
Uznaję za skandaliczne to, że na Filmwebie nie można ukrywać swoich znajomych (zwłaszcza przy powiązanym koncie Facebooka). Pozwala to np. ustalić czy ktoś jest z kimś w związku nawet jeśli ten ktoś ma ukrytych znajomych i tą informację dla obcych.
Wystarczy obczaić ostatnio obejrzane u danej osoby, a potem u wszystkich jej znajomych na Filmwebie (czasochłonne, ale wykonalne). Dwójka osób oglądała ten sam film w podobnym czasie, prawdopodobnie mamy do czynienia z parą / kimś bliższym.

Pozycja pracownika - najgorsza z możliwych. Szef może być radykalny, to jest coś usprawiedliwionego kulturowo i z racji interesu. Jeśli przegnie, żegnamy się, jeśli przełknę to jakoś - pozostał jedynie surowym szefem. Pracownik nie może przesadzić, w negocjacjach ciągle musi brać poprawkę na przyszłe relacje. Pracownik nigdy nie może być zbyt agresywny wobec swojego szefa, chodzi tutaj o prawa świata zwierząt, o hierarchię. Jeśli go zdominuje, zniszczy współpracę. Gdybym miał szukać analogii do gier, pokera, czy szachów, pracownik w każdej sekundzie każdego dnia pracy startuje z pozycji zdominowanej i niekorzystnej.
I tak sobie myślę, bo właśnie czeka mnie trudna rozmowa, jak tutaj nie przesadzić, jak tutaj powiedzieć to, co należy powiedzieć, a jednocześnie zostawić przełożonemu ten honorowy fortel dominacji. Bo tak naprawdę w tej chwili dochodzi do sytuacji, w której to oni chcą mieć mnie, a nie ja ich, ale z drugiej strony wiem, że warto z takiej sytuacji skorzystać, zamiast iść gdzieś indziej i startować od zera. I denerwuje mnie to, bo nigdy nie byłem w tym dobry. Jestem człowiekiem od wszystkiego, serio - potrafię zadbać o wszystko, tylko nie o własne interesy. Mieliście coś takiego?

Pozycja pracownika - najgorsza z możliwych. Szef może być radykalny, to jest coś usprawiedliwionego kulturowo i z racji interesu. Jeśli przegnie, żegnamy się, jeśli przełknę to jakoś - pozostał jedynie surowym szefem. Pracownik nie może przesadzić, w negocjacjach ciągle musi brać poprawkę na przyszłe relacje. Pracownik nigdy nie może być zbyt agresywny wobec swojego szefa, chodzi tutaj o prawa świata zwierząt, o hierarchię. Jeśli go zdominuje, zniszczy współpracę. Gdybym miał szukać analogii do gier, pokera, czy szachów, pracownik w każdej sekundzie każdego dnia pracy startuje z pozycji zdominowanej i niekorzystnej.
I tak sobie myślę, bo właśnie czeka mnie trudna rozmowa, jak tutaj nie przesadzić, jak tutaj powiedzieć to, co należy powiedzieć, a jednocześnie zostawić przełożonemu ten honorowy fortel dominacji. Bo tak naprawdę w tej chwili dochodzi do sytuacji, w której to oni chcą mieć mnie, a nie ja ich, ale z drugiej strony wiem, że warto z takiej sytuacji skorzystać, zamiast iść gdzieś indziej i startować od zera. I denerwuje mnie to, bo nigdy nie byłem w tym dobry. Jestem człowiekiem od wszystkiego, serio - potrafię zadbać o wszystko, tylko nie o własne interesy. Mieliście coś takiego?

