przeglądałem sobie instagram i nagle mi wyskoczył jakiś filmik z wężem jakąś dużą anakondą
i znowu, zrobiło mnie to myśleć...
jak to żeruje to gówno na naszych takich atawistycznych, biologicznych triggerach. przecież jakbym zobaczył takiego węża irl to by mnie sparaliżowało i bym uciekł. a instagram specjalnie mi go pokazuje w "proponowanych dla ciebie" żeby wzbudzić we mnie jakaś intensywną reakcję
mam taką rozkminę o fekaliach..
założenia na których się opieram:
(1) jelita/żołądek (już nie pamiętam które) są tak mega połączone z mózgiem, że jedno wpływa na drugie mega (jelita na mózg i mózg na jelita; no że jeśli się stresujesz to boli cię brzuch, wymiotujesz etc, możesz też mieć refluks)
(2) jeśli sikasz na siedząco to częściej robisz kupę. spróbujcie sikać na siedząco przez parę dni, to zobacyzcie że nie raz będziecie robić dwójkę przy okazji sikania
no to jeśli połączyć (1) i (2) to zastanwaiam się, na ile różnice między mężczyznami i kobietami byłyby inne, gdyby od mężczyzn zawsze wymagało się sikania na siedząco. robilibyśmy wtedy częściej mniejsze kupy i miałoby to wpływ na nasze mózgi też na pewno
spędziłem z pół dnia na tłumaczenie typiarze od tłumaczeń jak ma ustawić liczby mnogie, po czym na koniec powiedziala ze tego nie zrobi bo zmienia prace:-)
spędziłem z pół dnia na tłumaczenie typiarze od tłumaczeń jak ma ustawić liczby mnogie, po czym na koniec powiedziala ze tego nie zrobi bo zmienia prace:-)
chciałbym polecić ten album waszej uwadze - https://prayerproduction.bandcamp.com/album/now-i-know-paradise
Pozdrawiam
@strimsVEVO: fajne, ale trochę za barxzo wygładzone i wylizane. ale okej, no dobrze wyprodukowane atmo d&b
nie wiem na ile mieliście okazje poznać osoby urodzone po 2000, ale na tyle, na ile mam ostatnio więcej z takimi gnojami kontaktu, na tyle uważam że zetki mają ewidentnie inne podejście do sytuacji społecznych od millenialsów.
jakoś zawsze miałem starsze rodzeństwo, starszych znajomych, więc mimo że rocznikowo przynależę bardziej do zetek (choć chyba mój rocznik to takie typowe pomiędzy tymi dwoma) to jednak podejście millenialsow było mi bliższe. nie ominęło mnie żartowane z depresji i "że się zabije" w 2013 i kult bycia introwertykiem w podobnym czasie przez millenialsow. zetki mi się wydaje że robią to zupełnie na odwrót - każde chce się pokazać ilu to nie ma znajomych i jak bardzo kontaktowe nie jest, podejście do chorób psychicznych sie zmienia i każda zetka chce być "wspierająca", otwarta na problemy drugiej osoby i tak dalej.
tylko właśnie ta otwartość wydaje mi się mega fałszywa i na pokaz. ile razy nie umówiłem się z jakąś zetką na sytuację sam na sam to zawsze było mega mega mega niekomfortowo. umówiwszy sie z millenialsem na kawke mam wrażenie że często rozmowa jakoś ostatecznie lądowała w komfortowych warunkach i miło się gadało. czuć było jakąś troskę od drugiej osoby i zaangażowanie. w przypadku zetek to mam wrażenie jakiejś totalnej bariery i całkowitej niezręczności, gadanie tylko o mega powierzchownych pierdołach. a później ta zetka wrzuci na stories że byliśmy na kawce, budując obraz jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.
nie wiem czy to ma sens, ale po prostu mam wrażenie że z gen z nei da się normalnie rozmawiać i może sie boomeruję, ale strasznie czuję się zagubiony w kontakcie z młodszymi osobami
w sensie jak masz np coś do ogarnięcia z zetką, jakiś projekt, to się gnojek nie będzie nic odzywać na spotkaniu, a później wrzuci na insta relacje że "robi biznesy"
nie wiem na ile mieliście okazje poznać osoby urodzone po 2000, ale na tyle, na ile mam ostatnio więcej z takimi gnojami kontaktu, na tyle uważam że zetki mają ewidentnie inne podejście do sytuacji społecznych od millenialsów.
jakoś zawsze miałem starsze rodzeństwo, starszych znajomych, więc mimo że rocznikowo przynależę bardziej do zetek (choć chyba mój rocznik to takie typowe pomiędzy tymi dwoma) to jednak podejście millenialsow było mi bliższe. nie ominęło mnie żartowane z depresji i "że się zabije" w 2013 i kult bycia introwertykiem w podobnym czasie przez millenialsow. zetki mi się wydaje że robią to zupełnie na odwrót - każde chce się pokazać ilu to nie ma znajomych i jak bardzo kontaktowe nie jest, podejście do chorób psychicznych sie zmienia i każda zetka chce być "wspierająca", otwarta na problemy drugiej osoby i tak dalej.
tylko właśnie ta otwartość wydaje mi się mega fałszywa i na pokaz. ile razy nie umówiłem się z jakąś zetką na sytuację sam na sam to zawsze było mega mega mega niekomfortowo. umówiwszy sie z millenialsem na kawke mam wrażenie że często rozmowa jakoś ostatecznie lądowała w komfortowych warunkach i miło się gadało. czuć było jakąś troskę od drugiej osoby i zaangażowanie. w przypadku zetek to mam wrażenie jakiejś totalnej bariery i całkowitej niezręczności, gadanie tylko o mega powierzchownych pierdołach. a później ta zetka wrzuci na stories że byliśmy na kawce, budując obraz jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.
nie wiem czy to ma sens, ale po prostu mam wrażenie że z gen z nei da się normalnie rozmawiać i może sie boomeruję, ale strasznie czuję się zagubiony w kontakcie z młodszymi osobami