Hjernevask (który bardzo polecam, choć prawacki... ale czasami prawactwo w różnych krajach oznacza co innego) w drugiej części mówi o wpływie wychowania na dziecko. Lepiej mniej się przejmować, pozostawić dziecku wybór, bo i tak nie ma się na nie wpływu.
Używanie budżetu obywatelskiego na potrzeby Kościoła w Kraśniku nie jest wyjątkiem. W Dąbrowie Górniczej jedynym projektem w jednej z dzielnic (Łęka) był remont placu przed kościołem, na terenie zresztą do kościoła należącym. Można się cieszyć, że ludzie są szczęśliwi, mają już wszystko i nie potrzebują ścieżek rowerowych, chodników, boisk, siłowni ani placów zabaw.
Poza tym, jest bardzo dużo rozpadających się kościołów. Powinniśmy je remontować, a w mniejszych miejscowościach proboszcze nie zbiorą wystarczających pieniędzy.
Mam w rodzinie księdza, który gdzieś na końcu świata bardzo ładnie wyremontował XVIII-wieczny kościół. Parafian jest nieco ponad 1k. Jeśli ktoś jest ogarnięty finansowo i nie marnuje pieniędzy, to da się i bez pomocy budżetu obywatelskiego.
Ktoś potrafi to wyjaśnić? Gdyby było to podzielone na zachód i wschód, to jeszcze można by to było podpiąć pod Niemcy Zachodnie i Wschodnie, a tak to...
@Alphanumerix: znalazłem właśnie mapę niemieckich dialektów. A już wiesz, jak one się różnią między sobą, w Polsce różnice są bardzo niewielkie.
Ktoś potrafi to wyjaśnić? Gdyby było to podzielone na zachód i wschód, to jeszcze można by to było podpiąć pod Niemcy Zachodnie i Wschodnie, a tak to...
@Alphanumerix: Niemcy są bardzo podzielone językowo. Z Wikipedii:
Düütsch, dat is de düütsche Spraak, wat nich blots en Spraak is. De Naam kummt vun dat ole Woort theodisce, wat soveel heet as de Spraak vun de normalen Lüüd. In't Middelöller weer allns theodisce oder Teutsch or Düütsch, wat nich latiensch weer, to'n Bispeel ok de ingelsche Spraak in England.
To było w Plattdüütsch, wygląda jak mieszanka niemieckiego z holenderskim. Dla porównania Boarisch, czyli bawarski:
De Deitsche Sproch gheat zan westlichn Zweig vo de germanischn Sprochn und is de fast alloanige Sproch in Deitschland, Östareich und Liachtnstoa. Aa a groußa Teil vo da Schweiz und Sidtiroul is deitschsprochig.
Zwróć uwagę na różnicę düütsche-Deitsche. Spraak-Sproch.
Poza tym istnieje nawet coś takiego, jak Speyerer Linie - która wyjaśnia różnice (ta linia akurat dotyczy jabłka). Na północy mówią maken/Appel, a na południu machen/Apfel. Natomiast tak się składa, że ta linia też wyznacza mniej więcej granicę między Apfelsine a Orange - czyli Main, Rheinpfalz, też wschodnie Niemcy wchodzą do północnej wersji. I na północy Europy zwykle jest coś podobnego do Apfelsine, a na południu - Orange..
@jebiemnieto: Pewna osoba opowiadała mi o praktykach studenckich, jakie odbyła w Dniepropietrowsku. Budziła się każdego dnia z właśnie tak ciemną twarzą od unoszącego się tam w powietrzu pyłu, więc może to jest powód?
Będę chciał bronić praw rodziny, bo widzimy, co dzieje się w naszym kraju i w Europie. Świat wariuje i trzeba go naprawiać
To źle trafił. Sprawami rodzinnymi zajmują się parlamenty krajowe, a Unia Europejska ma tylko wpływ na pewne kwestie mające skutki transgraniczne. Wtedy z Parlamentem Europejskim projekty są tylko konsultowane, a więc europarlamentarzyści maja niewiele do powiedzenia.
