Czy jeśli teoretycznie podróż w czasie (w przeszłość) byłaby możliwa to czy to nie ciągnie za sobą faktu, że w jakiś sposób (gdzieś) musi być zapisany stan materii (układ wszystkich cząstek i sił względem siebie w danym momencie) dla wszystkich możliwych momentów czasu?
Nawet jeżeli założymy, że podróż do tyłu polegała by na tym, że odwracamy działanie wszystkich sił (chyba coś takiego było by efektem przekroczenia prędkości światła) i stopniowo odtwarza się dla nas coś wcześniejszego na podstawie tego co mamy później to czy to nie oznacza, że musimy absolutnie wykluczyć sytuację, że 2 różne stany materii z przeszłości prowadzą do dwóch takich samych teraz - jak powinno się zachować wtedy takie cofniecie? Może ciągnęłoby siły po prostu dalej trafiając na któryś ze scenariuszy i prowadząc do sytuacji, że cofając się w czasie wylądowalibyśmy w innej przeszłości niż znamy (dodatkowo im większe cofnięcie tym większe zmiany) - cofnięcie w czasie gdzie się nie cofamy tylko lądujemy nie wiadomo gdzie - ciekawa koncepcja w sumie, film bym z czymś takim obejrzał. :>
W sumie spojrzenie na to z tej perspektywy atakuje jakąkolwiek podróż w przeszłość, bez głębokiego włączania się w taki atak fizyki, tylko takie tam głupie przemyślenia.
BTW. Widzę, że nie ma żadnej grupy typu SF.