Odkopałem znowu Need For Speed: Most Wanted (to pierwsze i jedyne słuszne) i znowu zastanawiam się, od czego są te żółte oznaczenia na paskach z parametrami samochodów.
http://puu.sh/gfkHy/28bd6eca47.jpg
Książę i Tchórz przypomniał mi o wszystkim, czego nienawidzę w grach przygodowych. Znakomita większość zagadek jest tak bardzo z dupy, że po 10 minutach odechciewa się przechodzić to samemu. Jedynym sensownym momentem był wątek z panem Słońce. Pozostała część gry polegała na czytaniu solucji i narzekaniu, że co za debil to wymyślił. Dodatkowo różnego rodzaju czasówki, małe elementy na ekranie, powtórzenia wykonywanych czynności oraz przesadna ścisłość rozwiązania (np, żeby walnąć strażnika udźcem w łeb trzeba to zrobić zaraz po teleportowaniu się z celi, bo jeśli ruszysz się choćby o krok to się nie uda).
Fabuła wybitna nie była. Momentami tak głupia, że też się zastanawiałem, co to za debil ją wymyślił (głównie chodzi mi o zdobywanie czosnku, przez podróż do innego świata, podczas gdy czosnek wisi w karczmie na ścianie). Muzyka niestety bardzo się zestarzała, ale w sumie jakaś zła nie była. Jedynymi rzeczami, które mi się podobały były mistrzowskie dialogi (potrzeby przyziemne i przykamienne xD) i grafiki lokacji w przyjemnym, kreskówkowym stylu. W każdym razie nie polecam. Nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy tak tę grę wychwalają. Chyba z nostalgii.
Czekam na ukamienowanie, ze to że odsądzam tę grę od czci i wiary.
Dowiedziałem się dzisiaj, jak wyglądają wizytacje w polskich szkołach. Najpierw odbywają się rady szkoleniowe (podobno 3x po 3h), na których nauczyciele dowiadują się, jak wypełniać ankiety. Potem przychodzą panie z wizytacji. Wypytują nauczycieli, uczniów, rodziców, partnerów szkoły i różne takie. Wszystko wklepują w komputer.
I teraz najlepsze: na podstawie słów kluczowych w odpowiedziach, program komputerowy decyduje o wyniku wizytacji. Podobno, jeśli wpisze się "razem z rodzicami decydujemy o czymś" to nie jest to dla tego programu tożsame z "współdecydujemy z rodzicami", bo tylko słowo "współdecydujemy" jest słowem kluczowym.
Podobno cała zabawa z wizytacją trwała około dwóch tygodni.
Nawet nie próbuję zgadywać, jaki proces myślowy stał za stworzeniem tego.
Ludzie od Excela przez ~20 lat nie wpadli na to, żeby przy robieniu formuły i kliknięciu na komórkę z shiftem lub controlem pojawiała się ona od razu zakotwiczona.
You spin me right round babe, right round.
Like a record babe, right round, round. round.