozrachunku stawałem się coraz bardziej nieszczęśliwy.
W wieku 15 lat z religijnego chłopaka stałem się zbuntowanym ateistą. Jakie mam z tego dzisiaj korzyści? Po 12 latach mogę stwierdzić że na pewno nie uczyniło mnie to szczęśliwszym.
Szukanie wszędzie prawdy i prawdziwego spojrzenia na wszystko bez oszukiwania się, bez wiary doprowadziło tylko do "wyjałowienia" mojego wewnętrznego "ja".
Przyjmując wszystko na surowo, przekonując się jakim syfem jest świat, bez wiary w nic nie uwierzymy też i w siebie. Przypomnijcie sobie jakimi ideologistami byliście kiedy byliście młodsi; uwierzcie w coś bez wzgledu czy chodzi o religię, jakiś cel, ideę czy nawet miłość. Choć w zawsze na dnie waszych serc pozostanie uczucie, że w jakiś sposób sami siebie oszukujecie , żyjecie w iluzji to i tak będziecie lepsi, szczęśliwsi co pozwoli wam iść do przodu przez ten syf.
Powtarzający się okres dobrobytu w historii Szwecji towarzyszy zmianom wolnorynkowym, co jest dowodem korzyści rozwiązań prawicowych
Nazwa ta sama co w mojej treści którą wziąłem od Avarii: http://strimoid.pl/c/gzWjDe/praga-o-zmierzchu ale jednak inne zdjęcia. ;)
Największa dolegliwość to nie jest "ból dupy", ale nadużywanie tego słowa i wciskanie komuś na siłę, że ma rzekomy "ból dupy". Powinno na to też być jakieś słowo. Coś Ci się nie podoba? Masz inne zdanie? "Hehe, masz ból dupy"/"jesteś hejterem".
@Runcheinigal katolicyzm i chrześcijaństwo ogólnie bardzo mało mówią o życiu po śmierci, (poza odłamami, które sobie dodały dodatkowe księgi napisane po 1000 r. n. e.) a większość historii o tym jak jest w niebie to po prostu legendy nie mające wiele wspólnego z wiarą.
Tak chrześcijaństwo tego nie wyklucza. Ba, nawet nie mamy pewności czy sąd ostateczny będzie po śmierci, cze też będzie jeszcze jakiś inny etap, a na samym końcu dopiero sąd.
Katolicyzm mówi wprost, że nie wie jak wygląda życie po śmierci, konkretnie mówi tylko o tym, że człowiek w zaświatach spotka Boga.
Jedna z teorii teologicznych, która nie jest ani negowana, ani popularyzowana jest taka, że dobrzy zobaczą Boga, a źli będą tam gdzie Boga nie ma i tak ma wyglądać piekło.
Po takich zakamarkach poruszał się Anthony de Mello. Ludzie nieprzychylni Kościołowi stworzyli wokół niego mit Jezuity wyklętego przez Kościół i zakazanego. Tymczasem de Mello nigdy nie został wyrzucony, nie jest też zakazany, wręcz przeciwnie ciągle go wydają katolickie wydawnictwa. Od kilkunastu lat jego książki są opatrzone tylko dodatkowo komentarzem Ratzingera podkreślającym, że nauki de Mello nie są oficjalnym nauczaniem Kościoła, chociaż Kościół ich nie wyklucza po prostu tego nie wie, dlatego zaleca się rozważne interpretowanie jego książek i nie traktowanie ich jako pewnika.
Być może niektórzy nazwą je oczywistościami i pseudo mądrościami, ale jak dla mnie, to warte rzucenia okiem.
Nasi mistrzowie (Stoch i Kowalczyk) udowadniają, że są w grupie najlepszych w swojej dyscyplinie. Brawo.
@Runcheinigal: Kurcze, napisałem w miarę fajną odpowiedź i mi ją wcięło, przy próbie publikacji. Spróbuję raz jeszcze: Na początek odniosę się do kwestii technicznych i pojęciowych. To co w swojej wypowiedzi określasz jako "dowód", nie nosi cech dowodu sensu stricte. Jest raczej tezą, czy bardziej hipotezą. Co do meritum. Nie jestem teologiem, więc trudno mi jasno i jednoznacznie się tu wypowiedzieć, spróbuję jednak przedstawić mój punkt widzenia i jakoś go podeprzeć argumentami. Po pierwsze: odnosząc się do Twojej wypowiedzi: "katolicyzm tak naprawdę nie wyklucza reinkarnacji" Można pójść dalej i powiedzieć, że w związku z tym, że Pan Bóg jest wszechmogący, to Katolik nie powinien wykluczać żadnej możliwość. Biblia wielokrotnie pokazuje, że dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych. On sam jedynie może się ograniczyć... Niemniej jednak mam wrażenie i myślę, że można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że reinkarnacja nie jest zbyt prawdopodobnym rozwiązaniem po śmierci... Jak dla mnie wynika to choćby z tych słów Jezusa: “Idę do Ojca przygotować wam mieszkanie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele”. Inną kwestią jest wykładnia Kościoła zawarta w KKK, która mówi: KKK 1013 Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu. Gdy zakończy się "jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 48. , nie wrócimy już do kolejnego życia ziemskiego. "Postanowione ludziom raz umrzeć" (Hbr 9, 27). Po śmierci nie ma "reinkarnacji". Myślę, że i tak pewnie wszyscy się zdziwimy :)
@Paradygmat: Wołam Cię bo byłeś ciekawy... nie wiem na ile jasno się wyraziłem i na ile przekonujący jestem, ale dla mnie sprawa reinkarnacji jest niezgodna z moim przekonaniem... PS. pisałem odpowiedź w kontekście tej wypowiedzi (http://strimoid.pl/er/oFfmKDv2#oFfmKDv2), więc może nie wszystko pasuje do tego co mamy tu