@zskk: nie znam się więc jest to idealny temat, bym się wypowiedział : to nie database tu winne tylko frontend javascript, noł ?
Na Microsoft Edge internet działa jeszcze inaczej niż na Internet Explorerze.
Super. Kolejna przeglądarka, pod którą będzie trzeba ogarniać cssy. xD DANKE MICROSOFD
Nie cierpię hejterów. Normalna krytyka jest ok, ale jak patrzę czasem na anonimowe, pełne jadu i nienawiści komentarze, to coś mi się robi. Dlatego ciesze się, że powstała ta strona: http://hejty-na-fejsie.tumblr.com/
Teraz można mieć bekę z hejterów :)
@zryty_beret: serio twoje zdanie obchodzi tylko ciebie ? Aż mi się chce cię przytulić i wręczyć misia ;)
@Vespera: a szkoda, bo pomysł dobry. Cenzura w każdej formie to zło, ale drwić i kpić z głupoty to zawsze była dobra metoda na walkę z takową.
Nie cierpię hejterów. Normalna krytyka jest ok, ale jak patrzę czasem na anonimowe, pełne jadu i nienawiści komentarze, to coś mi się robi. Dlatego ciesze się, że powstała ta strona: http://hejty-na-fejsie.tumblr.com/
Teraz można mieć bekę z hejterów :)
@zryty_beret: heh. Ale wiesz, że tu nie chodzi konkretnie o ciebie ? Zawsze pod czymś takim są wpisy typu " a ja to nie mam konta na fejsie - worship me" ;)
Książki przeczytane w 2015 r:
9.Kroniki Królobójcy (tom 1 i 2), Patrick Rothfuss - całkiem świeże fantasy z jedną irytującą cechą: im dalej, tym gorzej. Mamy więc genialnego chłopca, który w tragiczny sposób traci rodzinę a potem obserwujemy jego dorastanie (bezdomny obdartus w wielkim mieście) i młodość (geniusz na umiwersytecie). Cały czas szuka morderców swoich rodziców i mysli o zemście. Fajnym zabiegiem jest zastosowanie drugiej linii czasowej: główny bohater jest karczmarzem w zabitej dechami wsi i opowiada swoją historię życia. Do pewnego momentu kupowałam motyw "genialnego dziecka". Nasz główny bohater - Kvothe - umie grać, śpiewać, zna magię, chemię, kilka języków, umie leczyć, walczyć i wspinać się po dachach. Ale w końcu przeżywa swój pierwszy raz z seksualnym demonem (coś w stylu sukkuba), który zabiera go do magicznej krainy i uczy całej miłosnej wiedzy... No to już było dla mnie za wiele. Zrobiła się z niego taka wszystkowiedząca Mary Sue. Ale najbardziej irytujący jest wątek miłosny. Kvothe mógłby mieć wiele dziewczyn, ale oczywiście musiał wybrać tą, która jest najbardziej niedostępna i wpadł we friendzone. Jego ukochana to luksusowa prostytutka, która oferuje bogatym panom coś w rodzaju "girfriend experience", bierze hajs i znika, kiedy sprawy zaczynają iść nie po jej mysli. Pragnie też zostać artystką, znajduje więc tajemniczego mecenasa, który oferuje jej wsparcie. W zamian tłucze ją dla zabawy, ale jej zdaje się to nie przeszkadzać. Ostatnio dziwki i sadyzm wzbudzają we mnie obrzydzenie, więc kończyłam lekturę lekko zniesmaczona. Szkoda, bo zapowiadała się fajna historia, a wyszło tak, jakby autor powiedział sobie: od tego momentu wrzucamy dupczenie i makabrę, będzie spoko. Nie jest spoko i nie będę czytać dalej, chociaż trzeci tom jest napisany z perspektywy innej postaci.
@Vespera: mam podobne odczucia. Kvothe to zdecydowanie odzwierciedlenie snu każdego wycofanego społecznie nastolatka. Przystojny, wszechstronnie utalentowany, skrzywdzony przez los ale walczący zaciekle, każda panna jego oprócz tej, za którą goni i zapewne w końcu po raz n-ty odnajdzie i wreszcie definitywnie uratuje. Dlatego pewnie książka tak bardzo się podoba. Mi czytało się przyjemnie póki akcja działa się na uniwersytecie. Potem te ziszczenia mokrych snów 14latka były zbyt komiczne (jak przerwa w treningu sztuk walki żeby się pobzykać z panią instruktor).
Coś o polityce światowej.