@GeraltRedhammer: Mniej więcej (po zmianach) tak jest, oprócz specjalnych kwestii, na przykład właśnie rodzinnych. To, co nie jest jasno określone w Traktatach, wymaga jednogłośnej zgody wszystkich państw członkowskich, często na wniosek KE.
Będę chciał bronić praw rodziny, bo widzimy, co dzieje się w naszym kraju i w Europie. Świat wariuje i trzeba go naprawiać
To źle trafił. Sprawami rodzinnymi zajmują się parlamenty krajowe, a Unia Europejska ma tylko wpływ na pewne kwestie mające skutki transgraniczne. Wtedy z Parlamentem Europejskim projekty są tylko konsultowane, a więc europarlamentarzyści maja niewiele do powiedzenia.
@GeraltRedhammer: widzę, że stosujesz jakiś gender językowy, wszystko do żeńskiego sprowadzając. Zdjęcie w avatarze nie jest moje. :)
Decydujący głos w większości spraw, szczególnie przed Traktatem Amsterdamskim, miały Komisja i RUE. Nie zmienia to oczywistego faktu, że jeśli zamierza "bronić rodziny", to PE do tego nadaje się w bardzo marnym stopniu, a na pewno znacznie gorzej niż Sejm. Zajmuje się tylko prawami kobiet i równością płci, i tak mając bardzo ograniczone uprawnienia. A procedury kontrolne nad Komisją są słabsze niż np. w polskim parlamencie. Dodatkowo zwyczaje i praktyka mocno je ograniczają. W każdym razie, PE ma rzeczywiście zbyt małe uprawienia. Ale sensowne próby jego wzmocnienia są blokowane przez utratowładzofobiczne rządy państw członkowskich.
Będę chciał bronić praw rodziny, bo widzimy, co dzieje się w naszym kraju i w Europie. Świat wariuje i trzeba go naprawiać
To źle trafił. Sprawami rodzinnymi zajmują się parlamenty krajowe, a Unia Europejska ma tylko wpływ na pewne kwestie mające skutki transgraniczne. Wtedy z Parlamentem Europejskim projekty są tylko konsultowane, a więc europarlamentarzyści maja niewiele do powiedzenia.
Strategia gender mainstreaming została ujęta zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej w Traktacie Amsterdamskim z 1997 r.
Naprawdę jest różnica między PE, KE, RE i RUE... No i znowu, w sprawie traktatów PE nie ma prawie nic do powiedzenia, bo głosowanie jest niewiążące.
Dodatkowo większość osób z tej listy żyła w czasach, w których nie bardzo miała wybór
Chyba najlepszy przykład to Newton, który poświęcał więcej czasu Biblii niż typowej nauce. Na pewno nie musiał.
Może w Polsce osoby religijne są mniej inteligentne od ateistów'agnostyków, ale to dlatego, że wyjście z wpajanych od dzieciństwa poglądów wymaga jednak pewnej inteligencji. Pewnie w Czechach czy Estonii byłoby odwrotnie.
Uleganie szantażowi emocjonalnemu jest porażką rządu. Czy chorzy emeryci nie potrzebowaliby też więcej świadczeń? Pewnie tak, ale oni nie mogą wziąć ze sobą chorych dzieci i leżeć na korytarzu. Nie może być tak, żeby każda grupa interesu wykorzystywała takie metody. Jeśli powinna być jakakolwiek reakcja, to lepsze byłoby wycofanie się ze zwiększenia świadczeń, żeby ten typ protestu się nie powtarzał.
@Writer: podniosłoby to znacznie koszty. W dłuższym okresie powinniśmy wybrać dokładne przeciwieństwo personalizowanej pomocy, czyli bezwarunkowy dochód podstawowy. Oznaczałoby to oczywiście likwidację wszelkich innych form pomocy, w tym tej dla wychowujących niepełnosprawne dzieci. W ten sposób zlikwidujemy właściwie koszty administracji. A pieniądze będą dostawać nie tylko ci, którzy potrafią najlepiej wykorzystać system.
