
Zna ktoś jakieś sensowne, najlepiej opensource'owe alternatywy dla Link2SD? Chodzi o wykorzystanie dodatkowej partycji na karcie pamięci (akurat jest ext3, ale może być i inny system plików).

@Writer: Po wgraniu nowego romu zaczęło stawać okoniem. Twierdzi, że przeniosło, a nic się nie zmienia. Była kiedyś na xda opisywana jakaś aplikacja, która wpierw była skryptem (lub zestawem skryptów), a potem ktoś to przerobił na łatwy w użytkowaniu program. Tylko nie mogę teraz tego znaleźć, nawet przypomnieć sobie jak to się nazywało...

Dostałem SMS-a, że dziękują za wzięcie udziału w rozmowie rekrutacyjnej, ale wybrali innych. Problem w tym, że nie napisali, z jakiej firmy mi w ten sposób dziękują.

Na szczęście numer telefonu nie był przypadkowy i udało mi się znaleźć w sieci osobę, która podała go gdzieś jako swój numer kontaktowy, a następnie wyszukać firmę, w której ta osoba pracuje.

Czekając na ważny telefon, pomyśl sobie "a co tam, spróbujemy wgrać jakiś nowszy rom". Co się stanie? Masz 100% pewności, że wszechświat sobie pomyśli "a co tam, sprawdźmy jak działają prawa Murphy'ego w wyjątkowo ciekawym spiętrzeniu dotyczącym telefonu, czytnika kart pamięci, samej karty pamięci i kubka z kawą oraz trzech piłek golfowych".

@jebiemnieto: Nie siejcie defetyzmu, obywatelu. Uruchamiając nieco leciwego laptopa wyjętego z pawlacza, na którym jest zainstalowane jakieś stare ubuntu i walcząc ze sterownikami do wbudowanego czytnika kart pamięci marki Ricoh, udało się pchnąć sprawę do przodu, używając dawno zapomnianej karty microSD ze starej Nokii :)

Nie korzystam z facebooka, ale czasami jak zaglądam np. na stronę jakiejś organizacji, która jest na tyle głupia, żeby nie prowadzić własnej witryny z aktualnościami, tylko wrzuca wszystko na fb, to mnie szlag jasny trafia i cholera bierze, przez to "lewo-prawo-lewo-prawo" na tym facebookowym wallu... Bardzo nieintuicyjny układ, muszę się skupić na szczegółach, żeby wywnioskować, co jest starsze, a co młodsze.

@Kuraito: Ktoś mi próbował wmówić, że też muszę używać facebooka, bo "coś". Jak podniosłem raban w tym temacie i sprawa poszła wyżej w hierarchii, to nagle wszyscy sobie przypomnieli o e-mailach i grupach mailingowych, jako możliwości kontaktu i rozsyłania ważnych informacji.

@demen: Nie zapaliłem, żeby zabić głód nikotynowy. Po prostu, jakoś tak sobie pomyślałem "a co mi szkodzi"... Taki jeden e-papieros leży sobie w szufladzie biurka, ale z nimi jest ten problem, że zaciągać się mogę ile chcę, ale nie odczuję tego samego efektu "podrażnienia" w gardle i płucach, które daje dym (a tego właśnie mi najbardziej brakuje).

Też gubicie paragony po elektronice, którą kupujecie? 3/4 sprzedawców na allegro "zawieruszyło" paragon. I jak tu ufać takim zakupom :(

@akerro: Prowokacja przypominająca tę z umówieniem się "na randkę" przez dziesiątki facetów w tym samym miejscu w tym samym czasie i "forever alone".

@akerro: Moje doświadczenia z asusami oraz toshibami mówią, żeby trzymać się od nich z daleka. Doświadczenia znajomych z lenovo są pozytywne, podobnie jak z dellami - so then? To jest chyba jednak ruletka.

Zajrzałem co tam na twitterze w kwestii Jolli i Sailfisha gadają, a tam na profilu @JollaPL jeden facet wylewa swoje prywatne żale i retwittuje od tygodnia gównoburzę, że go jakiś pracownik Jolli potraktował "niehumanitarnie".
Prywatne bóle pośladków, choćby i najsłuszniejsze, powinny pozostać prywatne, ale ten przypadek robi z siebie męczennika publicznie.

@ToshioSM: Niestety, nic nie wskazuje na powiązania z wykopem, ani niczym choćby zbliżonym. Po prostu dwóch "devów" się pokłóciło, jeden pracuje w Jolli, drugi jest hobbystą, który pierze publicznie brudną bieliznę, licząc na wyrazy współczucia i poparcia.

Miał facet dziś dać odpowiedź. Nie napisał nawet maila. Nie lubię takich, którzy zbywają kandydata milczeniem, wolę już jak zadzwoni i powie prosto w telefon "Wyp***, znaleźliśmy lepszego od ciebie".

@GeraltRedhammer: Właśnie nie wszyscy, nie wszyscy. W agencjach rekrutacyjnych i pośrednictwa pracy często te dziunie nawet nie wiedzą, jakich ludzi szukają, ale nadrabiają dobrą miną i na każdym etapie zaznaczają, że kontaktować się będą tylko z wybranymi kandydatami. W sektorze MŚP ci, co sami organizują rekrutację, podchodzą do tematu swobodnie - raz mówią, że się odezwą i się nie odzywają, czasami mówią, że jeżeli się nie odezwą "do końca miesiąca", to oznacza odmowę... Najrzadziej zaś trafiam na takich, którzy mówią wprost, że odezwą się na pewno, nawet z odmową.