Z wahaniem, ale DV za niską wartość merytoryczną. Bardzo mało danych, punkty nieprecyzyjne i miałkie ("II poł. 2000 - ciągły wzrost" - co to znaczy ciągły wzrost? no i ta druga połowa... czyli lipiec-grudzien 2000?). Poza tym z tej grafiki wychodzi, że flash powstał... cholera wie kiedy, a HTML w latach '60. To samo "strony www w dobie social media". Cholera wie co to znaczy i cholera wie kiedy to się zdarzyło.
Idę po linijkę, bo bez tego nie przeczytam grafiki.
@courso: nie mówię, żeby od razu usuwać, może komuś się podoba... A lepsze zawsze można dodać też w powiązanych :)
Elektrownie wiatrowe i ogólnie energetyka odnawialna dostają w Niemczech kopa za to co narobiły i teraz to wszystko trafia do nas.
Wyborcza robi jak zwykle za szmatę propagandową xD
Niby jak elektrownia wiatrowa, produkująca prąd tylko gdy wieje wiatr, ma nas uchronić przed brakami energii w systemie, czy wręcz przed jego "wysypaniem się"?
@Karramba: a to nie jedyna luka. Pamiętam jak pierwszy raz natknąłem się na powyższe artykuły to nie zdawałem sobie z roli elektrowni szczytowo-pompowych i ... jak mało ich mamy.
Ciekawe, czy można by było używać farmy wiatraków tylko do pompowania rezerw w takiej elektrowni.
Ja tam uważam, że nasi powinni kopcić węglem dopóki się nie skończy, a w międzyczasie kupić technologię energii atomowej od francuzów i ją implementować w Polsce. Wiatraki to jest dobre rozwiązanie nad morzem, w górach gdzie jest realny wiatr. A tu Unia dała prikraz, że ileśtam procent musi pochodzić ze źródeł odnawialnych. Na słoneczną za słabo, na wodną też, to zostały wiatraki. E tam.
@lothar1410: wbrew pozorom nie trzeba bardzo wietrznych terenów do prawy takiego wiatraka, a na plus (względem słońca), że pracuje także przy złej pogodzie - więc nasza jesień/zima jest niestraszna. Gorzej, że jest wiele przeszkód formalnych, ale i technicznych z jakością takiej energii na dużą skalę. Ale detale to może na tej proatomowej stronce, gdzie pisali ludzie mądrzejsi ode mnie.
I znów te wiatraki, jako "czyste" remedium na wszystkie problemy. Szkoda, ze energia z nich na taką skalę nie będzie czysta.
Czy naprawdę nie dojrzeliśmy jeszcze do tego, żeby zrozumieć iż potrzebujemy elektrowni jądrowej?
Pokaż ukrytą treśćnie, "bo fukushima i czarnobyl!", eh.I znów te wiatraki, jako "czyste" remedium na wszystkie problemy. Szkoda, ze energia z nich na taką skalę nie będzie czysta.
Czy naprawdę nie dojrzeliśmy jeszcze do tego, żeby zrozumieć iż potrzebujemy elektrowni jądrowej?
Pokaż ukrytą treśćnie, "bo fukushima i czarnobyl!", eh.I znów te wiatraki, jako "czyste" remedium na wszystkie problemy. Szkoda, ze energia z nich na taką skalę nie będzie czysta.
Czy naprawdę nie dojrzeliśmy jeszcze do tego, żeby zrozumieć iż potrzebujemy elektrowni jądrowej?
Pokaż ukrytą treśćnie, "bo fukushima i czarnobyl!", eh.I znów te wiatraki, jako "czyste" remedium na wszystkie problemy. Szkoda, ze energia z nich na taką skalę nie będzie czysta.
Czy naprawdę nie dojrzeliśmy jeszcze do tego, żeby zrozumieć iż potrzebujemy elektrowni jądrowej?
Pokaż ukrytą treśćnie, "bo fukushima i czarnobyl!", eh.@shish: ładnie to ująłeś. Co z tego, że Niemcy czy Japonia chcą odejść od atomu, skoro to on właśnie doprowadził ich do tego komfortu w którym mogą sobie pozwolić inwestować swobodnie w rozwój farm wiatrowych na dużą skalę. Jesteśmy (moim zdaniem) w takim właśnie przejściowym okresie, a media próbują nam wmówić, że powinniśmy od razu celować w odnawialny ideał (który nigdzie jeszcze nie działa w 100%).
