Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@Wojnar: Na tej samej zasadzie - czy uczciwie byłoby skopiować sobie dziesięć lat czyjegoś doświadczenia naukowego i z niego korzystać? Załóżmy, że masz taką maszynkę, nikogo nie okradasz z jego wspomnień, ani nie umniejszasz jego dorobkowi i wyrzeczeń. Po prostu sobie to skopiowałeś. A jednak w ten sposób prowadzisz do inflacji wartości tej konkretnej gałęzi wiedzy, z której sobie za darmoszkę skorzystałeś. Kto wie, może za jakiś wcale niedługi czas taki dylemat znajdzie się w naszym zasięgu.
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@Wojnar: Na tej samej zasadzie - czy uczciwie byłoby skopiować sobie dziesięć lat czyjegoś doświadczenia naukowego i z niego korzystać? Załóżmy, że masz taką maszynkę, nikogo nie okradasz z jego wspomnień, ani nie umniejszasz jego dorobkowi i wyrzeczeń. Po prostu sobie to skopiowałeś. A jednak w ten sposób prowadzisz do inflacji wartości tej konkretnej gałęzi wiedzy, z której sobie za darmoszkę skorzystałeś. Kto wie, może za jakiś wcale niedługi czas taki dylemat znajdzie się w naszym zasięgu.
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@Wojnar: Gdyby nie obozy koncentracyjne, medycyna potrzebowałaby jeszcze lat, aby znaleźć się na obecnym poziomie. Gdyby nie eksperymenty na ludziach w ogólnym ujęciu - mówilibyśmy może nawet o stuleciach. Już poruszyliśmy ten temat i napisałem, co wnosi do dyskusji opieranie się o postęp cywilizacyjny ;)
Jazda na gapę to kradzież, zajmujesz miejsce komuś kto zapłacił więc jego okradasz.
Ktoś, kto kupuje płytę, płaci za nią więcej dlatego, że ktoś inny nie przestrzegł umowy społecznej i postanowił wziąć sobie ją za darmo, a w konsekwencji - dalej rozpowszechniać. W gruncie rzeczy wierzę, że w wielu wypadkach korzystanie z czegoś, nawet całkowicie bierne, poprzez generowanie popytu daje rację bytu danemu zjawisku. I nie przekonuje mnie to, że "i tak bym nie kupił, więc nikt nie stracił", bo to gadanie głupców, którzy wierzą, że "reklamy na nich nie działają". Nie, gdyby nie dało się ściągnąć, o wiele więcej osób zaczęłoby sięgać po portfele.
Klonuję samochód, który ktoś zaprojektował i wyprodukował nakładem lat ciężkiej pracy. Kot inny go kupił i za 50 lat okazuje się, że samochód zaczyna nabierać wartości kolekcjonerskiej. Na rynku zostało dziesięć egzemplarzy, z czego cztery klonowane, ale nie do odróżnienia. Właśnie kogoś okradłeś. Widzisz, jak skomplikowane i niejednoznacznie potrafią to być problemy?
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@Wojnar: Gdyby nie obozy koncentracyjne, medycyna potrzebowałaby jeszcze lat, aby znaleźć się na obecnym poziomie. Gdyby nie eksperymenty na ludziach w ogólnym ujęciu - mówilibyśmy może nawet o stuleciach. Już poruszyliśmy ten temat i napisałem, co wnosi do dyskusji opieranie się o postęp cywilizacyjny ;)
Jazda na gapę to kradzież, zajmujesz miejsce komuś kto zapłacił więc jego okradasz.
Ktoś, kto kupuje płytę, płaci za nią więcej dlatego, że ktoś inny nie przestrzegł umowy społecznej i postanowił wziąć sobie ją za darmo, a w konsekwencji - dalej rozpowszechniać. W gruncie rzeczy wierzę, że w wielu wypadkach korzystanie z czegoś, nawet całkowicie bierne, poprzez generowanie popytu daje rację bytu danemu zjawisku. I nie przekonuje mnie to, że "i tak bym nie kupił, więc nikt nie stracił", bo to gadanie głupców, którzy wierzą, że "reklamy na nich nie działają". Nie, gdyby nie dało się ściągnąć, o wiele więcej osób zaczęłoby sięgać po portfele.
Klonuję samochód, który ktoś zaprojektował i wyprodukował nakładem lat ciężkiej pracy. Kot inny go kupił i za 50 lat okazuje się, że samochód zaczyna nabierać wartości kolekcjonerskiej. Na rynku zostało dziesięć egzemplarzy, z czego cztery klonowane, ale nie do odróżnienia. Właśnie kogoś okradłeś. Widzisz, jak skomplikowane i niejednoznacznie potrafią to być problemy?