@Kaba___JK: Stań z boku i popatrz na swoje wypowiedzi. Nie wydaje Ci się, że brzmisz jak człowiek, który naczytał się w życiu za dużo literatury motywacyjnej o samodoskonaleniu się, zarządzaniu czasem i innych (bzdurnych) poradników o tym, jak osiągnąć niewymierne szczęście?
Bo z mojej perspektywy wygląda to tak, jakbyś od strony teoretyczno-filozoficznej wiedział jak żyć, ale nie żył (lub inaczej: wiedział jak być być szczęśliwym, ale nie był). Zamiast myśleć jak żyć, zacznij żyć.

Kiedy wracasz do domu i okazuje się, że z załomu zelówki przy obcasie musisz wyczyścić zaschnięte psie odchody, to przypominasz sobie, czemu tak bardzo nie cierpisz właścicieli psów. Sam pies to tylko zwierzę, niezbyt bystre, więc winić go za to nie można, ale właściciel to już inteligentne bydlę, które wykazuje się choćby ogólną wiedzą na tematy społeczne i prawne, zwłaszcza że lokalne uchwały samorządowe są powywieszane na znakach przypominających, że sprzątanie po psie jest obowiązkiem właściciela/opiekuna. I masz ochotę wtedy chodzić za tymi frajerami, którzy wyprowadzają swoje ukochane pieski na spacer, a następnie, kiedy nie sprzątają pozostałości po swoim pupilu, chwycić ich za kark i wetknąć im twarz w to, o czym zapomnieli. Żeby jednak zobaczyli z bliska, bo może przeoczyli przypadkiem.

@zskk: Ingress, wiesz. Ingress wymaga chodzenia niewytyczonymi ścieżkami.
Pokaż ukrytą treść Nie zwlekałem z odpowiedzią, chcę tylko sprawdzić czy żyjesz i przypomnieć Ci o piwie, któreś mi kiedyś obiecał :D
Pozycja pracownika - najgorsza z możliwych. Szef może być radykalny, to jest coś usprawiedliwionego kulturowo i z racji interesu. Jeśli przegnie, żegnamy się, jeśli przełknę to jakoś - pozostał jedynie surowym szefem. Pracownik nie może przesadzić, w negocjacjach ciągle musi brać poprawkę na przyszłe relacje. Pracownik nigdy nie może być zbyt agresywny wobec swojego szefa, chodzi tutaj o prawa świata zwierząt, o hierarchię. Jeśli go zdominuje, zniszczy współpracę. Gdybym miał szukać analogii do gier, pokera, czy szachów, pracownik w każdej sekundzie każdego dnia pracy startuje z pozycji zdominowanej i niekorzystnej.
I tak sobie myślę, bo właśnie czeka mnie trudna rozmowa, jak tutaj nie przesadzić, jak tutaj powiedzieć to, co należy powiedzieć, a jednocześnie zostawić przełożonemu ten honorowy fortel dominacji. Bo tak naprawdę w tej chwili dochodzi do sytuacji, w której to oni chcą mieć mnie, a nie ja ich, ale z drugiej strony wiem, że warto z takiej sytuacji skorzystać, zamiast iść gdzieś indziej i startować od zera. I denerwuje mnie to, bo nigdy nie byłem w tym dobry. Jestem człowiekiem od wszystkiego, serio - potrafię zadbać o wszystko, tylko nie o własne interesy. Mieliście coś takiego?

@Kaba___JK: Z autopsji znam sytuacje, w której jako pracownik startowałem wobec przełożonych z gorszej pozycji, z autopsji znam przykłady, kiedy przełożeni (w liczbie mnogiej!) są partnerami, którzy wydają polecenia służbowe (no kur... chyba na tym to polega, że kierownik przydziela zadania, mówi co jest do zrobienia itp.), ale z którymi można powiedzieć, że "to jest bez sensu, bo [argumentacja]", z którymi się dogadać można na normalnych warunkach. Z takimi jesteś na równej pozycji, mimo zachowania podległości służbowej, nie jesteś przegrany i zdominowany "w każdej sekundzie".
W skrócie Ci opisałem sytuację. Piramidalna bzdura, bo wydałeś tę opinię na podstawie swoich wspomnień o "skurwielach", a nie "partnerach".