Zupełnie na poważnie polecam artykuł "Czy farmy wiatrowe mogą zastąpić atom". Jest pisany przystępnym językiem i na tyle krótki, że osoba mało zorientowana zrozumie temat. Ma sporo informacji o specyfice dostaw energii w Polsce, opisuje wyzwania z transportem i skokami zapotrzebowania (pojawia się także wyjaśnienie znaczenie elektrowni szczytowo-pompowych jako niedocenianego, a jedynego dostępnego dla nas magazynu energi na żądnie), jakością energii z wiatraków (także w kontekście jej dostępu dla przemysłu). Atom w tym tekście nie jest tematem głównym i jest osadzony w bardzo solidnym kontekście. Polecam :)
@zryty_beret: cały infected mushroom, hallucinogen i shpongle to dla mnie podobna półka i łykam jak młody pelikan. Najbardziej oczywiście ten ostatni.
Our top three guesses for your English dialect:
- US Black Vernacular / Ebonics
- Irish (Republic of)
- Singaporean
Our top three guesses for your native (first) language:
- Hungarian
- Vietnamese
- English
@andrzej_gownooki: widzę, że to "US Black Vernacular / Ebonics" i "Singaporean" często się powtarza u nas, ale już "native language" rozrzucone znacznie.
@zryty_beret: dzięki za zauważenie. Poprosiłem gościa i dosłał mi obie wersje! :)
Pro: https://soundcloud.com/englandin1819/pine-prime
@zryty_beret: kiszka ;/ Wywalili mu bo coś im się nie zgadzało z sidebar grupy... bez sensu, bo pasowała.
Napisałem do niego, żeby podrzucił bezpośrednie linki.
@only_spam: ale to w złym tonie. Jakbyśmy anglojęzyczne materiały z anglojęzycznymi tytułami chcieli czytać, wrzucane hurtowo, to wchodzilibyśmy na reddit :>
No i ktoś słabiej znający eng staje się odcięty, a tak mógłby dopytać, doszukać słów kluczowych itd.
Hmm oczywiście profesjonalista zwiększył głośność utworu, co nie jest fajne. Widać to nawet po wyglądzie tego wykresu na soundcloudzie. Utwór brzmi czyściej i jest w nim więcej przestrzeni. Ogólnie zmiana jak najbardziej na plus.
Nie znam się na obróbce, ale denerwuje mnie to, że teraz wszystko musi być maksymalnie głośne przez co traci się trochę dynamikę.
@bodzi_dzwunik: o tym mieliśmy już sporo mówione, możesz zerknąć choćby tutaj:
http://strimoid.pl/c/Z1vyal/kompresja-dzwieku-wyjasniona-na-przykladach
czy tutaj: http://strimoid.pl/c/MUIWAR
czy tutaj: https://strimoid.pl/c/1hPBaS/loudness-war-reduktor-szumu-o-wojnie-na-glosnosc
ale i tutaj: http://strimoid.pl/e/sKwsL5
:)
On z pewnością zwiększył głośność, ale to ciut bardziej zakręcony proces. Głośność zwiększasz tylko tam, gdzie jej brakuje - czyli wykonujesz kompresję. Gdy z nią przesadzisz powstaje głośny i płaski utwór (i to jest właśnie efekt loudness war). Ale sama kompresja nie jest wcale narzędziem złym. Jest używana powszechnie nie tylko na etapie obróbki końcowej, ale już na wczesnej fazie, przy samych instrumentach. Zupełnie naturalne jest dziś używanie kompresora zaraz za basem, czy gitarą akustyczną, ale nie tylko - ciężko powiedzieć gdzie się jej nie używa.
Utwór brzmi czyściej i jest w nim więcej przestrzeni
I to jest moim zdaniem dowód na to, że ten koleś zrobił to dobrze i nie przesadził.
Inna sprawa o której nie wspomniałem w opisie (ale jest na wątku reddit) to to, że gość mocno zmienił ten utwór. Tzn. podłożył w wielu miejscach swoje instrumenty do oryginalnych , przerobił (a nie tylko miksował) perkusję, pozmieniał wiele brzmień, dodał sporo efektów, więc wynik jego pracy to nie tylko sam solidny miks.