Książki przeczytane w 2015 r:
6.Neuromancer, William Gibson - pisali, że wybitne. Że prekursor cyberpunku. Że nagrodzone, że trzeba przeczytać, super i w ogóle. A ja po przeczytaniu kilkunastu stron rzuciłam to na ponad tydzień. Wczoraj wróciłam do książki, dziś ją zakończyłam. I powiem tak: połowa książki nudna. Nijak nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Pisana dziwnym stylem, nieraz nagromadzenie epitetów w jednym zdaniu jak w szkolnym wypracowaniu (chociaż ten dziwny styl to może wina tłumaczenia). Po przekroczeniu połowy robi się lepiej, dostajemy wreszcie akcję, na której można się skupić. Ale ogólnie "Neuromancer" do mnie nie trafia. Być może w momencie premiery był nowatorski i przełomowy, ale mam wrażenie, że się brzydko zestarzał.
@Vespera: ja miałem wrażenia odwrotne. Ale to zależy, bo jeśli szukamy akcji to Neuromancer rzeczywiście nie jest najlepszym wyborem. Siłą Neuromancera są właśnie koncepcje, a to globalna sieć z wirtualną rzeczywistością (którą Gibson ochrzcił jako 'cyberspace'), a to silne AI, umysł na dysku (Dixie Flatline), nature vs nurture w roli dwóch komputerów dążących do obranych celów, pragnących zostać czymś więcej. A wszystko to w roku 1984. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie na świecie wtedy nie było. Dla mnie to bardzo imponujące :)
@Vespera: Nie znasz się i tyle :<
Poczytaj sobie babski szit jakiś w stylu Greya, to wtedy może będziesz zadowolona
@_lechu_: przeczytałam kilka recenzji w necie i są w większości podobne do twojej: wtedy to było COŚ. Doceniam siłę "Neuromancera" jako prekursora, ale ja czytam go dziś, kiedy takich motywów w popkulturze jest mnóstwo i na ich tle stracił już tą swoją pierwotną siłę rażenia.
nieraz nagromadzenie epitetów w jednym zdaniu jak w szkolnym wypracowaniu (chociaż ten dziwny styl to może wina tłumaczenia)
Raczej nie. To charakterystyczny styl "chandlerowski" mający podkreślać konwencję noire tego świata. Nadmiar epitetów zalatuje grafomanią ale nie w tym przypadku. Styl Gibsona porównuję do Joyca a opowiadanie "Burning Chrome" przerabiam z moimi studentami.
Do Gibsona trzeba kochać lata 80, czuć ducha cyberpunka i chyba urodzić się nieco wcześniej.
@Vespera: Takie mam wrażenie. Gibson to esencja cyberpunka i zapewne nie są to twoje klimaty. Dobrą analogią może być twierdzenie że czuje się klimat fantasy i lubi ten gatunek a nie lubić Tolkiena.
@Volkh: niekoniecznie, gdyż Tolkiem to głównie słodkie pierdzenie w klimatach fantasy i łatwym jest być negatywnie nastawiony do jego tworów, a już niekoniecznie do samego fantasy.
@Vespera: wszystko racja, tylko przewrotnym jest porównywać to co obecnie jest do tego co obecnie było na zasadzie - nie jara mnie to co było, bo w tym co obecnie jest jest to samo. Poza tym, nie zapominajmy o jednym z najbardziej romantycznych końcowych zdań ever: "He never saw Molly again".;P