Pewne wydawnictwo bierze tekst z XIV wieku, tłumaczony z łaciny na polski w XIX wieku. Autor i tłumacz nie żyją już od 70+ lat. Książkę wydaje opatrując COPYRIGHT by WYDAWNICTWO.
Ktoś mi powie o co chodzi?
@zryty_beret: mają prawa do takiego wydania. Skład, liternictwo, design okładki itd. Za to treść jest z domeny publicznej więc nic nie muszą odpalać autorowi.
@borysses: A jak w tej sytuacji wezmę tę książkę, przepiszę tekst i opublikuję w sieci, zaznaczając, że "tekst opracowano na podstawie wydania tego-a-tego", to formalnie co mogą zrobić? Cmoknąć w trąbkę, czy pozwać?
@zryty_beret: Cmoknąć. Pod warunkiem, że nie użyjesz ich tekstu tylko faktycznie XIXw tłumaczenia. :)
@zryty_beret: Tu jest myk. Z pewnością coś pozmieniali w stosunku do oryginału. Nie na tyle, żeby to miało znaczenie, ale wystarczająco, żeby w razie w móc udowodnić, że tekst jest skopiowany z ich wydania.
Bo jeżeli książka nigdy nie miała formy elektronicznej to dokonali OCR + redakcja itd i to też podlega pod copyrightsy.
@borysses: Szit. Nie rozumiem w ogóle idei "kopirajtowania" tekstów sprzed setek lat. W formie papierowej - ok, płacę za materialną formę. Ale w formie elektronicznej i żeby jeszcze mnie ścigali za tekst który powinien już być dawno powszechnie dostępny całkowicie za darmo? Dobrze, że istnieją takie inicjatywy jak Wolne Lektury.
Pokaż ukrytą treść PS Czekam zatem na "Pana Tadeusza" zaczynającego się od słów "Rosjo, ojczyzno moja..."