Nienawidzę świat. I jeszcze każdy polewa, ale jak wychodzę na blanta to mówią, żem jakiś dziwny... Bo prawilnie to jest pić aż do upadku, ale buch czy dwa to normalnie kwalifikacja do monaru. Pierdolone hipokryty.
@borysses: Marihuana a wódka i oskarżenia o hipokryzję - odcinek miliard siedemset milionów trzysta czterdzieści tysięcy pięćset osiemnasty. Pam pam paaa raaa raaa ram pam, pararara ram pam pam pam pam pam ram pam.
Pierdolone hipokryty.
w tych dniach wszyscy czy chca czy nie chca są "katolikami" i radośnie obchodzą cudowne przepiekne śnięta
@Kaba___JK: no bo jakbym obalil litra czy dwa i się zrzygal to by było po polsku a ja taki wyrodny jamajski...
@borysses: Ja nie krytykuję samej tezy, tylko powtarzanie jej miliardy razy. Tak, tak, chlanie wódki i krytykowanie zielska to hipokryzja. Chyba nie ma internauty, który nie słyszał tego wielokrotnie.
Ja takie rzeczy traktuję jako trening swojego wewnętrznego stoicyzmu, albo próbuję na to patrzeć jak na jakąś ciekawostkę socjologiczną, staram się nie przejmować. Raz wyjdzie, raz nie, ale generalnie przychodzi to coraz bardziej naturalnie. Może w ten sposób lepiej przygotują się na ciosy naprawdę poważne i mające jakieś znaczenie, a taka ignorancka obłuda jest tylko irytująco zabawna.
@borysses: ooo... a u mnie w ogóle nie pije się w te święta... i jakoś nigdy nie odczuwałem potrzeby aby się w nie napić
@Karramba: W bardzo wielu domach w Wigilię się nie pije, u mnie też nie. Kiedyś znajomy wspominał mi, że ludzie najczęściej reagują mocnym zdziwieniem, gdy mówi im o wigilijnej wódce jako tradycji u niego w rodzinie.
@Kaba___JK: same here, nawet wina nie bylo. co więcej dlugo bylo to dla mnie dziwne, zeby aby chlać na wigilie czy w ogóle w święta
@Volkh: trudno sie nie zgodzic. jakiekolwiek sponiewieranie się, niezaleznie od sposobu jest zalosne.
@Volkh: @zskk: Sponiewieranie się jest żałosne, pytanie tylko czy według Was zasługuje na jakieś potępienie? Zgadzam się z Wami, ale tak na zasadzie stwierdzenia obiektywnego faktu, a nie oceniania kogoś za robienie czegoś.
No i mimo wszystko stawiam nawet ostre picie w hierarchii ponad dragami. Dla nas to pierwsze to zawsze jakiś element kultury i tradycji - nawet jeśli niezbyt chlubny. W każdym razie spić się z kimś to oznacza "coś", ma swój podtekst i to od tysięcy lat. Krew przodków odziedziczyliśmy z promilami, czy tego chcemy, czy nie. Palenie zielska choćby wiąże się dla białego człowieka wyłącznie z odlotem i przez to mi zawsze będzie kojarzyło się z dawaniem sobie w żyłę i ślinotokiem, rozrywką z getta.
Ale to też tylko powody dla których ja nie palę, więc zaznaczam, że bez obrazy dla @borysses: to piszę ;) Nikogo nie oceniam ze względu na to, co robi sam sobie. Każdy ma jakieś słabości, jedne rzucają się w oczy bardziej niż inne. Dlatego nie warto krytykować ludzi za ich żałosne zachowania.
PS. Koty > Psy > Koty
to zawsze jakiś element kultury i tradycji
XD Nic nie pokazuje kultury i tradycji jak stada napierdolonych januszy na pasterce, olso alkohol to narkotyk (a dokladnie jeden z depresantow) plus kiedy ludzkosc stosowala konopie to o alkoholu jeszcze nie marzono.