Tu początek: http://www.tvp.info/19474875/glosowanie-na-komorowskiego-i-dude-to-glosowanie-za-trzecia-wojna-swiatowa
USA i Rosja są w zmowie ;] Jest jeszcze trzeci gracz Chiny i ten kraj nie jest na rękę USA bo ma tam potężne długi a to rodzi następne problemy, więc robimy wojenkę między sobą i wciągamy w to tego trzeciego gracza. A po wojnie mamy już gładki stół i po chinach ;p ciekawe że wojenka znowu nie ma być na terytorium USA tylko gdzieś w eu.
@osiwiony: każdy naród je ma. Dlatego ludzi najlepiej dzielić cytując klasyka: "na mądrych i głupich". Przynależność narodowa jest zupełnie bez znaczenia.
No i po smaszingowej konferencji. Nie udało się z live streamem bo kurwa po pierwszych kilku próbach dodania treści zakończonych "Oops, something went wrong" odechciało mi się pałować. Dodam zaraz szybki recap i trochę linków do ciekawych resourców.
Płyta Nightwisha wczoraj wyciekła. xD
Czekam na ból dupy.
Płyta jest słaba, wszystko brzmi tak samo, nie ma na niej nic chwytliwego. Poza tym słychać zapożyczenia z wcześniej twórczości, co dodaje to tej mieszanki powiew wtórności. Ostatni kawałek ma 23 minuty. Tak naprawdę to kilka utworów posklejanych np. wianiem wiatru. Nie polecam.
@Kuraito: Potwierdzam. Entuzjazm do Nightwish mi powrócił po koncercie na Wacken 2013 gdzie Jansen po prostu miażdży. I niestety, na nowej płycie w ogóle tego nie ma, gitary uproszczone, wszystko dość nudne.
Powstający niczym feniks z popiołów
https://i.imgur.com/xmhkdo7.jpg
https://i.imgur.com/zTmkzNx.jpg
https://i.imgur.com/DUP8ykA.jpg
Książki przeczytane w 2015 r:
6.Neuromancer, William Gibson - pisali, że wybitne. Że prekursor cyberpunku. Że nagrodzone, że trzeba przeczytać, super i w ogóle. A ja po przeczytaniu kilkunastu stron rzuciłam to na ponad tydzień. Wczoraj wróciłam do książki, dziś ją zakończyłam. I powiem tak: połowa książki nudna. Nijak nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Pisana dziwnym stylem, nieraz nagromadzenie epitetów w jednym zdaniu jak w szkolnym wypracowaniu (chociaż ten dziwny styl to może wina tłumaczenia). Po przekroczeniu połowy robi się lepiej, dostajemy wreszcie akcję, na której można się skupić. Ale ogólnie "Neuromancer" do mnie nie trafia. Być może w momencie premiery był nowatorski i przełomowy, ale mam wrażenie, że się brzydko zestarzał.
@Vespera: wszystko racja, tylko przewrotnym jest porównywać to co obecnie jest do tego co obecnie było na zasadzie - nie jara mnie to co było, bo w tym co obecnie jest jest to samo. Poza tym, nie zapominajmy o jednym z najbardziej romantycznych końcowych zdań ever: "He never saw Molly again".;P
Książki przeczytane w 2015 r:
6.Neuromancer, William Gibson - pisali, że wybitne. Że prekursor cyberpunku. Że nagrodzone, że trzeba przeczytać, super i w ogóle. A ja po przeczytaniu kilkunastu stron rzuciłam to na ponad tydzień. Wczoraj wróciłam do książki, dziś ją zakończyłam. I powiem tak: połowa książki nudna. Nijak nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Pisana dziwnym stylem, nieraz nagromadzenie epitetów w jednym zdaniu jak w szkolnym wypracowaniu (chociaż ten dziwny styl to może wina tłumaczenia). Po przekroczeniu połowy robi się lepiej, dostajemy wreszcie akcję, na której można się skupić. Ale ogólnie "Neuromancer" do mnie nie trafia. Być może w momencie premiery był nowatorski i przełomowy, ale mam wrażenie, że się brzydko zestarzał.
@Vespera: ja miałem wrażenia odwrotne. Ale to zależy, bo jeśli szukamy akcji to Neuromancer rzeczywiście nie jest najlepszym wyborem. Siłą Neuromancera są właśnie koncepcje, a to globalna sieć z wirtualną rzeczywistością (którą Gibson ochrzcił jako 'cyberspace'), a to silne AI, umysł na dysku (Dixie Flatline), nature vs nurture w roli dwóch komputerów dążących do obranych celów, pragnących zostać czymś więcej. A wszystko to w roku 1984. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie na świecie wtedy nie było. Dla mnie to bardzo imponujące :)