Takie spostrzeżenie - łatwo ludzi podzielić na konkretne obozy, wystarczy opinie publiczną potraktować którymś z szumnych określeń: obrońcy praw zwierząt, wegetarianie, ekolodzy (!), itd. i już mamy takich, który mają zdanie, choć nawet nie zdążyli o tym pomyśleć. Owce.
A Te gadanie o prawie dżungli i silniejszych... widzę, że tutaj na Larze "myślenie" o prawidłowości tego stwierdzenia ma się całkiem dobrze, ale chyba zapomina się, że te prawo miałoby rację bytu, gdyby z każdego gatunku pozostał jeden reprezentant, bo nie wydaje mi żeby ludzie byli jedną, wielką, pierdoloną, kochają się rodziną w której każdy życzy drugiemu tylko dobrze, ewentualnie bardzo dobrze. A skoro tak nie jest, a przytakiwanie na "praw silniejszych" mają miejsce, to rozumiem, że nie byłoby sprzeciwów, gdyby wieczorną porą wybrankę serca napadło i zgwałciło (uzależnienie seksualne - choroba, a w głowie chorego seks równa się lekarstwu) kilku typów, hm? Wykorzystaliby swoją siłę. No zaraz, zaraz, przecież to jest złe i niedobre i niesmaczne i w ogóle... Oni by wykorzystali swoją siłę do czynienia krzywdy. Oczywiście, decydowanie o życiu lub śmierci innych istot jest "nie ok", ale dzisiejszy człowiek z ery konsumpcjonizmu jest tak kurewsko (i kłamliwie) przekonany o swojej doskonałości, że zwierze tylko i wyłącznie wtedy może żyć, kiedy mu się pozwoli być meblem w mieszkaniu, zatem dlaczego mielibyśmy nie zabijać zwierząt? To takie proste.
Cholernie ciężki temat. Z jednej strony sam jestem przeciwny testowaniu produktów na zwierzętach, a z drugiej zaś jednak... no jednak jeśli to może uratować? Uratować życie, które będzie częścią śmierci setek (tysięcy?) zwierząt, bo te wylądują choćby na talerzu osoby uratowanej przez śmierć innych.
Czasem dobrze jest być maluczkim i nie mieć mocy sprawczej, nie być osobą decyzyjną.
Nie wiem dlaczego w "Humor", w końcu tyle w tym prawdy. A gdyby tak jeszcze zerknąć na "Folwark Zwierzęcy", to będziemy mieli wieczną pętlę (d)ewolucji.
Mhm, przedłużyć czas niedołężności, no tak, to całkiem mądre - więcej stałych klientów uzależnionych od koncernów farmaceutycznych. W dupach się przewraca..
Wybacz @Writer za skasowanie, ale ma się tu taką władzę nad treścią, że trza usuwać i kurwa dodawać jak literówka wejdzie...
Gwyn ap Nudd - http://www.epilogue.net/sites/default/files/imagecache/gallery_lg/images/09/51/37104_1261112400.jpg – w mitologii brytańskiej z wysp, bóg krainy Annwn (zaświatów, wym. Annun). We wczesnowalijskim poemacie był on również bogiem wojny i eskortował dusze zmarłych do Annwn. Porwał dziewicę o imieniu Creiddylad po tym, jak uciekła ona z Gwythrem ap Greidawl, który od dawna był rywalem Gwynna. Wojna pomiędzy nimi rozpoczęła się 1 maja i uosabiała walkę lata z zimą. (wikipedia)
Jakieś durne wpajanie tez, które są nazbyt ogólne aby tyczyły każdego z osobna. "We all make the mistake of believing that the more money and stuff we have, the happier we'll be" - powiedz to dzieciakowi, który właśnie umiera z głodu. Artykuł dla od/ dla snobów z alei szafirami wysadzanej.
Moja ( http://strimoid.pl/c/MA5g26/foka-grenlandzka-o-spojrzeniu-za-ktore-pokochasz ) ładniejsza, milsza, przytulniejsza, i w ogóle cukierek (spod szafy, z włosami...), a ta tutaj? "Układaj, układ, same nie ułożą", szef.
WWO - dobry, bardzo dobry rap kiedyś tworzyli. "Masz i pomyśl" to świetny album, polecam każdemu, kto lubi tej rodzaj muzyki.
Wieki temu, kiedy po zamieszkałych przez Ślązaków krainach stąpały lodowe olbrzymy, istniał niewielki przytułek młodocianych metalowców, później znanych jako kuce. W miejscu tym niejaki DJ Bobo pozwalał nam przynosić płyty ze swoją muzyką i kiedy tłumy nie były zbyt gęste, ów czarodziej imprezy, grajek zza konsolety z chęcią puszczał zebranym naszą muzykę. Pewnego zimnego wieczora i ja przyniosłem coś od siebie, Enslaved - Mardraum i poprosiłem człeczynę o puszczenie czwartego utworu, a jako, że ten jest stłumiony przy początku, to DJ dwoił się i troił, przekręcał co przekręcić szło, wciskał przyciski niewciśnięte, ażeby tylko nie wyszło na to, że czarodziej czarów nie zna. Kiedy w końcu opanował wszystko tak, że stłumiony początek brzmiał jak prawidłowy utwór, to nastąpiło coś, co w historii nazwane będzie później "Wielkim Pierdolnięciem" - utwór po około minucie wchodził na właściwy tor, ale czarodziej, grajek, DJ nie mógł już nic zrobić, gdyż ziemia się trzęsła, a dziecięcia płakały. W życiu nie widziałem tylu przerażonych twarzy.