@borysses: Stwierdzam po prostu fakty. Tradycja to nie jest coś z definicji właściwego, zupełnie nie o to chodzi. Jest to jednak coś, co sprawia że uważasz napicie się z kimś wódki za rytuał symboliczny. Masz powody by pić wynikające nie tylko z chęci zajebania się, ale pewnych przekonań. Albo wręcz picia w wielu sytuacjach wymaga się od Ciebie. Nie powinno tak być? Nieważne, nie o tym piszę. Chodzi mi tylko o to, że masz powody by pić, bo urodziłeś się tu, gdzie się urodziłeś. Jamajczykiem natomiast już nie zostaniesz.
Nie rozumiem tej beki z podpitych Januszy na Pasterce, gdy sam w Wigilię odpalasz blanta. Na czym polega Twoja przewaga tutaj?
@borysses: I czy przypadkiem trochę nie jest tak, że krytykując alkohol z każdej strony i broniąc za wszelką cenę zielska nie jesteś odbiciem lustrzanym tych "Januszy", którzy jadą Ci za palenie, sami chlejąc? Bo teraz to dla mnie wygląda trochę tak, jakbyś po prostu był po drugiej stronie linii frontu.
@Kaba___JK: Blanta odpalam bez wzgledu na okolicznosci :)
Swieta, imieniny, urodziny, pepkowe, kazda okazja jest dobra by sie napiedolic. Przerazajace jest to jak polacy (a w sumie kazda nacja, tylko jakos u ludow slowianskich to chlanie jest najbardziej destrukcyjne) uwielbiaja chlac. Wlasnie chlac, nie pic a chlac. Do upadlego, do spodlenia, do momentu w ktorym puszcza opory i robi sie rozne dziwne rzeczy jak np. rzucanie ciezarna narzeczona o sciane, napiedalanie malych dzieci czy tez napiedalanie sie na imprezie, slubie, urodzinach czy czymkolwiek w gronie rodziny.
Ciekawostka. Od wielu juz lat jak tu w ukeju mieszkam unikam imprez z rodakami, bo wszystkie, ale to doslownie wszystkie na jakich bylem konczyly sie bojkami.
Gardze ludzmi, ktorzy sie tak upodlaja i to bez wzgledu na narkotyk, ale tak sie sklada, ze ze wszystkich popularnych agresje i debilne zachowania prowokuje alko. Sam nie stronie od uzywek (kiedy nie koliduje mi to z niczym innym), ale nigdy nie doprowadzam sie do stanu upadlego.
@Kaba___JK: Sponiewieranie się zasługuje na potępienie ponieważ traci się kontrolę nad sobą, szacunek, zdrowie. To oznaka głupoty, niedojrzałości a w najlepszym razie braku rozsądku.
Zgadzam się praktycznie ze wszystkim co napisałeś.
@borysses:
Janusze też piją bez względu na to, czy to Wigilia, czy nie. To Ty umieściłeś ich przykład w kontekście świątecznym, w którym też pojawił się Twój blant ;>
Piszesz o przypadkach skrajnych i zjawiskach patologicznych. No to sobie zobacz na amerykańskie getta, gdzie każdy kopci trawkę na śniadanie i jakoś miłość tam nie zapanowała. Alkohol nie wywołuje w ludziach niczego złego, on po prostu znosi bariery i pokazuje jacy są naprawdę. In vino veritas Chodzi o wzrost pewności siebie i zwiększoną motywację do działania, kto ma bagno w głowie - to w takim stanie bardzo szybko wychodzi na jaw. Jedni wtedy postanawiają do kogoś zagadać i czują się bardzo pewni siebie, bydło zechce coś zdewastować, albo kogoś pobić. To nie alkohol jest problemem, on tylko uwydatnia problemy już istniejące - jak topniejący śnieg, który odsłania gówno na wiosnę :D
Temat naszych rodaków na emigracji to zupełnie oddzielna dyskusja. Nie rozumiem skąd wynika pogląd, że alkohol jest najbardziej destrukcyjny dla ludów słowiańskich. Nie słyszałeś jak piją Skandynawowie? Byłeś kiedyś na Oktoberfest? A Brytyjczycy to taka kultura w imprezowaniu? Zobaczmy na międzynarodową mieszankę - Amerykanów, to jest dopiero upodlenie w chlaniu. Pod względem ilości spożywanego alkoholu też w Europie nie przodujemy. Mity i uprzedzenia.