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@zryty_beret: Bzdura, odnośnie moralności. Uderzasz w słowo, olewasz kontekst. Wyraźnie napisałem, że profitowe czysto liczbowo rozwiązanie nie musi być z automatu tym poprawnym, nie zawsze. Chcąc, nie chcąc, oceniamy rzeczy jako dobre i złe i dostrzegamy różnice między dobrem ogólnym, a np. krzywdą jednostki. I piractwo może (nie musi) wiązać się z dobrym ogólnym, ale właśnie kosztem krzywdy jednostek. To jest moralność, tylko ona decyduje o tym, że w ogóle zacząłeś tę rozmowę i że miałeś po co.
Co rozumiesz przez "piractwo", akt, czy proceder? Sam fakt wykorzystania materiału z lewego źródła, czy aktywne włączenie się w struktury, których jedynym zadaniem jest takich materiałów rozpowszechnienie? (vide torrent) Jakie argumenty za? Nie kupuję, bo za drogo? A może - piracę, bo mogę i chcę? (rzadko słyszę to ostatnie) Właśnie w tym kierunku zmierzam. Pro-piraci często obstają przy swoim zdaniu radykalnie, ale w dyskusji używają już cipowatych pół-pśrodków. Nie przyznają, że sobie coś biorą, bo im się to opłaca, ale pierdolą jakieś głupoty o koncernach, o tym do kogo trafiają pieniądze i że nie do właściwych osób (a akurat gówno to powinno konsumenta obchodzić) i że oni w ogóle bardzo chętnie by płacili, ale tyle ile im się podoba i za co im się podoba. Czyli jednak widzą zasadność moralną w tym, by kupować i branie za darmo kłóci się z moralnością większości, ale w połączeniu z tandetnym racjonalizmem kończy się jakąś dziwną karykaturą w postaci człowieka, który udaje, że ma poglądy i przy nich obstaje, ale tak naprawdę po prostu chciał sobie coś wziąć i za to nie zapłacić.
For the record - nigdzie nie napisałem, że piractwo jest złe.
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@zryty_beret: Bzdura, odnośnie moralności. Uderzasz w słowo, olewasz kontekst. Wyraźnie napisałem, że profitowe czysto liczbowo rozwiązanie nie musi być z automatu tym poprawnym, nie zawsze. Chcąc, nie chcąc, oceniamy rzeczy jako dobre i złe i dostrzegamy różnice między dobrem ogólnym, a np. krzywdą jednostki. I piractwo może (nie musi) wiązać się z dobrym ogólnym, ale właśnie kosztem krzywdy jednostek. To jest moralność, tylko ona decyduje o tym, że w ogóle zacząłeś tę rozmowę i że miałeś po co.
Co rozumiesz przez "piractwo", akt, czy proceder? Sam fakt wykorzystania materiału z lewego źródła, czy aktywne włączenie się w struktury, których jedynym zadaniem jest takich materiałów rozpowszechnienie? (vide torrent) Jakie argumenty za? Nie kupuję, bo za drogo? A może - piracę, bo mogę i chcę? (rzadko słyszę to ostatnie) Właśnie w tym kierunku zmierzam. Pro-piraci często obstają przy swoim zdaniu radykalnie, ale w dyskusji używają już cipowatych pół-pśrodków. Nie przyznają, że sobie coś biorą, bo im się to opłaca, ale pierdolą jakieś głupoty o koncernach, o tym do kogo trafiają pieniądze i że nie do właściwych osób (a akurat gówno to powinno konsumenta obchodzić) i że oni w ogóle bardzo chętnie by płacili, ale tyle ile im się podoba i za co im się podoba. Czyli jednak widzą zasadność moralną w tym, by kupować i branie za darmo kłóci się z moralnością większości, ale w połączeniu z tandetnym racjonalizmem kończy się jakąś dziwną karykaturą w postaci człowieka, który udaje, że ma poglądy i przy nich obstaje, ale tak naprawdę po prostu chciał sobie coś wziąć i za to nie zapłacić.
For the record - nigdzie nie napisałem, że piractwo jest złe.
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@zryty_beret: Pożytek cywilizacyjny nie jest argumentem odnoszącym się do racji moralnej. Bo pożyteczne cywilizacyjnie mogło być niewolnictwo i kara śmierci też może być pożyteczna, ale nie każdy ma obowiązek zgadzać się, że to moralnie właściwe rozwiązania. (nawet, jeśli ratują/ratowały ludzkie życia - w liczbach)
Taka niepopularna opinia trochę, ale... Piractwo (rozumiane jako rozpowszechnianie treści objętych prawem autorskim bez wymaganych zgód i bez uiszczenia opłat licencyjnych) jest pożyteczne, cywilizacyjne pożądane i wręcz niezbędne. Za nazywanie "złodziejem" kogoś, kto kopiuje, wieszałbym za uszy.* Przyrównywanie piractwa do kradzieży jest nieuprawnionym naciąganiem znaczenia słów, ględzenie o "utraconych potencjalnych zyskach" jest objawem zramolenia, chciwości i gąbczastego zwyrodnienia umysłu.