@Zauberlehrling @Writer PKB na głowę w Polsce i Rosji jest bardzo zbliżone i przy różnych metodach obliczania raz Polska jest górą raz Rosja, więc nie jest z nimi tak źle jak nam się wydaje. Natomiast poziomżycia w obwodzie Moskiewskim bije poziom życia w Polsce kilkukrotnie i jest to Eldorado nawet dla Polaka. Problemem Rosji jak i na Ukrainie jest oligarchia i olbrzymia nierówność w dochodach. Prowincja jest biedna i strasznie zacofana duże miasta (nie wszystkie) luksusowe i burżujskie.
Trochę informacji o dochodach w Rosji. http://blogi.newsweek.pl/Tekst/gospodarka/674563,polska-rosja-i-inni-porownanie-pkb-na-mieszkanca.html
@GeraltRedhammer: I dlatego też Rosja dla wschodu Ukrainy jest uważana za kraj, z którym warto współpracować. Oni znają rosyjski (zwykle jako pierwszy język), wyjeżdżają do miast, jak większość emigrantów. Wybierają często Moskwę, która jest bardziej zamożna niż wiele krajów Europy Zachodniej. Nie widzą kruchych podstaw gospodarki Rosji ani oceanu biedy.
czy (jeśli jest tak jak powiedziałem wyżej) należy dawać DV za to, że ktoś wrzucił treść w niewłaściwy strim
Od tego są moderatorzy.
Generalnie powinno zależeć to od ustawień danej grupy. W grupach typu g/Polityka DV są moim zdaniem uzasadnione tylko wtedy, gdy informacja jest oczywiście nieprawdziwa i da się to poprzeć wiarygodnymi, obiektywnymi źródłami. Za to w strimach, w których ocena treści jest subiektywna - np. g/Humor - głosy negatywne są ok.
Byłbym za rozwiązaniem, w którym ocena, czy DV są dozwolone jest zależna od moderatorów. W ustawieniach grupy można wprowadzić opcję, dzięki której tylko określona liczba głosów negatywnych od użytkownika na miesiąc byłaby liczona do wyniku treści (dałoby się ustawić 0). Treści z niektórych grup by miały ułatwione wchodzenie do popularnych, co można zniwelować odpowiednim algorytmem prezentacji treści z różnych grup (w zależności od popularności grupy, jak na reddicie) lub zwykłym podwyższeniem progu dla grup, w których istnieje ograniczenie (to rozwiązanie nie bierze pod uwagę popularności). Wadą rozwiązania jest to, że można by było DV cofnąć - rozwiązanie problemu jest takie, że jeśli DV jest cofnięty po jakimś czasie, to i tak liczy się do limitu. Oczywiście opcja wprowadza sporo komplikacji i prościej zachować zdrowy rozsądek, ale niektórzy tego rozsądku nie mają.
@Writer: Jest jeszcze możliwy prostszy limit globalny, ale raczej nie jest to dobre rozwiązanie, bo ogranicza niezależność grup.
NHS jest piątym największym pracodawcą na świecie. Chyba to najlepszy przykład, że nie można popadać w zbytni zachwyt nad czymkolwiek. Brytyjczycy są bardzo dumni ze swojej służby zdrowia, która jest daleka od ideału. W leczeniu raka wśród (wielu) krajów rozwiniętych są na drugim miejscu od końca. A w średniej długości życia (standaryzowanej) też są całkiem nisko, za Włochami.
@osiwiony: jest co najwyżej średnio. Mamy chociażby wciąż dość dużą śmiertelność niemowląt. Przewidywana długość życia (niedostosowana do wypadków śmiertelnych) w 2009 była 2 lata niższa od średniej unijnej - mniej więcej tyle, co w Czechach.