O kierki! Akeryweł odkrywa Amerykę w konserwach.
Słuchaj no, @akeryw, bo mnie ciekawi: próbowałeś skasować konto i się nie dało? W sensie - skąd to info, że nie działa?
Poza tym bugi znane od dawna, nic nowego nie napisałeś. Próbujesz sobie nabić fejk internet points czy co?

Jak ja nienawidzę tej nowej obrazkowej recaptchy.
W tej chwili na jednej capthcy uzbierałem 15 błędnych prób z rzędu, bo chyba rozmazane zielone plamy to znaki uliczne. :v No i jeszcze te zagadki, czy to pomarańczowe w sałatce to pomarańcza, czy może jednak nie i przepytywanie mnie ze znajomości orzechów, podzas gdy ja znam zwykłe, ziemne, mózgowe i pistacje, a gdy zaznaczę tylko ziemne, to okazuje się że za mało...

Jak ja nienawidzę tej nowej obrazkowej recaptchy.
W tej chwili na jednej capthcy uzbierałem 15 błędnych prób z rzędu, bo chyba rozmazane zielone plamy to znaki uliczne. :v No i jeszcze te zagadki, czy to pomarańczowe w sałatce to pomarańcza, czy może jednak nie i przepytywanie mnie ze znajomości orzechów, podzas gdy ja znam zwykłe, ziemne, mózgowe i pistacje, a gdy zaznaczę tylko ziemne, to okazuje się że za mało...

Pozycja pracownika - najgorsza z możliwych. Szef może być radykalny, to jest coś usprawiedliwionego kulturowo i z racji interesu. Jeśli przegnie, żegnamy się, jeśli przełknę to jakoś - pozostał jedynie surowym szefem. Pracownik nie może przesadzić, w negocjacjach ciągle musi brać poprawkę na przyszłe relacje. Pracownik nigdy nie może być zbyt agresywny wobec swojego szefa, chodzi tutaj o prawa świata zwierząt, o hierarchię. Jeśli go zdominuje, zniszczy współpracę. Gdybym miał szukać analogii do gier, pokera, czy szachów, pracownik w każdej sekundzie każdego dnia pracy startuje z pozycji zdominowanej i niekorzystnej.
I tak sobie myślę, bo właśnie czeka mnie trudna rozmowa, jak tutaj nie przesadzić, jak tutaj powiedzieć to, co należy powiedzieć, a jednocześnie zostawić przełożonemu ten honorowy fortel dominacji. Bo tak naprawdę w tej chwili dochodzi do sytuacji, w której to oni chcą mieć mnie, a nie ja ich, ale z drugiej strony wiem, że warto z takiej sytuacji skorzystać, zamiast iść gdzieś indziej i startować od zera. I denerwuje mnie to, bo nigdy nie byłem w tym dobry. Jestem człowiekiem od wszystkiego, serio - potrafię zadbać o wszystko, tylko nie o własne interesy. Mieliście coś takiego?

pracownik w każdej sekundzie każdego dnia pracy startuje z pozycji zdominowanej i niekorzystnej
Piramidalna bzdura.

@Jezor: U mnie było tak, że do 26 roku życia płaciła z automatu, potem trzeba było pójść do dziekanatu i się zgłosić - płacili wtedy dalej, ale co pół roku trzeba było chodzić do dziekanatu i "odnawiać".

- Miej bordo na wykopie od długiego czasu.
- Wrzuć temat o imigrantach, trafia na główną, wypowiadaj się krytycznie na ich temat.
- W godzinę ban za multikonta, Przedstawiane mi są loginy o których słysze pierwszy raz w życiu
Jak swojsko, jakbym cofnął się w czasie i wrócił do ery stalinowskiej w ZSRR.
Zgaduję że musiałem nieźle wkurzyć jakiegoś moderatora swoją nietolerancją i brakiem poszanowania dla uchodźców