wlasciciel wynajmowanego mieszkania kazal mi wybrac kilka lodówek i ze on z tego wybierze jedna i kupi na mieszkanie na miejsce starej i paraliżuje mnie ten wybor.. ceny wahaja sie o kilka tysiecy, a lodowki nie roznia sie praktycznie niczym
może to jakaś nerwica, ale od kilku miesięcy ciągle żyję z przeczuciem, że być może zaraz mnie zwolnią z roboty. trochę przez te globalne lay offy, trochę przez plotki z innymi pracownikami, trochę przez jedno zwolnienie z dupy które u nas miało miejsce pół roku temu, a trochę chyba bez powodu
tak tylko raz na czas wchodze na wykop (powiedzmy 2-3 razy w tygodniu) i przegladam gorące i jestem teraz w szoku, jak bardzo zupelnie nagle zbudowala sie jakas mega konserwatywna narracja. jeszcze z tydzien, dwa temu bylo raczej liberalnie, pochwala zmian politycznych, cieszenie sie z udupienia pisu, a teraz widze na pierwszej stronie goracych z 3 wpisy anty-lgbt (i to nie tak jakos lekko, tylko dosc mocno), kolejne kilka rasistowskich, aż strach przewijać dalej..
albo to 1670 ma mega dużo nawiązań z popkultury, których nie znam albo to jest po prostu nieśmieszne
eh do teamu dołączyła nowa osoba, z którą mam nagle 6 wspólnych znajomych na facebooku ;s zawsze mnie stresują takie obroty spraw
koncept poznany na studiach: słyszeliście o teorii trzeciej przestrzeni? https://en.wikipedia.org/wiki/Third_Space_Theory
z racji ze pracuje na UZ i rozliczam się godzinowo i chce sobie wpisać godzinki do 17:30 i mam te 8 minut (jest 17:22 jak zacząłem pisać) żeby ciągle mieć zieloną ikonkę na slacku, bo inaczej dostaję jakiegoś mega lęku, że ktoś mi zarzuci że nie pracuję jak mam pracować xd (no jest to prawda, ale nie chcę żeby to było tak ujęte) to dodam wpis o zajęciach, na których dzisiaj byłem na uczelni
otóż, dzisiaj mieliśmy mega zajęcia na uczelni o korpobullshicie. no wiadaomo, że kultura wzrostu ekonomiczne, samorozwój etc., takie ogólniki co wszędzie teraz można poczytać. ale prowadzący mi mega zaimponował, bo po pierwsze przedstawił historię zarządzania - wskazał osoby, które wprowadziły termin HR, work-life balance, skąd to się wzięło etc., nie spodziewałem się że na humanistycznych studiach będziemy mieli taką konkretną wiedzę tbh. no i po drugie: nawet jak ja sam często myślałem o tym, jak praca na mnie wpływa, jak to ciśnienie kontroli pracownika jest przerzucane z managementu do jednostki (właśnie że każdy musi uprawiać samorozwój, wykazywać w ewaluacji pracy że robi coś więcej, ale to coś więcej niekoniecznie musi mieć odniesienie we wzroście wynagrodzenia), to nie uzmysłowiłem sobie tego tak dosadnie i w ten sposób. no dużo takiego lewackiego pierdolenia, którego można byłoby się spdzoeiwać, acz jednak też sensownego i otwartego na krytykę. generalnie trochę klapki z oczu zdjęte mam xd
[1]