@Kaba___JK: Tylko ja im nie mowilem, ej wezcie ze mna narkotyki, ktore ja lubie i odstawcie swoje narkotyki a o to gównie mi chodzilo w tym co napisalem :)
Alkohol nie znosi barier tak do konca. Okazuje sie, ze on tylko powoduje, ze pijacy w pewnym momencie maja w dupie konsekwencje (co tlumaczy czemu tak wielu siada po kielichu za kierownice). Do niczego nie motywuje i nie powoduje wzrostu pewnosci. Nie bez powodu jest w grupie depresantow. Tylko faktycznie w konsekwencji mozna zobaczyc ludzi bez maski a maski zakladamy ze wzgledu na konsekwencje jakie moga nas czekac kiedy takowych nie nosimy.
I niestety badania pokazuja, ze alkohol jest wlasnie czynnikiem problemogennym. On jest narkotykiem brama a nie zielsko. Alkohol kroluje w statystykach przestepstw popelnionych pod wplywem i to zarowno w statystykach bezwzglednych jak i rozdzielonych na % osob uzywajacych. Jest to troche paradoksalne, ze po alkoholu, ktory jest legalny szanse na konflikt z prawem sa wieksze niz po heroinie, ktora jest tak demonizowana a w rzeczywistosci wiekszosc jej cech negatywnych wynika tylko z jej nielegalnosci.
Zjezdzilem kawal swiata i wiem, ze kazdy lubi sie napic jednak to slowianie robia najwieksze boruty. Angole owszem, wyjscie w piatek na miasto to okazja zobaczenia tarzajacych sie w rynsztokach najebanych tubylcow, ale to od Polaka masz szanse dostac w leb nie angola.. W skandynawii doją ostro co czesciowo ma usprawiedliwienie w pogodzie i braku swiatla, ale to Polacy czesto maja zakaz wstepu na imprezy bo wywoluja burdy. Poludniowcy tez wiecej pija, norma jest obalenie na przerwie obiadowej butli wina i powrot do pracy, ale tez jakos tak mniej agresywnie.
Nasza "kultura" picia jest inna i czesciowo wynika to z czasow komunizmu gdzie alko sluzylo do mieszania w glowach i kolorowaniu szarej socjalistycznej rzeczywistosci.
@borysses: Nie wiem jakie masz doświadczenia z alkoholem, ale ja jako osoba pijąca jestem w stanie stwierdzić znoszenie przez alkohol barier psychicznych i zwiększanie pewności siebie. Potwierdzi to też zdecydowanie większość ludzi "praktykujących", nie bez powodu alkohol nazywa się odwagą w płynie. Pod jego wpływem czujesz zdecydowanie mniejsze opory przed robieniem tego, na co masz ochotę i nie przekonuje mnie, że stoi za tym tylko brak poczucia wiszących nad nami konsekwencji. To samo tyczy się czynności wymagających śmiałości, ale zupełnie przyzwoitych. Dopamina skacze, przychodzi czas na "potrzymaj mi piwo" i te sprawy.
Niestety nie znam statystyk, więc nie podejmę dyskusji na ich temat. W sporej części rozumiem jednak do czego zmierzasz i masz w tym dużo racji. To, że w naszym kręgu kulturowym picie jest widziane w dobrym tonie, jest żenujące.