Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
Pozbył bym się kilku z listy w taki sposób:
"badge" - karta, plakietka, identyfikator
"feature" - często kłopotliwy, a to "cecha", ale też "funkcja"/"funkcjonalność"
"release" - wydanie, można próbować zastąpić słowem "wersja" (w oprogramowaniu)
"standby" - dyżur! to nie długa praca, to praca na dyżurze, czuwanie
"dać approval" - zgodzić się. Proste. Zgoda. Akceptacja.
"scope" - zakres
"PM" i "Projekt Menadżer" (haha, tak jest w artykule :P) - Menadżer Projektu! Po co ta zamiana szyku?
Macie swoje propozycje? :)
@dotevo: Niektórzy mówią fjuczer ;) I czasem tak jest, że oczekiwany ficzer odpływa w nieokreśloną fjuczer :D
Pozbył bym się kilku z listy w taki sposób:
"badge" - karta, plakietka, identyfikator
"feature" - często kłopotliwy, a to "cecha", ale też "funkcja"/"funkcjonalność"
"release" - wydanie, można próbować zastąpić słowem "wersja" (w oprogramowaniu)
"standby" - dyżur! to nie długa praca, to praca na dyżurze, czuwanie
"dać approval" - zgodzić się. Proste. Zgoda. Akceptacja.
"scope" - zakres
"PM" i "Projekt Menadżer" (haha, tak jest w artykule :P) - Menadżer Projektu! Po co ta zamiana szyku?
Macie swoje propozycje? :)
@szarak: To, że właśnie tak to postępuje. Na początku jest coś tylko zapożyczeniema potem wchodzi na stałe i jest traktowane jako "swoje". Feature release jednak brzmi lepiej niż wydanie funkcji :) Nie widzę powodu, dla którego w międzynarodowych korpo miano by silić się na spolszczanie.
Pozbył bym się kilku z listy w taki sposób:
"badge" - karta, plakietka, identyfikator
"feature" - często kłopotliwy, a to "cecha", ale też "funkcja"/"funkcjonalność"
"release" - wydanie, można próbować zastąpić słowem "wersja" (w oprogramowaniu)
"standby" - dyżur! to nie długa praca, to praca na dyżurze, czuwanie
"dać approval" - zgodzić się. Proste. Zgoda. Akceptacja.
"scope" - zakres
"PM" i "Projekt Menadżer" (haha, tak jest w artykule :P) - Menadżer Projektu! Po co ta zamiana szyku?
Macie swoje propozycje? :)
Bzdury. Powinno sie pić tyle, ile się czuje pragnienia. Nie więcej. Picie dużej ilosci wody psuje gospodarke mineralną organizmu. Nie po to on dostosowywal sie przez setki tysiecy lat do wywolania odpowiedniego poczucia pragnienia w odpowiednim czasie, żeby teraz stado idiotów chcialo to obalić.
@zskk: I jeszcze kobita pisze o kupowaniu wody mineralnej na zgrzewki a już od dawna wiadomo, ze to zwykła kranowa...
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
@szarak: Niestety Polska nie jest krajem o którym można powiedzieć, że jest innowacyjny w dziedzinach bezpośrednio dotykających życia dużej grupy ludzi i dlatego nie mamy w wielu wypadkach innego wyjścia jak używać zapożyczeń. Oczywiście można jak pepiki wszystko na sile "czeszyć", ale to takie trochę mało wygodne.
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
Korpo-mowa jest faktem, ale ten artykuł chyba opisuje jakichś wyimaginowanych idiotów. No nie powiecie mi chyba, że znacie dużo ludzi, którzy piszą: "eprówal, ołpenspejs, esajment, PiEM... KiPiAj?!" ... Litości!
Toć to idiotyzmy wyssane z palca. Mówimy o angielskich słowach - jaki byłby sens w takim niewygodnym, absurdalnym zapisie fonetycznym? Głupie, niewygodne, mylące, żałosne.
Jeśli piszesz do szefa, że "masz kol", albo "spriperuję ci brif"... to walnij się w głowę kilka razy, mocno, a potemprzeczytaj jakąś książkę dla ochłody.
Co do niektórych nie powinniśmy się burzyć, bo weszły do mowy nie bez powodu. Inne łatwo zastąpić zwykłymi, popularnymi polskimi słowami.
ASAP korpomową? To nic, że jego historia sięga lat '50. Artykuł z dupy. Więcej ściemy niż faktów.
@szarak: Raczej spóźniony. W korporacjach będących oddziałami firm międzynarodowych to jednak norma. Kierownictwo musi odpowiadać przed zagranicznikami i w celu uproszczenia komunikacji nie pierdolą sie w tłumaczenie, skoro po kilku użyciach każdy to złapie.
W branży kreatywnej tak samo, zwłaszcza kiedy pracuje się na sofcie w wersjach angielskich (tylko cebulactwo używa PS-a w wersji CE :P).
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
@Writer: O właśnie, co to za jakaś módka w Polsce na zdrobnionka. No kurewka, ide do sklepiku a tam same jebane jogurciki, masełka, chlebki i piwka...
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
Szkoda tylko, że są ludzie, którzy uważają to za coś złego nie zdając sobie sprawy, że w języku ojczystym mamy około 5k słów pochodzących z łaciny i po 2-3k z inglisza, frencza i dżermana.
@dotevo: Często tak właśnie piszę w internetach by doprowadzić do polonizacji inglisza ;) Kiedyś było modne robienie rzeczy odwrotnej: gshegshoowka :)