W restauracji "U Szwejka". Za wielki talerz z jedzeniem (którego nie zjadłem całego) zapłaciłem 23 zyble. Plus 7 za piwo 0.4. Jestem zszokowany. Lokalizacja: Plac Konstytucji. Restauracja gigantyczna. Obsługi w chuj. No po prostu idealnie!
@jebiemnieto: Odkryłeś Szwejka? :D Szybki jesteś, nie powiem. Kiedyś mieli tam promocję - jak przyszedłeś do nich z mandatem za parkowanie i dowodem rejestracyjnym (no że Ty dostałeś ten mandat, a nie szwagrowi zabrałeś) to miałeś darmowy lunch czy tam schaboszczaka.
@only_spam: irc nie wymaga "demona szybkości" jeśli idzie o łącze internetowe.
Nie masz zewnętrznego ip? To znaczy? Nie za bardzo rozumiem - Twój własny ISP trzyma Cię za natem?
@only_spam: Domowy serwer shellowy, na którym będziesz udostępniał ludziom konta za darmo, żeby mogli idlować na ircu na przykład.
Sos: baza w postaci tłuszczu i odrobiny wywaru od pieczonego mięsa, cebula, zioła prowansalskie, trochę cynamonu (albo mieszanka indyjska z cynamonem jakaś, może być nawet garam masala - tylko wtedy jest już takie pomieszanie smaków, że niektórym może wywrócić język na lewą stronę), cukier, sól, pieprz, balsamico (sos na bazie octu balsamico - względnie w razie braku tego sam ocet balsamiczny), śmietana (wg mnie najlepiej słodka, 30% minimum).
Cebula w półplastry lub pióra, na gorący tłuszcz i wywar od mięsa. Przynajmniej pół godziny duszenia, im dłużej tym lepiej - nawet dwie godziny nie zaszkodzą, oczywiście na jak najmniejszym ogniu i pod przykryciem, w końcu to ma być duszenie. W trakcie pewnie trzeba będzie czasami podlewać wodą, która będzie odparowywać powoli. Jeśli dusi się krócej, można zmiksować. Cebula po uduszeniu (i ewentualnym zmiksowaniu) robi za treść całego sosu. Do tego zioła prowansalskie, cukier, sól, odrobina pieprzu, cynamon, dalej trzymamy na małym ogniu, żeby się sos nam "przegryzł". Proporcje wg uznania, tylko nie przesadzić z cynamonem. Do tego sos balsamiczny, też nie za dużo, żeby nie zakwasić zbytnio. Na końcu już nie rozrabiać wodą, tylko śmietaną.
Konsystencja powinna zostać osiągnięta odpowiednią ilością słodkiej cebuli, sosu nie wolno zaprawiać mąką ani zasmażką, bo jego smak przejdzie na zupełnie inną płaszczyznę.
Słodki, lekko kwaśny, aromatyczny. Doskonały do drobiu (szczególnie do indyka, nawet do kaczki się nada), do tego borówki lub żurawina.
@zskk: Rozumiem, gdybym był chasydem i mówił o kuchni fusion i parówkach wieprzowych, ale tak... Nie ogarniam tego, co do mnie mówisz :)
https://www.youtube.com/watch?v=7bvsDJd50-0 Filmik o libertariańskim podejściu do LGBT.
Nie wrzucam jako treść bo i tak hejtujecie wszystko :-P
@dotevo: Weź nazwisko premiera (Tusk), dodaj kilka liter, kilka odejmij i poprzestawiaj, a wyjdzie... Żyd! :D
https://www.youtube.com/watch?v=7bvsDJd50-0 Filmik o libertariańskim podejściu do LGBT.
Nie wrzucam jako treść bo i tak hejtujecie wszystko :-P
@dotevo: Podpuszczam tylko... Wybacz :) Faktycznie ten symbol może kojarzyć się trochę z masońskim cyrklem, do tego jeszcze coś jakby pentagram w tle... Ale z mojej strony to był tylko żart ;)
https://www.youtube.com/watch?v=7bvsDJd50-0 Filmik o libertariańskim podejściu do LGBT.
Nie wrzucam jako treść bo i tak hejtujecie wszystko :-P
Sos: baza w postaci tłuszczu i odrobiny wywaru od pieczonego mięsa, cebula, zioła prowansalskie, trochę cynamonu (albo mieszanka indyjska z cynamonem jakaś, może być nawet garam masala - tylko wtedy jest już takie pomieszanie smaków, że niektórym może wywrócić język na lewą stronę), cukier, sól, pieprz, balsamico (sos na bazie octu balsamico - względnie w razie braku tego sam ocet balsamiczny), śmietana (wg mnie najlepiej słodka, 30% minimum).
Cebula w półplastry lub pióra, na gorący tłuszcz i wywar od mięsa. Przynajmniej pół godziny duszenia, im dłużej tym lepiej - nawet dwie godziny nie zaszkodzą, oczywiście na jak najmniejszym ogniu i pod przykryciem, w końcu to ma być duszenie. W trakcie pewnie trzeba będzie czasami podlewać wodą, która będzie odparowywać powoli. Jeśli dusi się krócej, można zmiksować. Cebula po uduszeniu (i ewentualnym zmiksowaniu) robi za treść całego sosu. Do tego zioła prowansalskie, cukier, sól, odrobina pieprzu, cynamon, dalej trzymamy na małym ogniu, żeby się sos nam "przegryzł". Proporcje wg uznania, tylko nie przesadzić z cynamonem. Do tego sos balsamiczny, też nie za dużo, żeby nie zakwasić zbytnio. Na końcu już nie rozrabiać wodą, tylko śmietaną.
Konsystencja powinna zostać osiągnięta odpowiednią ilością słodkiej cebuli, sosu nie wolno zaprawiać mąką ani zasmażką, bo jego smak przejdzie na zupełnie inną płaszczyznę.
Słodki, lekko kwaśny, aromatyczny. Doskonały do drobiu (szczególnie do indyka, nawet do kaczki się nada), do tego borówki lub żurawina.
@Volkh: Fusion. Mieszasz polską cebulę z francuskimi ziołami i po indyjsku cynamon. Tłuszczu jest mało, odrobina wręcz, żeby cebula miała na czym leżeć. Podlewasz niewiele, żeby się nie przypaliło. Nie jest to konieczne, jeśli cebula jest "mokra" - a z tym różnie bywa. Bazą jest cebula, przy odpowiedniej ilości nie trzeba wcale męczyć się z redukcją. Śmietaną tylko rozrabiasz.
@borysses: Ba. Gdyby był wywar, to byłaby z niego zupa miętowa o_O
@only_spam: Zaktualizuj sobie słowniki :P
ktoś też tak ma?
Mi to się w ogóle dziwne nie wydaje, ja pamiętam jak miałem może od 4 do 7 lat i w korytarzu u kolegi sobie zacząłem rozmyślać czemu nie pamiętam czasów jak byłem noworodkiem i się zastanawiałem czy będę pamiętał w przyszłości ten moment. No i pamiętam xd