No ale co by nie pisać i nie mówić, to i tak tylko walenie głowa w mur, twardą głową, co prawda, mur się kruszy, ale życia, ani siły przebicia i tak go nie starczy by go przebić.
To taki rodzaj zjebanej samotności "pseudofilozofa"/zjeba chyba.
Najgorsza i najlepsza jest jednak ta niepewność, czy się mylę, bo zbyt wielu rzeczy nie ogarniam/ zbyt wiele nie wiem i nie interpretuję należycie, czy że mam jednak rację i wyciągam poprawne wnioski, świadomość obu tych możliwości jest co najmniej ekscytująca, ale jednocześnie zasmucająca, w chuj
No ale co by nie pisać i nie mówić, to i tak tylko walenie głowa w mur, twardą głową, co prawda, mur się kruszy, ale życia, ani siły przebicia i tak go nie starczy by go przebić.
To taki rodzaj zjebanej samotności "pseudofilozofa"/zjeba chyba.
Najgorsza i najlepsza jest jednak ta niepewność, czy się mylę, bo zbyt wielu rzeczy nie ogarniam/ zbyt wiele nie wiem i nie interpretuję należycie, czy że mam jednak rację i wyciągam poprawne wnioski, świadomość obu tych możliwości jest co najmniej ekscytująca, ale jednocześnie zasmucająca, w chuj
No ale co by nie pisać i nie mówić, to i tak tylko walenie głowa w mur, twardą głową, co prawda, mur się kruszy, ale życia, ani siły przebicia i tak go nie starczy by go przebić.
To taki rodzaj zjebanej samotności "pseudofilozofa"/zjeba chyba.
Najgorsza i najlepsza jest jednak ta niepewność, czy się mylę, bo zbyt wielu rzeczy nie ogarniam/ zbyt wiele nie wiem i nie interpretuję należycie, czy że mam jednak rację i wyciągam poprawne wnioski, świadomość obu tych możliwości jest co najmniej ekscytująca, ale jednocześnie zasmucająca, w chuj
No ale co by nie pisać i nie mówić, to i tak tylko walenie głowa w mur, twardą głową, co prawda, mur się kruszy, ale życia, ani siły przebicia i tak go nie starczy by go przebić.
To taki rodzaj zjebanej samotności "pseudofilozofa"/zjeba chyba.
Najgorsza i najlepsza jest jednak ta niepewność, czy się mylę, bo zbyt wielu rzeczy nie ogarniam/ zbyt wiele nie wiem i nie interpretuję należycie, czy że mam jednak rację i wyciągam poprawne wnioski, świadomość obu tych możliwości jest co najmniej ekscytująca, ale jednocześnie zasmucająca, w chuj
Myślę że to wszystko po raz kolejny potwierdza moją koncepcję o upadku, końcu nowożytnej starożytności, oraz nadejściu nowego średniowiecza, co jest w pewien sposób satysfakcjonujące i pocieszające, gdyż oznacza że natura ludzka dalej posiada pewien mechanizm autoregulacyjny, aczkolwiek liczyłem na to że jeszcze za mojego życia zaczniemy na chillu kolonizować nie tylko MArsa ale inne układy słoneczne.
Natomiast wobec takiego stopnia wystopowania progrewsu i rozwoju io kumulacji informacyjnej, ta przyszłość jest co najmniej mało prawdopodobna.
Co za strata,..
O ile nic nie jebnie fest kolejne kilkadziesiąt albo i kilkaset lat opóźnienia.
Wkurwiająco frustrujące.
@Runchen: co robili z wybitnymi jednostkami, ktore nie chcialy sie dostosowac jak sie zaczynalo sredniowiecze?
Pracuję z naprawdę kumatymi i ogarniętymi ludźmi, a wiecie co mi powiedzieli jak powiedziałem że dzisiaj się jaramy streamem z lądowania "na żywo" Perseverance?
"OPokaż ukrytą treść nom to fajnie, a skąd ty wiesz takie rzeczy?"
serio, oni nawet mieli to w świadomości, ale nie wiedzieli że jest stream, albo/i ta rzecz zeszła na ich dalszy plan priorytetów w porównaniu do jarania się pierdoleniem o polityce i koronawirusie i propagandy oswajania z chujnią, upadkiem, zniewoleniem i innymi pierdami powtarzanymi i maglowanymi 10k razy byle oswoić ludzi z rolą baranów i owiec, godzących się na wszystko i już przyjmujących kolejną chujnie jako normalną kolej rzeczy i zastanej rzeczywistości w której żyjemy/
To takie kurwa i przerażające i kurewsko smutne ;_:
Przemyślenia moje ostatatnio oscylują wokół tematu lądowania Perseverance na Marsie.
Kondycja informacji publ;icznej oraz świadomość społeczna zdają się po raz kolejny potwierdzać foliarskie teorie o wielkiej globalnej manipulacji i przedsięwzięciu socjotechnicznym mającym na celu ukrycie defraudacji majątku globalnego na rzecz grupy kolejnych- chatfu latyfundystów i udzielnych książat tej planety, zamiast skupienia się na progresie technologii, oraz wspólnego dobrobytu byśmy mogli normalnie jak na gatunek inwazyjny, albo przynajmniej zarodniki/plemniki ziemskiego modelu życia rozprzestrzeniac się spokojnie na całą galaktykę i wszechświat.
Pojmuję to jako działania wrogie mojej rasie, gdyż ograniczające naturalną ekspansję czegoś co zwiemy życiem.
A kto hamuje rozwój życia, zabijając je, tłamsząc i skurwiając ten jest zły, a co najgorsze pewnie tak samo jak Hitler i albo inne pojeby wizjonery w dziejach myśli że robi dobrze.
Nigdy nie kończyło się to dobrze gdy zbyt wielka władza i zbyt wielka kumulacja środków stawała się udziałem tak nielicznych.
Nie żeby coś, bo komuchem nie jestem, ale niepokoi mnie obecna tendencja rynkowo, ekonomicznie,gospodarczo,społeczna.
Przemyślenia moje ostatatnio oscylują wokół tematu lądowania Perseverance na Marsie.
Kondycja informacji publ;icznej oraz świadomość społeczna zdają się po raz kolejny potwierdzać foliarskie teorie o wielkiej globalnej manipulacji i przedsięwzięciu socjotechnicznym mającym na celu ukrycie defraudacji majątku globalnego na rzecz grupy kolejnych- chatfu latyfundystów i udzielnych książat tej planety, zamiast skupienia się na progresie technologii, oraz wspólnego dobrobytu byśmy mogli normalnie jak na gatunek inwazyjny, albo przynajmniej zarodniki/plemniki ziemskiego modelu życia rozprzestrzeniac się spokojnie na całą galaktykę i wszechświat.
Pojmuję to jako działania wrogie mojej rasie, gdyż ograniczające naturalną ekspansję czegoś co zwiemy życiem.
A kto hamuje rozwój życia, zabijając je, tłamsząc i skurwiając ten jest zły, a co najgorsze pewnie tak samo jak Hitler i albo inne pojeby wizjonery w dziejach myśli że robi dobrze.
Nigdy nie kończyło się to dobrze gdy zbyt wielka władza i zbyt wielka kumulacja środków stawała się udziałem tak nielicznych.
Nie żeby coś, bo komuchem nie jestem, ale niepokoi mnie obecna tendencja rynkowo, ekonomicznie,gospodarczo,społeczna.