Pokaż ukrytą treść *Nie wszyscy mają jaja, żeby móc ich za nie powiesić. I nie mam tu na myśli tylko kobiet.@zryty_beret: Pożytek cywilizacyjny nie jest argumentem odnoszącym się do racji moralnej. Bo pożyteczne cywilizacyjnie mogło być niewolnictwo i kara śmierci też może być pożyteczna, ale nie każdy ma obowiązek zgadzać się, że to moralnie właściwe rozwiązania. (nawet, jeśli ratują/ratowały ludzkie życia - w liczbach)
Bycie płatnym zabójcą? Freelancerka jak każda inna. Upierdliwi, głupi, przemądrzali klienci, którzy przecież widzą i wiedzą, że dla Ciebie to nic, tylko pociągnąć za spust, to za co tyle pieniędzy? "Ktoś inny zrobi to taniej", "a dałoby się od razu upiec dwie pieczenie, to tylko 5 km dalej, co to dla ciebie?", "a spuścimy z ceny, jeśli ogarnę zwłoki po swojej stronie?" Nikt nie bierze pod uwagę połowy życia morderczego treningu, ceny zbieranego latami sprzętu, serwisu i modernizacji, ryzyka zawodowego, konieczności ciągłego samodoskonalenia się, także po pracy, kosztów operacyjnych i miliona innych rzeczy. Dla nich to tyle co pociągnąć za spust, albo chwilę posiłować się z garotą, co to takiego? Tak naprawdę synek siostry mógłby to zrobić taniej, ale akurat przygotowuje się do matury i nie ma czasu. Czasem mam ochotę pierdolnąć to wszystko, wystawić snajperkę na silkroadzie i zmienić tożsamość. Ech...
A no i jeszcze głupie filmy. "Leon to zawodowiec, nie korzysta z karabinu snajperskiego", a potem przy omawianiu zlecenia każdy patrzy się dziwnie i "zadzwonimy potem".
Bycie płatnym zabójcą? Freelancerka jak każda inna. Upierdliwi, głupi, przemądrzali klienci, którzy przecież widzą i wiedzą, że dla Ciebie to nic, tylko pociągnąć za spust, to za co tyle pieniędzy? "Ktoś inny zrobi to taniej", "a dałoby się od razu upiec dwie pieczenie, to tylko 5 km dalej, co to dla ciebie?", "a spuścimy z ceny, jeśli ogarnę zwłoki po swojej stronie?" Nikt nie bierze pod uwagę połowy życia morderczego treningu, ceny zbieranego latami sprzętu, serwisu i modernizacji, ryzyka zawodowego, konieczności ciągłego samodoskonalenia się, także po pracy, kosztów operacyjnych i miliona innych rzeczy. Dla nich to tyle co pociągnąć za spust, albo chwilę posiłować się z garotą, co to takiego? Tak naprawdę synek siostry mógłby to zrobić taniej, ale akurat przygotowuje się do matury i nie ma czasu. Czasem mam ochotę pierdolnąć to wszystko, wystawić snajperkę na silkroadzie i zmienić tożsamość. Ech...
A no i jeszcze głupie filmy. "Leon to zawodowiec, nie korzysta z karabinu snajperskiego", a potem przy omawianiu zlecenia każdy patrzy się dziwnie i "zadzwonimy potem".
Bycie płatnym zabójcą? Freelancerka jak każda inna. Upierdliwi, głupi, przemądrzali klienci, którzy przecież widzą i wiedzą, że dla Ciebie to nic, tylko pociągnąć za spust, to za co tyle pieniędzy? "Ktoś inny zrobi to taniej", "a dałoby się od razu upiec dwie pieczenie, to tylko 5 km dalej, co to dla ciebie?", "a spuścimy z ceny, jeśli ogarnę zwłoki po swojej stronie?" Nikt nie bierze pod uwagę połowy życia morderczego treningu, ceny zbieranego latami sprzętu, serwisu i modernizacji, ryzyka zawodowego, konieczności ciągłego samodoskonalenia się, także po pracy, kosztów operacyjnych i miliona innych rzeczy. Dla nich to tyle co pociągnąć za spust, albo chwilę posiłować się z garotą, co to takiego? Tak naprawdę synek siostry mógłby to zrobić taniej, ale akurat przygotowuje się do matury i nie ma czasu. Czasem mam ochotę pierdolnąć to wszystko, wystawić snajperkę na silkroadzie i zmienić tożsamość. Ech...